Reklama

Kiedy ostatnio Milik strzelił ważną bramkę?

redakcja

Autor:redakcja

15 października 2018, 13:13 • 2 min czytania 40 komentarzy

73 minuta meczu Polska – Włochy. Z nieznanej przyczyny nie przegrywamy jeszcze 0:4, a utrzymuje się skrajnie niesprawiedliwe 0:0. Za chwilę powinno być skandalicznie niesprawiedliwe 1:0 dla Polaków, bo nasz napastnik ma patelnię na ósmym metrze, a przed sobą tylko bramkarza. Tym napastnikiem był jednak Milik. Pudło nie zdziwiło nikogo, żadnego eksperta i żadnego Janusza.

Kiedy ostatnio Milik strzelił ważną bramkę?

Był przecież czas przyzwyczaić się, że futbol to taka gra, w której dwudziestu dwóch mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak pudłuje Milik.

Piękne nagranie reakcji trybun po wczorajszym pudle Arka.

Reklama

Ostatnią naprawdę ważną bramkę Milik w reprezentacji Polski strzelił na Euro przeciwko Irlandii Północnej. To już grubo ponad dwa lata temu. W futbolu, w którym czas płynie bardzo szybko, to niemal prehistoria.

Wiemy, że od tamtego czasu Arka nie omijały problemy zdrowotne, a zerwanie więzadeł to kłopot odrobinę bardziej złożony niż grypa. Mimo to Milik od meczu z Irlandią Północną rozegrał aż SZESNAŚCIE MECZÓW, w których strzelił zaledwie jednego gola, otwierając wynik z Kazachami. Umówmy się: bez tego trafienia byśmy sobie poradzili, nie było szczególnie kluczowe, ani rywal nie był prestiżowy. To w żaden sposób nie ratuje żenującego bilansu.

Porównajmy te dokonania tylko do drugiej połowy 2014 roku. Gol z Niemcami, gol ze Szkocją, gol z Gruzją, gol z Litwą, gol ze Szwajcarią. W całych eliminacjach do Euro nasz napastnik strzelił sześć goli, walnie przyczyniając się do awansu. I to był w zasadzie ostatni moment, kiedy Milik grał tak, że mucha nie siada – przecież do jego dyspozycji podczas Euro też można było się przyczepić. To wtedy zaczął wykuwać sobie reputację zawodnika, który rzetelnie pracuje na swoje własne “Aj Jezus Maria” w stylu Leśniaka niemal co mecz.

Swoją drogą, analizując bilans Milika jak na dłoni widać selekcyjny błąd Nawałki na Senegal, do którego zresztą trener przyznał się w raporcie, oceniając Milika najgorzej ze wszystkich polskich zawodników, którzy zagrali na turnieju. Były jednak wszelkie przesłanki by sądzić, że tak się stanie. Milik nie pokazał nic z Nigerią, nic z Koreą, nic z Chile, nic z Litwą. Cztery puste przebiegi w decydujących sparingach, a w nagrodę pierwszy skład w najważniejszym meczu od lat.

Żeby jeszcze Milik nie miał konkurencji w składzie. Ale przecież ma i to znakomitą. Dawno minęły czasy, gdy musimy polegać na Niedzielanie z Nijmegen, względnie na szpicy ustawiać Żurawskiego prosto z Larissy.

Czy jest ktokolwiek, kto przy wczorajszej stuprocentowej okazji nie pomyślał: “Piątek w aktualnej formie trafiłby to z zamkniętymi oczami”?

Reklama

Szans na wykazanie się dostał mnóstwo. Czas, by dostali je inni.

Najnowsze

Komentarze

40 komentarzy

Loading...