Zwolnienie Mariusza Lewandowskiego z Zagłębia Lubin ma też swój szerszy kontekst. Wychodzi bowiem na to, że z grona blisko czterdziestu kadrowiczów z czasów MŚ 2002 i 2006, na dłuższą metę ŻADEN nie potrafi się odnaleźć jako trener w piłce seniorskiej. Pod tym względem mowa o niemal całkowicie zmarnowanej generacji.
Z poniższej listy jedynie Lewandowski i Jacek Zieliński posiadają licencję UEFA Pro. Tomasz Hajto i Piotr Świerczewski nawet jeśli pracowali w Ekstraklasie, to warunkowo (Hajto dostał licencję PZPN Pro). Tylko ta czwórka pracowała samodzielnie na najwyższym szczeblu! A warto pamiętać, że Hajto, Świerczewski i Zieliński już dawno zmienili front i nawet jeśli pozostali przy piłce, to w zupełnie innych rolach. Oprócz tego asystentami są obecnie Radosław Sobolewski i Mariusz Jop (Wisła Kraków) oraz Piotr Giza (Cracovia), do niedawna w sztabie Lecha Poznań znajdował się Tomasz Rząsa i to wszystko.
Kadra Engela z MŚ 2002:
Arkadiusz Bąk – nigdy nie był trenerem
Jacek Bąk – nigdy nie był trenerem
Jerzy Dudek – nigdy nie był trenerem
Arkadiusz Głowacki – nigdy nie był trenerem
Tomasz Hajto – Jagiellonia Białystok, GKS Tychy (odszedł w 2015 roku)
Tomasz Iwan (nie pojechał na MŚ) – nigdy nie był trenerem (prowadził tylko kadrę w beach soccerze)
Radosław Kałużny – nigdy nie był trenerem
Tomasz Kłos – nigdy nie był trenerem
Marek Koźmiński – nigdy nie był trenerem
Paweł Kryszałowicz – w ostatnich miesiącach B-klasa z rezerwami Gryfa Słupsk
Jacek Krzynówek – nigdy nie był trenerem
Cezary Kucharski – nigdy nie był trenerem
Radosław Majdan – trenowanie bramkarzy w Polonii Warszawa (2011-2012)
Adam Matysek – trener bramkarzy w FC Nuernberg (2005-2014)
Maciej Murawski – Lechia Zielona Góra, Zawisza Bydgoszcz (odszedł w 2011 roku)
Emmanuel Olisadebe – nigdy nie był trenerem
Tomasz Rząsa – dwukrotnie asystent w Lechu Poznań
Paweł Sibik – asystent w Odrze Wodzisław, później niższe ligi
Piotr Świerczewski – Znicz Pruszków, ŁKS, Motor Lublin, asystent w kadrze U-21
Tomasz Wałdoch – juniorzy Schalke, asystent w rezerwach Schalke, asystent w kadrze Smudy
Jacek Zieliński – Legia Warszawa (asystent i 1. trener), Lechia Gdańsk Korona Kielce, kadra U-20 (odszedł w 2014 roku)
Marcin Żewłakow – nigdy nie był trenerem
Michał Żewłakow – nigdy nie był trenerem
Maciej Żurawski – nigdy nie był trenerem
Kadra Janasa z MŚ 2006 (wypisani ci, którzy zakończyli kariery):
Marcin Baszczyński – nigdy nie był trenerem
Bartosz Bosacki – nigdy nie był trenerem
Piotr Giza – Jubilat Izdebnik, Skawinka Skawina, asystent w Cracovii (obecnie)
Ireneusz Jeleń – szkolenie młodzieży w Cieszynie
Mariusz Jop – asystent w Wiśle Kraków (obecnie)
Kamil Kosowski – nigdy nie był trenerem
Mariusz Lewandowski – właśnie zwolniony z Zagłębia Lubin, pierwsza praca trenerska (UEFA Pro)
Sebastian Mila – nigdy nie był trenerem
Arkadiusz Radomski – akademia młodzieżowa
Grzegorz Rasiak – nigdy nie był trenerem
Ebi Smolarek – rozwija własną akademię
Radosław Sobolewski – asystent i 1. trener w Wiśle Kraków (obecnie asystent)
Mirosław Szymkowiak – własna szkółka
Kamil Kosowski, Jacek Krzynówek, Maciej Żurawski – wymienieni już za rok 2002
Większość byłych kadrowiczów z tego okresu nigdy nawet nie próbowało trenerki, choćby na szczeblu juniorskim. W innej formie polska piłka z większości z nich też nie miała większego pożytku. Michał Żewłakow był dyrektorem sportowym Legii Warszawa, dziś w takiej roli pracuje w Zagłębiu Lubin. Rząsa obecnie jest dyrektorem Lecha, a jeszcze w poprzedniej dekadzie próbował tego chleba w Cracovii. Adam Matysek posmakował go w Śląsku Wrocław, ostatnio wyzwanie w Wiśle Kraków podjął Arkadiusz Głowacki. Dyrektorski epizod w Bełchatowie miał Jacek Krzynówek, a Tomasz Wałdoch w Górniku Zabrze. Marcin Żewłakow działał jako skaut Legii. I znów lista szybko się zamyka.
