Reklama

„Korona nie była lepsza technicznie od Wisły Sandomierz”

redakcja

Autor:redakcja

04 października 2018, 19:47 • 7 min czytania 25 komentarzy

– Jest problem z boiskiem treningowym – przyznaje trener Wisły Sandomierz, Dariusz Pietrasiak.

„Korona nie była lepsza technicznie od Wisły Sandomierz”

– Jaki?

– Nie ma go.

W takich warunkach funkcjonuje klub, który wyrzucił wczoraj z Pucharu Polski tak zwanego ekstraklasowicza, Koronę Kielce.

– Mordujemy się z tym. Na głównej płycie trenuje osiem drużyn, pierwszy i drugi zespół seniorów, a także kilka grup młodzieżowych. Nie mamy warunków, nie ma co ich porównywać do tych Korony, gdzie mają wszystko – mówi Sebastian Wieczorek, prezes klubu. – Służby w Sandomierzu dbają o to boisko i robią dobrą pracę, bo ono wygląda nie najgorzej jak na okres, kiedy jest natłok meczów. Jednak przyjdzie zima i zrobi się problem. Będzie trzeba jeździć do pobliskiej miejscowości, gdzie mają sztuczną murawę – dodaje Pietrasiak. – Trenujemy cztery razy w tygodniu, czasem pięć, zależy. Ale nie zdarza się tak, byśmy ćwiczyli siedem dni – opowiada Jakub Siedlecki, piłkarz Wisły.

Reklama

bojo

Koronie latem za ponad dwa miliony złotych zamontowano między innymi podgrzewaną murawę na boisku treningowym.

Większość chłopaków chodzi normalnie do pracy, z pensji, którą dostają tutaj, nie byliby się w stanie utrzymać. W trzeciej lidze można zarabiać niezłe pieniądze, ale nie jesteśmy choćby Motorem Lublin, by takie płacić. Chłopaki dostają zazwyczaj ponad tysiąc złotych, jednak nie więcej niż dwa – opowiada Wieczorek.

Nie trudno sobie wyobrazić, że za dwa kafle miesięcznie nikt by z pierwszej jedenastki Korony nie pomyślał nawet o rozgrzewce.

Wisła Sandomierz jest trzynasta w czwartej grupie trzeciej ligi. Nad strefą spadkową ma dwa oczka przewagi, dostała w cymbał już pięć razy: od imienniczki z Puław, od Czarnych Połaniec, Hutnika Kraków, Stali Kraśnik i Avii Świdnik. – W wielu meczach nie dopisywało nam szczęście, trochę brakowało koncentracji i traciliśmy głupio bramki, jak ostatnio w meczu ze Świdnikiem. W 10. sekundzie dostaliśmy bramkę po babolu, w 30. minucie czerwoną kartkę i skończyło się na 0:3. Po samym wyniku ktoś może uznać, że zebraliśmy sromotnie, ale mieliśmy cztery stuprocentowe sytuacje, których nie potrafiliśmy wykorzystać – tłumaczy co prawda trener Pietrasiak, ale wciąż broni nie najmocniejszej sprawy.

Korona? Jak zwykle skazywana na porażkę w ekstraklasie, jak zwykle daje sobie tam radę, przegrywając tylko dwa mecze, wygrywając pięć i mając tylko oczko straty do lidera. No, ale właśnie ta sama Korona, którą dzieli podobno każda możliwa przepaść nad Wisłą – organizacyjna, sportowa, finansowa – jedzie do Sandomierza na mecz Pucharu Polski i dostaje w czapkę 2:3. Nie grając przecież szóstym sortem swoich zawodników, skoro na boisku pojawili się choćby Żubrowski, Rymaniak, Jukić, Pućko, Górski, Cebula, czy Kallaste.

Reklama

Gdzie szukać więc przyczyn takiego, a nie innego wyniku? Według prezesa Wisły w zaangażowaniu przyjezdnych. – Wydaje się, że Korona nas zlekceważyła, choć ich skład nie był mocno rezerwowy. Ale nie ma co rozpatrywać tego pod względem składu, tylko patrząc na zaangażowanie poszczególnych zawodników w tym meczu, które nie było największe. Jest różnica w poziomie między ekstraklasą a trzecią ligą, więc jeśli Korona tylko by chciała, na pewno by nas zdominowała i ten końcowy wynik byłby zupełnie inny. Jednak też nie ma co ujmować naszej drużynie, która oddała serce i zagrała bardzo dobre spotkanie. – Na pewno trochę nas zlekceważyli, nie dawali z siebie stu procent, mogli pokazać więcej, jako zespół z ekstraklasy – dodaje Siedlecki, patrzący na to spotkanie z perspektywy murawa.

Zaangażowanie to jedno, ale prezes Wisły mówi jeszcze: – Jeśli chodzi o możliwości fizyczne, różnica była, tam piłkarze Korony przeważali. Natomiast nie było widać, że rywale pod względem czysto piłkarskim są lepsi od nas. Gdybym był związany z Koroną, w pewien sposób byłoby mi wstyd. Korona grając nawet w ośmiu, nie powinna mieć najmniejszego problemu wygrać z drużyną trzecioligową. Na pewno tamtejszy zarząd powinien zareagować na to, co się stało. Piłkarze biorą pieniądze, duże, powinni być zaangażowani w pracę. Zresztą uważam, że zawodnicy ekstraklasowi na pewno są przepłaceni, potworzono tam chore kominy finansowe, większość z tych zawodników nie zasługuje na takie wynagrodzenia.

