Reklama

Lewandowski poza trzydziestką Złotej Piłki – kabaret czy rozsądek?

redakcja

Autor:redakcja

09 października 2018, 16:09 • 3 min czytania 30 komentarzy

Na pewno pamiętacie reakcję Roberta Lewandowskiego, po tym, jak w plebiscycie Złotej Piłki za rok 2016 zajął tylko 16. miejsce – „Le Cabaret” napisał piłkarz na Twitterze, jasno sugerując, że widział się w tym zestawieniu dużo wyżej. Minęły dwa lata i już wiadomo, że napastnika Bayernu nie będzie nawet na tej pozycji, bo “France Football” nie zakwalifikował go do czołowej trzydziestki. Pojawia się pytanie: to znów jest kabaret czy też rozsądna decyzja?

Lewandowski poza trzydziestką Złotej Piłki – kabaret czy rozsądek?

To pierwszy taki przypadek od czterech lat, wcześniej Lewandowski znajdował chociażby takie uznanie kapituły. Polaka w trzydziestce nie ma, ale miejsce w niej znalazło ośmiu innych zawodników, do których można Lewandowskiego jakkolwiek porównać ze względu na pozycję i styl gry. Mianowicie: Benzema, Kane, Mandżukić, Suarez, Aguero, Cavani, Griezmann, Firmino. Pominęliśmy Ronaldo i Messiego, bo to jednak poziom nieosiągalny nie tylko dla Polaka, a także Mbappe i Salaha, grających bardziej z boku. Czy Robert powinien zająć miejsce któregoś z wcześniej wspomnianych? Zacznijmy od konkretów, a więc od liczb.

Robert Lewandowski – 40 meczów, 32 gole, pięć asyst

Antoine Griezmann – 54 mecze, 31 goli, 17 asyst

Luis Suarez – 49 meczów, 30 goli, 23 asysty

Reklama

Harry Kane – 43 mecze, 30 goli, trzy asysty

Sergio Aguero – 33 mecze, 26 goli, pięć asyst

Edinson Cavani – 37 meczów, 26 goli, 13 asyst

Roberto Firmino – 45 meczów, 17 goli, 12 asyst

Karim Benzema – 38 meczów, 12 goli, osiem asyst

Mario Mandżukić – 39 meczów, 11 goli, pięć asyst

Reklama

Jeśli chodzi o bramki, Polak nie ustępuje nikomu. W klasyfikacji kanadyjskiej lepsi są Griezmann, Suarez i Cavani, ale też dwóch pierwszych rozegrało więcej spotkań.

Natomiast gdyby spojrzeć na trofea, po jakie sięgali piłkarze, z Robertem też nie jest wcale najgorzej. On wygrał Bundesligę, wykręcił tam również koronę króla strzelców i razem z kolegami sięgnął po Superpuchar kraju. Można w wyżej wymienionym gronie znaleźć gości z podobnymi albo wręcz mniejszymi osiągami. Firmino z Liverpoolem nie zdobył przecież niczego, Kane strzelił najwięcej goli na mundialu, ale poza tym jego półka z trofeami jest pusta, Aguero nie zrobił wiele więcej od Polaka, sięgając po mistrzostwo, EFL Cup i Superpuchar. Podobnie Suarez – mistrz Hiszpanii i zdobywca Pucharu Króla, albo Cavani, królujący tylko we Francji.

Gdyby spoglądać w ten sposób, trudno znaleźć powód, dla którego Lewandowskiego w tym gronie zabrakło. Ale jeśli spojrzeć szerzej, odpowiedniego kontekstu doszukać się już można. Najwyraźniej kapitule nie spodobało się, że Lewandowski zawodził w kluczowych meczach. W Lidze Mistrzów – nie pierwszy już raz – zabrakło go w najważniejszych momentach, w fazie pucharowej strzelał tylko przy okazji pierwszego spotkania z Besiktasem na poziomie 1/8 finału. Później nie było bramek ani z Sevillą, ani z Realem Madryt. Mundial? Doskonale pamiętamy, że tam Robert również nie dojechał, a okazje na choćby dwie bramki przecież były, czy to wychodząc sam na sam z Ospiną, czy to marnując patelnię od Grosickiego w starciu z Japonią.

A taki wyśmiewany Benzema sieknął dwie sztuki w półfinale Ligi Mistrzów, potem dołożył – nieważne w jakim stylu – z Liverpoolem. Mandżukić? Trzy gole w mistrzostwach świata, w tym jedna bramka decydująca o przejściu Chorwatów do finału, gdy w dogrywce piłkarz Juventusu pogrążył Anglików. Griezmann – wiadomo, mistrz świata, strzelec czterech goli na mundialu. Kane – najwięcej trafień na tym turnieju. Cavani – trzy gole na mundialu. Suarez – dwa i asysta. Firmino – cztery gole w pucharowej drodze po finał Ligi Mistrzów. No, takie argumenty za Lewandowskim nie stoją.

Czy więc jego nieobecność jest całkowicie uzasadniona? Pewnie do końca nie, kapituła, gdyby tylko chciała, mogłaby Lewandowskiemu zrobić miejsce. Jednak nie chciała, dając kolejny dowód, że Robert tkwiąc w lidze niemieckiej, zawsze będzie miał krok dalej do docenienia niż reszta. Kolejne mistrzostwo Bayernu nie robi już wrażenia, kolejny tytuł króla strzelców na tych boiskach też nie. Chciano od Polaka potwierdzenia, że potrafi błyszczeć w Europie, że nie zaliczy kolejnego bezbarwnego turnieju reprezentacyjnego. Nie dostano tego potwierdzenia, więc Roberta w trzydziestce brakuje.

Kabaretu więc nie ma. Sensacji też nie.

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
0
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Komentarze

30 komentarzy

Loading...