Reklama

Pogoń zrobiła Lechowi to, o czym mówił Bartosz Kwiecień

redakcja

Autor:redakcja

27 października 2018, 23:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Tak, to zdecydowanie było jawne dymanie. Pogoń Szczecin od pierwszych minut sprowadziła Lecha Poznań do narożnika i tam przez pełne 90 minut otłukiwała go serią ciosów. To w szczękę, to w łuk brwiowy, to na wątrobę, to seria po jajach. A poznaniacy pokornie te ciosy przyjmowali, wyczekując jedynie na końcowy gong. 3:0 to najmniejszy wymiar kary.

Pogoń zrobiła Lechowi to, o czym mówił Bartosz Kwiecień

Najlepiej obraz meczu oddaje porównanie do pamiętnego 5:1 z pięcioma golami Marcina Robaka – „Kolejorz” mimo tak sromotnej porażki wówczas i tak zaprezentował się lepiej niż dzisiaj. Bo w tym sobotnim starciu poznaniacy nawet nie pierdnęli – po prostu dali się rywalowi obijać. Gospodarze nawet przy prowadzeniu 3:0 grali tak, jakby musieli strzelić jeszcze kolejne gole. A lechici po pierwszej straconej bramce wyglądali tak, jakby taki wynik ich satysfakcjonował i z dużą ulgą przyjęliby przedwczesne zakończenie meczu.

Tak wyraźna porażka odbija się na nastrojach kibiców z Poznania, którzy znów „mają kurwa dość”. W trakcie meczu z sektora gości leciały okrzyki o tym, że lechici – delikatnie mówiąc – mają kończyć swój teatrzyk i znikać z boiska czym prędzej. I zasadniczo fanom Lecha się nie dziwimy, bo zespół Ivana Djurdjevicia z ostatnich pięciu wyjazdów wywiózł… jeden punkty. JEDEN! I to zdobyty w szczęśliwych okolicznościach w Zabrzu. Mamy 13. kolejkę, a lechici już dwukrotnie w tym sezonie zdążyli przegrać przynajmniej trzema bramkami. Ostatni raz ta sztuka udała im się w sezonie 2015/16, ale wtedy ta druga tak sromotna porażka przyszła dopiero po 22 seriach gier.

Znęcamy się nad Lechem, bo dziś był wyjątkowo żenujący, ale słowa pochwały należą się Pogoni. Tam dziś funkcjonowało wszystko. Wybieganie – klasa. Stałe fragmenty gry – przyniosły dwa gole. Akcje skrzydłami – Lech nie wiedział, co robić. Atak pozycyjny – Kozulj i Majewski rozgrywali rywali jak chcieli. Kontry – akcja na 3:0 to wisienka na torcie.

Reklama

W Szczecinie opłaciła się cierpliwość. W ostatnich pięciu spotkaniach ograli Wisłę Kraków, Zagłębie Lubin, Wisłę Płock, Lecha Poznań i dość pechowo przegrali z Jagiellonią. A gdyby po słabszym początku zwolniono Kostę Runjaicia, to szczerze wątpimy, by dzisiaj na „Portowców” patrzyło się z taką przyjemnością. Po tych ostatnich występach widać po tej ekipie, że tam jest pomysł na grę, a nie naiwne liczenie na to, że któryś z piłkarzy błyśnie i wygra drużynie mecz. Jak w Lechu – tylko tym razem Christian Gytkjaer sam poznaniakom spotkania nie wygrał.

Szukamy bohaterów wśród Pogoni i mamy kilku kandydatów. Hubert Matynia – facet w pierwszej połowie dwoma idealnymi wślizgami zatrzymał dwie stuprocentowe akcje gości. Kto wie, jak zakończyłby się ten mecz, gdyby nie ofiarne interwencje lewego obrońcy szczecinian. Tomasz Podstawski – autor cudownego gola na 1:0 i gość, który przytomnie regulował tempo ataków gospodarzy. Zvonimir Kozulj – który rozkręca nam się z meczu na mecz, a dziś popisał się znakomitą asystą przy trafieniu Adama Buksy. Ostatecznie za najlepszego piłkarza meczu uznaliśmy Laszę Dwaliego, który nie tylko zdobył bramkę po stałym fragmencie gry, ale i grał bezbłędnie w defensywie. Gruzin wyrasta nam na czołowego stopera całej ligi.

Jeszcze raz bijemy brawa piłkarzom Pogoni i sztabowi szkoleniowemu, a Lech… Cóż. We wtorek lechici grają na wyjeździe z Rakowem Częstochowa. I jeśli i tam poznaniacy by wtopili, to coś czujemy, że nastroje wśród kibiców mogą być jeszcze gorsze niż pamiętnego 20 maja tego roku.

[event_results 535667]

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...