Czynnych trenerów, choćby w niższych ligach, w tym gronie w zasadzie nie znajdziemy. Kilku zaangażowało się w akademie piłkarskie, niektórzy przenieśli się do mediów, Paweł Kryszałowicz w ostatnich latach próbował odbudowywać Gryfa Słupsk (jesienią prowadził B-klasowe rezerwy), Marek Koźmiński wszedł w struktury zarządu PZPN, a wielu poświęciło się biznesowi i jeżeli czasem się przypomną, to głównie jako gościnni eksperci, którzy przy jakiejś okazji powiedzą parę zdań.
Czy Lewandowski pójdzie w ich ślady? Nie bylibyśmy zdziwieni, bo w Zagłębiu Lubin raczej dobrej reklamy sobie nie zrobił. Zatrudniono go tam głównie ze względu na zasługi dla klubu, w normalnych okolicznościach trudno byłoby znaleźć argumenty za jego kandydaturą. Były reprezentant komfortowo żył sobie w Dubaju, cały czas prowadzi różne interesy i trenerka nie musi być jego priorytetem.
Generalnie pokolenie, które mogło już w pełni swobodnie grać za granicą, które nieraz przez dłuższy czas smakowało futbolu klubowego na europejskim poziomie i pracowało z wieloma uznanymi trenerami, praktycznie w żaden sposób nie przeszczepia na polski grunt swojej wiedzy i swoich doświadczeń. Niektórzy zapewne po prostu nie potrafili, nie nadawali się, ale trudno uwierzyć, żeby dotyczyło to praktycznie wszystkich.
– Każdy ma swój sposób na życie. Nigdy nie widziałem siebie jako trenera, nawet nie musiałem się nad tym zastanawiać. Odpowiednie predyspozycje często widać u kogoś już w trakcie kariery, takie osoby nieraz jeszcze grając w piłkę zaczynają robić kursy. Mnie jakoś nie ciągnęło i nie ciągnie w tym kierunku – mówi nam ze swojego punktu widzenia Jacek Krzynówek.
– Gdyby byli kadrowicze chcieli być trenerami, to by nimi byli. Nie mówmy, że mamy zupełną pustynię. Selekcjonerem został mój kolega z czasów reprezentacji Janusza Wójcika Jerzy Brzęczek, w jego sztabie jest Radosław Gilewicz, Wisłę Kraków od lipca prowadzi Maciek Stolarczyk. Kilku innych próbowało swoich sił i przekonali się, że jeśli nie ma się zaplecza, to różne rzeczy się dzieją. Ja ani przez moment nie brałem pod uwagę, że po zejściu z boiska mógłbym pracować jako trener. Jeśli już, to może jeszcze widziałbym siebie jako menedżera. Przez trzy lata pełniłem tę funkcję w ŁKS-ie, gdzie mimo braku pieniędzy mieliśmy świetną atmosferę i osiągaliśmy wyniki ponad stan – w podobnym tonie wypowiada się Tomasz Kłos.
– Trenerka to nie jest łatwy kawałek chleba, co zresztą widzimy teraz na przykładzie Mariusza Lewandowskiego. Trzeba umieć radzić sobie w trudnych realiach i odnajdywać się w takiej rzeczywistości. Wiele rzeczy nie zależy od samego trenera i być może niektórzy biorą to pod uwagę, gdy ostatecznie wybierają inną drogę. Szkoda mi Mariusza, bo pierwsze mecze i wyniki wyglądały obiecująco, ale niestety jak zespół wpadnie w dołek, trener jest pierwszy do odstrzału. Widzimy też, jaka jest rotacja szkoleniowców w Polsce. Ciągle obracamy się w grupie tych samych nazwisk. Bywa, że ktoś odejdzie z jednego klubu i za dwa tygodnie jest w innym. Ostatnio znów zaczynamy iść bardziej w kierunku zagranicy, ale raczej dobrych efektów to nie daje – uważa Krzynówek.
