Dwa miesiące bez zwycięstwa. Monaco w strefie spadkowej Ligue 1, Monaco chłopcem do bicia w Lidze Mistrzów. Reprezentacja spadająca z Ligi Narodów, a jeszcze przecież pobrzmiewają echa wyjątkowo frustrującego dla Glika mundialu. Nasz najlepszy stoper miewał miesiące, w których futbol owocował w odrobinę więcej sukcesów.
Te dwa miesiące przekładają się na aż czternaście meczów bez wygranej. W polskich ligowych warunkach prawie pół rundy, wyniki przywołujące na myśl Sandecję. Swoją drogą trzeba tu zauważyć, jak intensywny jest kalendarz Glika, jeśli w dwa miesiące rozgrywa więcej meczów, niż Bednarek przez ostatnie półtora roku.
Lille 0:0
Bordeaux 1:2
Marseille 2:3
Włochy 1:1
Irlandia 1:1
Tuluza 1:1
Atletico 1:2
Nimes 1:1
Angers 0:1
Saint-Etienne 0:2
Borussia 0:3
Rennes 1:2
Portugalia 2:3
Włochy 0:1
Ostatnie zwycięstwo miało miejsce 11 sierpnia z Nantes w kolejce otwierającej sezon Ligue 1. Z perspektywy wagi nie nabiera – Nantes jest jeszcze niżej w tabeli niż Monaco.
Źródło: Wiki
Nie dajmy się ponieść ryzykownym wnioskom. To nie tak, że Glik w każdym meczu strzela spektakularnego babola. Gdyby był głównym winowajcą, wylądowałby na ławie i tyle. Tymczasem Glik gra wszystko, zarówno w Monaco, jak i w reprezentacji selekcjonera Brzęczka. Szczególnie trzeba podkreślić jego pozycję w kadrze – to JEDYNY piłkarz, który nie opuścił u nowego szkoleniowca Polaków ani minuty.
Na pewno jednak nie jest też tak, że Kamil gra najlepszy futbol w karierze, a wszyscy inni wrzucają go na konia. Prawda, jak zwykle, leży po środku. Być może potrzebuje przełamania, bo tak fatalna passa musi siedzieć z tyłu głowy nawet najodporniejszego zawodnika. Kamil to wojownik, ale w obronie potrzebna jest też niezachwiana pewność siebie i spokój ducha, a trudno o te cechy podejrzewać zawodnika, którego drużynom wszyscy robią jesień średniowiecza.
Fot. FotoPyk