*

– Zapytam od razu: jest ci wstyd?

– Pewnie, że tak. Mieliśmy tam ze sto kilometrów, więc były to derby regionu i kibice się zmobilizowali. Parafrazując: chłopaki zebrani naprędce z Azerbejdżanu i Uzbekistanu zagrali z nami tak, że wygrali – mówi Jakub Żubrowski z Korony.

– Choćby prezes Wisły mówił, że nie było widać po was zaangażowania.

– Jak się przegrywa z trzecią ligą, to zawsze słychać takie głosy. Jeżeli chodzi o mnie, to ciężko się wybielać po takim meczu i nie mam zamiaru, ale ja nie wychodzę na meczu i nie kalkuluję, z kim gram. Tylko gram. A reszty kolegów nie chcę oceniać.

– Spodziewasz się takich konsekwencji, jakie były w Zagłębiu Lubin po Morągu?

– Jesteśmy dzień po i nie było echa, nie wiem, czy zarząd podejmie jakąś decyzję. Myślę, że nasza sytuacja w lidze jest inna niż ta Zagłębia, więc to inaczej rzutowało na perspektywę tego pucharu. Choć oczywiście nie zmienia to faktu, że ten mecz był kompromitacją, ale myślę, że zarząd podejdzie troszkę w odmienny sposób, niż to miało miejsce w Lubinie.

– W sumie to macie tylko dwa punkty więcej niż Zagłębie.

– Ale oczekiwanie przedsezonowe – nasze i ich – stawiają nas na dwóch biegunach.

– Planujecie z własnych kieszeni zwrócić kibicom za dojazd albo zrobić coś innego od siebie?

– Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym. Mieliśmy trening z podziałem na trzy grupy, więc nie było czasu się zastanowić.

Wiesz, że Wisła nie ma nawet boiska treningowego?

– Co to zmienia? To jest pierwszy mecz, w którym drużyna ekstraklasowa przegrała z niżej notowaną?

Nie, tylko potem głosy mówiące o przepłaconych piłkarzach ekstraklasy są głośniejsze.

– Na dziesięć meczów z Wisłą Sandomierz wygramy dziewięć. Nie chce się usprawiedliwiać, ale jest mi wstyd, tym bardziej że to spotkanie oglądało 500 osób z Kielc. Tak naprawdę byłem zaskoczony, że nas nie jebali jak psów, a chyba powinni. Pewnie na naszą korzyść zadziałało to, że wygraliśmy dopiero z Wisłą Kraków i to zbudowało kredyt zaufania.

– A piłkarze ekstraklasy są przepłaceni?

– Nie wiem. Każdy zarabia tyle, ile ktoś chce mu zapłacić. Zarobki są takie, a nie inne, nie zanosi się na to, by miały się zmienić. Plan przygotowany przez Krzyśka Stanowskiego pewnie nie ujrzy światła dziennego, prezesi się nie skrzykną i nie ustalą pensji po 10 koła. Teraz aktualnie jest modna ta dyskusja po sukcesach siatkarzy. Nie chce się w to mieszać, wszyscy wiedzą, z czego biorą się te pieniądze, najwyraźniej to się opłaca. A to, że raz na jakiś czas, będzie taki wypadek przy pracy… Tak zdarza się nie tylko u nas. Manchester United odpadł z Derby County i tam pewnie jest większa dysproporcja finansowa niż w naszym przypadku.

*

Sandomierz może się cieszyć, Kielce płakać, ale my wszyscy znów możemy zastanowić się nad polską piłką. Po pierwsze dlatego, że nie tylko Korona poleciała z zespołem z niższej ligi, również Zagłębie, co po raz kolejny może utwierdzić w żenującym poziomie ekstraklasy. Po drugie chodzi tu też o sytuację na trybunach, taką rodem z lat 90..

– Jako zarząd dołożyliśmy wszelkich starań, by do takich incydentów nie doszło, zabezpieczyliśmy to spotkanie tak, aby odbyło się w normalnych warunkach. Niestety w pewnym momencie wymknęło się to spod kontroli, natomiast zaczepka wyszła od kibiców Korony. W jakiś sposób mogę więc usprawiedliwić naszych kibiców, ale my, jako zarząd, na pewno nie akceptujemy tego i wyciągniemy konsekwencje – mówi prezes Wieczorek.

– Jakie?

– Będziemy je ustalać.

– Trener stwierdził, że policja zareagowała za późno.

– Tez mam takie zdanie. Mieliśmy ustalone hasło na odprawie z delegatem, po którym miała wejść policja. A jednak policja zainterweniowała dopiero po trzecim ponownym ogłoszeniu hasła, więc stało się to moim zdaniem zdecydowanie za późno.

*

Co dalej z Wisłą? Nie wywróci polskiej piłki do góry nogami, ale dała jej mocny pstryczek w nos. Kopciuszek kopnął w dupę faworyta, w 1/16 Wisła też będzie stała na straconej pozycji, podejmując Podbeskidzie. Jednak skoro udało się pokonać zespół z ekstraklasy, dlaczego nie zaskoczyć drużyny z pierwszej ligi? W końcu i tak wszyscy, z góry na dół, od B-klasy po umowną elitę, kisimy się w tym samym niestrawnym sosie.

PAWEŁ PACZUL

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...