Reklama

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Krzysztof Stanowski

Autor:Krzysztof Stanowski

02 października 2018, 18:59 • 5 min czytania 152 komentarzy

Cokolwiek ci się w życiu uda – zaatakuj piłkarzy. To działa. Rzuciłeś kaloszem najdalej ze wszystkich – powiedz, że piłkarze tak nie potrafią. Przepchałeś ciężarówkę pełną imigrantów przez całą autostradę A2 – udziel wywiadu, że Piotr Zieliński by nigdy tego nie zrobił. Grasz w siatkówkę? Oznajmij, że to naprawdę trudny sport, nie to co futbol, w który może grać każdy głupi. Biegasz szybko na 400 metrów? Krzyw się, że piłkarze takich sprintów nie robią.

Jak co wtorek… KRZYSZTOF STANOWSKI

Na koniec musisz oczywiście dorzucić coś o zarobkach, które są niesprawiedliwe, bo przecież jak to jest, że rzucasz kaloszem tak dobrze, a płacą ci tak źle albo wcale.

Nie ma sportów głupszych i mądrzejszych. Wszystkie są albo tak samo głupie, albo tak samo mądre, zależy jak na to spojrzeć. Są za to sporty mniej i bardziej popularne, a co za tym idzie – mniej i bardziej opłacalne. Atak na piłkarzy, który od kilku dni prowadzą wszyscy – do publicystów typu Ziemkiewicz po artystów typu Doda, przy aplauzie pozbawionych refleksji fanów – jest nonsensowny. Mimo że poniżej traficie na kilka oczywistości, czuję potrzebę, aby o nich napisać.

Cały świat gra w piłkę nożną. Gra cała Ameryka Południowa, gra cała Afryka, gra też Ameryka Północna, gra Azja, Australia, o Europie nie wspominając. Dzieci uczą się chodzić, a zaraz potem uczą się grać. W żadnym innym sporcie nie ma tak wielkiej konkurencji. Robert Lewandowski, aby zostać napastnikiem z pierwszej dziesiątki świata, musiał okazać się lepszy od kilkuset milionów chłopaków w zbliżonym wieku, którzy kiedyś kopnęli piłkę. Musiał okazać się lepszy od dziesiątek tysięcy zawodowych piłkarzy, którzy trenują od dziecka. I dlatego, że mu się udało, znają go dzisiaj w Kenii, Chile, Uzbekistanie, Szwecji czy Japonii. Pieniądze, jakie zarabia, są naturalną konsekwencją drogi, którą przeszedł, konkurencji, którą pokonał i globalnej sławy, którą zdobył.

Tyczy się to nie tylko Lewandowskiego, ale wszystkich piłkarzy, którzy doszli do poziomu reprezentacji, czy nawet ekstraklasy. Gdybyśmy mówili o studiach, należałoby stwierdzić, że w futbolu jest 10 000 kandydatów na jedno miejsce, gwarantujące pracę w klubie z najwyższej ligi. A jeśli chcemy podobne wyliczenie przeprowadzić dla reprezentacji kraju, należałoby dodać kolejne zero. Dla Bayernu Monachium, Napoli czy Monaco – jeszcze jedno.

Reklama

Nie ma sensu obrażać się na rzeczywistość: jeśli twoją specjalizacją jest sport inny niż piłka nożna, to miałeś mniej konkurentów. Po prostu. To matematyka. Nie twierdzę, że twój sport kosztował cię mniej wyrzeczeń, nie twierdzę, że nie miałeś pod górkę, prawdopodobnie nawet trenowałeś jeszcze ciężej. Ale zwyczajnie nie musiałeś rywalizować z całym światem. Jeśli wybrałeś sobie dyscyplinę, którą na poważnie uprawia 100 osób, nie marudź, że nagrody są mniej więcej takie, jak w dyscyplinie, którą uprawia 100 osób. Zresztą mnie się wydaje, że akurat Polska jest rajem dla ludzi realizujących się w niszowych sportach. Facet, który chodzi zamiast biec, został nawet kiedyś – na bazie chodzenia – dyrektorem TVP, a Anita Włodarczyk raz po raz widoczna jest na okładkach gazet. Lata temu w „Dzienniku” (albo już w „Wiadomościach”) stale informowano o wyczynach Waldemara Marszałka, który pływał w czymś dziwnym. Wydaje mi się, że gdy skończył karierę, to tę dyscyplinę rozwiązano, bo od tamtej pory ani widu, ani słychu.

