Reklama

Notoryczny prześladowca Korony znów w akcji. Ale to za mało na wygraną

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2018, 18:12 • 2 min czytania 34 komentarzy

Są w naszej lidze piłkarze, którzy z konkretnymi rywalami praktycznie zawsze błyszczą skutecznością. Paweł Brożek i jego 12 bramek z Legią, Gerard Badia trafiający lub asystujący średnio co 89 minut w derbowych starciach z Górnikiem Zabrze… Arvydas Novikovas od kiedy przybył do naszej ligi, wziął z kolei na celownik kielecką Koronę.

Notoryczny prześladowca Korony znów w akcji. Ale to za mało na wygraną

Przed dzisiejszym spotkaniem Litwin spędził w meczach Jagi z Koroną 202 minuty, podczas których strzelił cztery gole i zanotował dwie asysty. Średnio wychodził gol lub asysta raz na 34 minuty. Egzekucja doprawdy bezwzględna.

Tym razem koroniarze naprawdę wydatnie pomogli w podkręceniu i tak już imponującego bilansu. Konkretnie zrobił to Bartosz Rymaniak. Obrońca, który miał dziś niesamowitego pecha, bo jego jedyne złe zagranie skończyło się „samobójczą” asystą przy golu Litwina, z kolei wielu świetnych akcji w ofensywie partnerzy nie potrafili zmienić w konkret. Perfekcyjną wrzutkę do niepilnowanego Pućki skrzydłowy zakończył strzałem wybronionym przez Kelemena, a wygrany pojedynek z Kwietniem w statystyczną ciekawostkę obrócił pudłując z dwóch metrów fatalny Janjić. Tyle dobrze, że Rymaniak zaliczył asystę w akcji bramkowej na 1:1, bo po jego wrzucie z autu piłka po muśnięciu Runje trafiła do Pućki, który pewnym, precyzyjnym strzałem pokonał Kelemena.

Generalnie do meczu jako do całości mamy mocno mieszane uczucia. Z jednej strony na liczbę sytuacji naprawdę nie mogliśmy narzekać. Poza golami i wspomnianymi szansami Pućki i Janjicia były przecież widowiskowe parady po uderzeniach z dystansu Kovacevicia czy Świderskiego, a Korona urządziła sobie małe bombardowanko wrzutkami – a to z prawej, a to z lewej. I koniec końców to jej za wrażenia artystyczne przyznalibyśmy więcej punktów.

Z drugiej zaś strony – w środku pola lej jak po wybuchu bomby. Poza Kovaceviciem, który i w obronie wyglądał imponująco, i potrafił dwukrotnie zagrozić bramce Jagi, mizeria. Dwóch graczy wystawionych na pozycji numer dziesięć – w zamyśle najbardziej kreatywnych – zaliczyło w całym meczu łącznie jedno faktycznie kreatywne zagranie. Pospisil tuż przed zmianą (i tak zbyt późną…) ładnie wziął rywala na plecy i dograł na strzał do Bezjaka. Janjić? Nawet Kazimierz Węgrzyn, któremu często zdarza się chwalić za byle co, nie potrafił stwierdzić, co on właściwie potrafi i czy lepiej odnajduje się w destrukcji, czy może w ataku.

Reklama

A szkoda. Szkoda, że gra przez środek nie była płynniejsza, że zawodnicy w centrum drugiej linii nie dorównali dyspozycją tym na bokach. Bo wtedy naprawdę mielibyśmy szansę na bardzo dobry mecz. Tak – było nieźle, ale mimo wszystko trzeba trochę pokręcić nosem.

[event_results 529788]

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

34 komentarzy

Loading...