Tutaj Kłos ma takie samo zdanie. – Praca trenera w polskiej lidze jest niewdzięczna. Należy liczyć się z wieloma barierami. Chodzi mi przede wszystkim o swobodę w dobieraniu zawodników, o pełną decyzyjność, autonomię i dalekosiężność w planowaniu. U nas trener może przedłużyć kontrakt na wiele lat, a po trzech tygodniach wylatuje, bo przegrał dwa mecze. Kluby rzadko wytrzymują ciśnienie, ale w jakimś stopniu to rozumiem. Nikt nie chce spadać z Ekstraklasy. Przepaść finansowa między nią a I ligą jest olbrzymia, to inne światy. Takie mamy realia w Polsce, co nie znaczy, że za granicą trenerzy mogą mówić o sielance. Tam jednak dostajesz większy kredyt zaufania i masz wszystkie potrzebne narzędzia, byś potem mógł być rzetelnie rozliczony ze swojej pracy. Pełna odpowiedzialność, ale i pełne możliwości. Przykładowo – pierwszy rok Juergena Kloppa w Liverpoolu był taki sobie, krytykowano go, ale ogólnie paniki nie było. Z czasem nastąpił postęp i można zakładać, że ta drużyna cały czas będzie szła do przodu – analizuje 69-krotny reprezentant kraju, obecnie ekspert TVP Sport.
Czy właśnie taka specyfika polskiego podwórka sprawiła, że on i koledzy występujący na Zachodzie nie zdecydowali się na trenerską ławkę? – Inaczej by to wyglądało, gdybyśmy tych zawodników jako trenerów przenieśli do lig, w których grali za granicą, czyli na przykład do Bundesligi. Tam jest moda na młodych szkoleniowców, wielu byłych piłkarzy dostaje szansę. Jest Niko Kovac w Bayernie, Pal Dardai w Herthcie, Bruno Labbadia w Wolfsburgu, Heiko Herrlich w Bayerze Leverkusen. To jest właśnie moje pokolenie, tyle że praca tam, a praca u nas, to jak dzień do nocy. Nie chodzi wyłącznie o umiejętności trenerskie, ale również o pewną ciągłość. Grali w pewnych realiach i w tych samych realiach zaczynają trenować. W Polsce ktoś grający za granicą i przyzwyczajony do określonych standardów trafia do zupełnie innego świata – komentuje Kłos.
I dodaje: – Pomijając realia, trzeba mieć to “coś”, żeby sprawdzić się jako trener. I do tego musisz się liczyć, że przedłużasz sobie życie na walizkach z kariery piłkarskiej. Nadal będziesz miał wyjazdy na mecze i obozy, do tego jeszcze poza treningami godziny analiz, oglądanie meczów rezerw i rywali na stadionach, mnóstwo roboty niewidocznej dla otoczenia. Tylko ktoś kochający futbol będzie dobrym trenerem, a nie każdy po wielu latach kariery chce mu się poświęcić jeszcze bardziej w nowej roli.
Tomasz Kłos w polskim futbolu będzie więc obecny jako ekspert. A co z Jackiem Krzynówkiem? – Dyrektorka w Bełchatowie to był epizod. Już nieraz powtarzałem, że gdyby chodziło o inny klub, od razu bym propozycję odrzucił. Dla Bełchatowa zrobiłem wyjątek, bo tam grałem, stamtąd wybiłem się do reprezentacji i na tamtym stadionie zakończyłem karierę. Zadziałał sentyment, ale powtarzać tego nie mam zamiaru – deklaruje “Krzynio”.
Szkoda. Należy się nastawić, że jeśli realia naszej piłki nie zmienią się na lepsze, to pokolenie Lewandowskiego, Piszczka i Błaszczykowskiego też nie rzuci się ochoczo do trenerskiej pracy. Trudno bowiem zakładać, aby w pierwszej kolejności chodziło o wyjątkową niekumatość kadrowiczów z początku XXI wieku.
PM
Fot. FotoPyk