Szanuję wszystkich sportowców. Nie szanuję postawy tych, którzy raz po raz domagają się pieniędzy lub sławy, która po prostu nie jest przynależna ich dyscyplinie sportu. Denerwują mnie ci, którzy koniecznie chcą iść z piłką nożną na zwarcie. Trenuj sobie i daj trenować innym. Jeśli w młodości nie potrafiłeś oszacować, który sport da ci więcej pieniędzy to wyłącznie twój problem. Ale rozejrzyj się wokół siebie podczas cotygodniowych zawodów, nie podczas igrzysk olimpijskich czy mistrzostw świata. Widzisz jakichś kibiców? Widzisz kamery? Widzisz tłumy dziennikarzy? Nie? Przykra wiadomość dla ciebie jest taka, że to co robisz mało kogo interesuje. Idź na stadion piłkarski to chociaż spotkasz ludzi. Finanse w sporcie nie biorą się z osiągnięć, tylko z medialności.

Siatkówka jest gdzieś po środku między futbolem a pchnięciem kulą. W sumie jest całkiem spoko, da się popatrzeć. Ale słusznie czy nie, nie jest grą specjalnie powszechną. Już same wymagania fizyczne sprawiają, że zawodowe uprawianie jej dla zdecydowanej większości populacji jest po prostu niemożliwe. Ale też trzeba przyznać, że większość populacji i tak nie miałaby chęci jej uprawiać. Nie wiem, czy to sprawiedliwe, czy nie, logiczne czy nie bardzo, ale po prostu ludzie tego „nie kupili”. Piłkę nożną tak, a piłki siatkowej nie. W Polsce mamy chyba trochę zakrzywione spojrzenie, wydaje nam się, że siatkówka jest ważniejsza niż jest w rzeczywistości. Moim zdaniem – chyba nie tylko moim – w Hiszpanii zdecydowanie popularniejszy jest hokej na wrotkach.

Przeczytałem, że siatkarze dostali 200 000 dolarów do podziału za złote medale. Skomentowała to Doda i zestawiła z piłkarzami, którzy podobno dostali ponad 32 miliony złotych za kompromitację na Mundialu. „Podobno” to dobre słowo, ponieważ piłkarze za występ na Mundialu nie dostali nic, premie zaczynały się od wyjścia z grupy. Ale te antypiłkarskie bzdury dobrze się sprzedają, więc kto by to weryfikował? 32 miliony – a może nawet trochę więcej – to dostał PZPN. Piłkarze z kolei dostali premię za wygrane eliminacje – nie 32 miliony, tylko 12. Ktoś może powiedzieć, że nie powinni dostać nic, w porządku. Ale trzymajmy się faktów. Dostali część pieniędzy, które wywalczyli dla związku. Nie jest ich winą, że w siatkówce kasa jest mniejsza. Nie jest ich winą, że np. 20 procent z miliona to mniej niż 20 procent ze stu milionów.

Doda – tak mi się zdaje – na swojej działalności artystycznej zarobiła wielokrotnie więcej niż np. wielu zdolnych, niszowych artystów. Czy ktoś mówi, że to niesprawiedliwe? Czy nagrodę dla zwycięzcy Opola zestawia się z dochodami Doroty Rabczewskiej? No chyba nie. Ma swoich fanów i fajnie, zarabia. Ktoś inny nie ma i nie zarabia, mimo że obiektywnie śpiewać może lepiej. Świat jest pełen nierówności, ale zarazem bywa logiczny. Modne dzisiaj w mediach słowo „zasięgi” ma też wielkie przełożenie na sport, show-biznes i wszystko inne.

Reklama

Ten ślepy atak na piłkę zaraz ustanie, to jasne. A ustanie przede wszystkim dlatego, że ci wszyscy ludzie, którzy dzisiaj interesują się siatkówką, za tydzień już się nią interesować nie będą lub też będą, ale w stopniu bardzo umiarkowanym, co znacznie obniży poziom zajadłości. Na nerwy dobrze zrobi okład z niedzielnych skoków narciarskich.

A jakby ten okład nie pomógł, to wszyscy dla odstresowania możecie się wybrać na kryty tor łyżwiarski, który przecież w waszym województwie – jak w każdym innym – wybudowano po sukcesie Zbigniewa Bródki.

KRZYSZTOF STANOWSKI

Założyciel Weszło, dziennikarz sportowy od 1997 roku.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Jakub Kiwior krytykowany za mecz z Crystal Palace. “Koszmarny błąd”

Arek Dobruchowski
2
Jakub Kiwior krytykowany za mecz z Crystal Palace. “Koszmarny błąd”

Felietony i blogi

Polecane

Czarni Radom znów mogą upaść? W tle polityka, człowiek od olejów do aut i naganne noclegi

Jakub Radomski
10
Czarni Radom znów mogą upaść? W tle polityka, człowiek od olejów do aut i naganne noclegi

Komentarze

152 komentarzy

Loading...