Choć początek meczu należał do Chrobrego Głogów, to przez ponad godzinę wyraźną przewagę miała Warta Poznań. Beniaminek tym samym wygrał swój pierwszy mecz w Poznaniu i powiększył swoją przewagę nad strefą spadkową do pięciu punktów.
„Zieloni” przystępowali do tego meczu mocno osłabieni. Można było się zastanawiać czy więcej kluczowych zawodników siedzi na trybunach, czy biega po boisku. Przez kontuzje lub kartki w starciu z Chrobrym nie mogli grać Bartosz Kieliba, Tomasz Dejewski, Adrian Laskowski, Krzysztof Biegański, Artur Marciniak, a nie w pełni sił był też Paweł Piceluk.
Faworytem tego starcia byli goście z Głogowa i pierwsze minuty w pełni to pokazywały. Ale zespół Grzegorza Nicińskiego stać było tylko na 20-25 minut dobrej gry. Ten niezły okres udało się udokumentować golem autorstwa Oskara Repki, który sprytnym strzałem głową pokonał Adriana Lisa. Ale im dalej w mecz, tym bardziej Chrobry puchnął.
Warta kontrolowała spotkanie właściwie przez całą pierwszą połowę, a już do przerwy udało im wyrównać. Gola strzelił Wojciech Fadecki, ale kawał dobrej roboty wykonał Łukasz Spławski. To piłkarz który przez ostatnie lata w Warcie uchodził za „defensywnego napastnika”, który goli strzelał bardzo niewiele, ale bardzo dobrze wyglądał przy grze tyłem do bramki. I właśnie tak wyglądała ta akcja bramkowa – Szymusik rzucił z autu do Spławskiego, ten z obrońcą na plecach odegrał piłkę do Fadeckiego, który zdobył bramkę na 1:1.
Przy zwycięskim golu znów dały znać dobre warunki fizyczne Spławskiego, który wyskoczył najwyżej do dośrodkowania Roberta Janickiego z rzutu rożnego i strzałem odbitym od poprzeczki dał Warcie trzy punkty. – Miałem kilku takich zawodników, co czuli się zbyt pewnie. Z Łukaszem też musiałem się dotrzeć, ale dzisiaj jest dla nas bardzo cenny. Mam nadzieję, że tym golem zapoczątkuje walkę z tą swoją opinią „defensywnego napastnika” – mówił po meczu Petr Nemec, trener Warty. Spławski przecież mimo ważnego kontraktu przez pewien czas nie trenował z Warta i dopiero problemy kadrowe sprawiły, że Nemec ponownie zaprosił go na zajęcia.
„Zieloni” mogli wygrać wyżej, ale przewrotka Janickiego minimalnie minęła słupek, a Nikodem Fiedosewicz w znakomitej sytuacji uderzył prosto w bramkarza. Także Chrobry stworzył sobie sytuację po błędzie bramkarza Warty, ale strzał Damiana Kowalczyka z linii bramkowej wybił Mateusz Wypych. – Zadowolony na pewno nie jestem. Tą porażką schodzimy na ziemię. Mieliśmy analizę Warty i wiedzieliśmy, gdzie tkwią ich silne punkty. Ale niezły początek to było za mało, by zdobyć punkty przeciwko tak ambitnemu zespołowi, jakim dziś była Warta – powiedział Grzegorz Niciński, szkoleniowiec gości.
Warta powiększyła swoją przewagę nad strefą spadkową do pięciu punktów, ale już w środę poznaniacy zagrają w Opolu. Mariusz Rumak, trener Odry, oglądał niedzielne spotkanie z trybun. Podobnie zresztą jak Krzysztof Przytuła, dyrektor sportowy ŁKS-u. Warciarze będą mieli jednak problem, by do Opola zebrać osiemnastkę meczową, bo dziś stadion na noszach opuszczał Adrian Cierpka, który doznał prawdopodobnie złamania nosa.
Warta Poznań – Chrobry Głogów 2:1 (1:1)
Wojciech Fadecki (40.), Łukasz Spławski (56.) – Oskar Repka (16.)
fot. NewsPix.pl