Nie informowaliśmy was dziś o tym, że ekipa Leicester City zremisowała na własnym boisku z grającym przez ponad połowę meczu w osłabieniu West Hamem United, ale jesteśmy zmuszeni do tego spotkania wrócić. Niestety, przez wydarzenia, o których nigdy nie chcielibyśmy pisać. Kilkadziesiąt minut po spotkaniu tuż obok klubowego parkingu doszło do katastrofy.
Konkretnie rozbił się tam helikopter. Jak szybko ustalono, należący do właściciela Leicester City. Maszyna wystartowała z płyty stadionu i już w tym miejscu natrafić można na sprzeczne informacje – według niektórych świadków cytowanych przez angielskie media nagle przestał pracować silnik, inni wspominają o tym, że zawiodło śmigło. Pewne w zasadzie jest tyle, że mówimy o wielkiej tragedii, co potwierdzają pierwsze zdjęcia i nagrania z miejsca zdarzenia, które wyciekły do internetu.
Dreadful news regarding the helicopter crash and ensuing fire outside Leicester City’s King Power Stadium.
🙏 that the occupants somehow are OK
Pictures from Sky Sports News pic.twitter.com/Ox2mnRRcuf
— Dave Roberts ( burnleystats ) ⚽🎙📈 (@DLRbrts) 27 października 2018
Do ustalenia pozostało także to, czy na pokładzie znajdował się Vichai Srivaddhanaprabha oraz to, czy ucierpieli ludzie będący w okolicy. Według Daily Mail biznesmen był obecny na spotkaniu jako jedyny członek swojej rodziny. Inne doniesienia dodają, że na pokładzie w momencie tragedii przebywało sześć osób.
Obecnie trwa akcja ratunkowa, trwają też próby ustalenia szczegółów zajścia. Przed chwilą ukazało się sklecone naprędce oświadczenie klubu, ale nawet w nim nie znajdziemy konkretów. Należy uzbroić się w cierpliwość. Do sprawy na pewno wrócimy.
AKTUALIZACJA: Według informacji dziennikarza Bena Jacobsa właściciel klubu znajdował się na pokładzie maszyny.