Cholernie niezachęcająco wyglądała para Zagłębie Sosnowiec – Cracovia przed tą kolejką. Mowa o dwóch ostatnich drużynach w tabeli, które przypadkowo się tam nie znalazły. Gospodarze po kilku dość ładnych dla oka występach fatalnie zagrali w Kielcach, a “Pasy” mimo że przed tygodniem się przełamały i wreszcie wygrały, to nadal oglądanie ich gry nie należało do większej przyjemności. A jednak miło się zaskoczyliśmy, bo w Sosnowcu obejrzeliśmy całkiem ciekawy mecz.
Pierwsza połowa należała do Zagłębia, które szybko mogło prowadzić, gdy Maciej Gostomski kiepsko piąstkował, a po zgraniu Szymona Pawłowskiego Konrad Wrzesiński głową strzelił w poprzeczkę. Po chwili efektowną przewrotką popisał się Tomasz Nowak, który upadając omal nie uszkodził sobie ręki. Kapitan gospodarzy jest najlepszym przykładem dwóch skrajnie różnych połów w wykonaniu beniaminka. Do przerwy doświadczony pomocnik był jednym z najlepszych na boisku, po przerwie jednym z najgorszych, gdy często nonszalancko tracił piłkę i zwalniał grę.
Zagłębie mimo sprawiania lepszego wrażenia i tak mogło szybko przegrywać. Kolejny raz w tym sezonie nie popisał się Piotr Polczak, który niemal rzucił się na Sergeia Zenjova, jakby ten właśnie ukradł mu portfel i zamierzał zwiać. Decyzja sędziego oczywista, tyle że po raz drugi w obecnych rozgrywkach za egzekwowanie sprawiedliwości wziął się Michał Helik i znów nawet nie trafił w bramkę. Jeżeli prawdą jest, że stoper Cracovii dostał karne, żeby jeszcze dodatkowo się wypromować i zwiększyć swoją wartość, to mamy efekt odwrotny od zamierzonego. Chyba pora dać sobie spokój.
Zamiast prowadzić, “Pasy” zaraz zaczęły przegrywać. Konrad Wrzesiński w jednej akcji ośmieszył w zasadzie oba skrzydła Cracovii. Na lewym nie zatrzymali go Diego Ferraresso i Mateusz Wdowiak, a na drugim po jego zagraniu do Żarko Udovicicia, z krycia zrezygnowali Zenjov i Cornel Rapa. Skoro tak, Serb spokojnie sobie przyjął i mocno strzelił w dalszy róg.
Udovicić jako jeden z niewielu po zmianie stron też trzymał fason w Zagłębiu i mógł mieć nawet asystę. Świetnie odnalazł w polu karnym Szymona Pawłowskiego, ale ten był mniej zdecydowany, niż kobieta w sklepie z kapeluszami. Dwa razy miał idealną pozycję do strzału i nic. Przekombinował, w końcu Janusz Gol wybił mu piłkę. Były pomocnik Amkara Perm kiepsko wszedł do krakowskiego zespołu, ale dziś obok Javiego Hernandeza był numerem jeden. Rozgrywał, bronił, walczył, robił wszystko, czego wymaga się od klasowej “ósemki”.
Hernandez już w 32. minucie wszedł za Filipa Piszczka, który wcale nie doznał kontuzji… Michał Probierz podjął bardzo odważną decyzję i koniec końców opłaciło się. Hiszpan najpierw zdobył bramkę wyrównującą po dograniu kolejnego rezerwowego Michala Siplaka, a w końcówce wywalczył czerwoną kartkę dla Dawida Kudły. Bramkarz Zagłębia niepotrzebnie wyszedł na przedpole, Arkadiusz Jędrych zostawił mu piłkę do wybicia, ale Hernandez był szybszy. Faul przed polem karnym skończył się dla Kudły wykluczeniem. Gra w przewadze nic jednak gościom nie dała, trudno byłoby stwierdzić, że Zagłębie rozpaczliwie się broniło.
Z przekroju całego meczu remis może bardziej cieszyć piłkarzy Dariusza Dudka. Cracovia raczej ma poczucie dwóch straconych punktów. Podział łupów oznacza, że jedni i drudzy nadal są na dnie tabeli, ale nie tracą kontaktu z resztą stawki.
[event_results 527750]
Fot. newspix.pl