W najbliższy poniedziałek Jerzy Brzęczek ogłosi powołania na kolejne spotkania, które rozegrane zostaną w ramach Ligi Narodów. Nie jest tajemnicą, że lista będzie różnić się od tej, którą poznaliśmy przed poprzednim zgrupowaniem – to wręcz naturalna kolej rzeczy. Pytania brzmią więc raczej: “jak mocno?” i – przechodząc do najgorętszej kwestii – “czy selekcjoner zdecyduje się na pominięcie Jakuba Błaszczykowskiego?”.
Na wstępie powiemy, że nie zazdrościmy dylematu, ale to tyle, jeśli chodzi o uprzejmości. I Brzęczek w momencie podjęcia pracy wiedział, że przyjdzie mu teraz podejmować trudniejsze decyzje, niż ustalenie kadry Wisły Płock na najbliższe spotkanie w lidze, i robotę ma taką, że ta jedna niewygodna kwestia w żaden sposób nie przykrywa jej plusów.
W poprzednim tygodniu gościliśmy na spotkaniu z selekcjonerem, którego zapis możecie przeczytać w tym miejscu. Może i zarzucicie nam nadinterpretację, ale czytając między wierszami, dało się odczuć, że Kuba na kolejne zgrupowanie powołanie dostanie. Wszystko podszyte było nadzieją, że skrzydłowy w końcu dostanie w Wolfsburgu szansę, na którą pracuje i zagwozdka będzie mniejsza. Występy w dwóch spotkaniach kadry mogły w tym przecież pomóc.
Tymczasem od tego momentu Błaszczykowski:
– nie załapał się do kadry meczowej na spotkanie z Freiburgiem,
– nie załapał się do kadry meczowej na spotkanie z Mainz.
Łącznie daje to już pięć spotkań, w których dla Kuby zabrakło miejsca nawet na ławce i – na osłodę – 7-minutowy występ w Pucharze Niemiec z drużyną z IV ligi. Trener Bruno Labbadia przed ostatnim meczem z zespołem z Moguncji dokonał trzech zmian w podstawowym składzie i były to roszady w ofensywie. W położeniu Błaszczykowskiego nie zmieniło to jednak nic.
Sytuacja wygląda więc tak: za Kubą nie przemawiają słabe występy w meczach z Włochami i Irlandią i sytuacja w klubie, a przemawiają doświadczenie i słabość konkurencji.
Brzęczek o skreślaniu piłkarzy, którzy nie łapią minut w klubach, mówi tak: – To będzie duży dylemat. Przed pierwszymi meczami to nie był duży problem, bo skończył się okres przygotowawczy, gdzie były mecze towarzyskie, w których grali praktycznie wszyscy z wyjątkiem Rafała Kurzawy i Kamila Grosickiego, ale z każdym kolejnym miesiącem bez gry czas będzie działał na niekorzyść piłkarzy.
– Uważam, że na dziś nas na to nie stać. To znów będzie kwestia wyczucia i decyzji, jak zachować się w konkretnych sytuacjach, pamiętając o tym, że mecze będę co trzy dni i na najwyższej intensywności. Nie będę deklarował, że na sto procent nie powołam tego, który nie gra, bo byłoby to niepoważne z mojej strony. Mogą być różne sytuacje, na które będziemy musieli reagować. Myślę, że wiele zależy też od doświadczenia. Młody zawodnik może mieć trudniej. Taki z większym doświadczeniem, który przegrał setki meczów, będzie w innej sytuacji.
Gdy jeszcze dochodzi do tego kwestia Kuby, kontruje: – Zawsze powołujemy czterech-pięciu skrzydłowych. Wskażcie mi czterech lepszych od niego.
Wszystko to prawda i potrafimy zrozumieć taką argumentację. Na pewno lepsze jest podejście zachowawcze, niż rzucanie deklaracji i późniejsze wycofywanie się z nich po cichu, gdy zaczyna robić się gorąco. Jedna rzecz nas tylko martwi. Selekcjoner nie widzi 4-5 lepszych od Kuby – okej. Ale czy jego rolą – szczególnie przy naszym potencjale – przypadkiem nie jest zrobienie reprezentanta z piłkarza nieoczywistego? Adamowi Nawałce udało się to choćby w przypadku Mączyńskiego i Pazdana. To droga trudna, ale chyba warto ją przebyć. A przynajmniej się nad nią zastanowić.
fot. FotoPyK