Powinniśmy napisać, że największym zjazdem wśród ligowców w ostatnich miesiącach jest Mateusz Cetnarski, ale… sami nie wiemy, który Mateusz Cetnarski jest prawdziwy.
a) Ten, który prowadził Cracovię do czwartego miejsca w lidze, notując double-double…
b) czy ten, który gaśnie w barwach „Pasów”, siedzi na ławce w spadającej Sandecji, a wcześniej kompletnie zawodzi w Śląsku?
Nikt nie zaprzeczy, że Cetnarski potrafi grać w piłkę. Ma prostopadłe podanie, ma odważne wejście w strefę, potrafi zmieścić piłkę pomiędzy słupkiem a rzucającym się bramkarzem. Dziwnie to pisać, ale on umie to na poziomie wyższym niż – śmiało można to stwierdzić – trzy czwarte ligowców. Jakość ma.
Tylko że… się z nią nie obnosi.
Po wyśmienitym sezonie w Cracovii, po którym wielu zastanawiało się, czy to nie on powinien jechać kosztem Filipa Starzyńskiego na Euro 2016 (jak to w ogóle teraz brzmi?), zostały już tylko klisze. Adam Nawałka wówczas nie chciał o „Cetnarze” nawet słyszeć. W momencie, gdy wyróżniający się ligowcy dostawali zaproszenia na kadrę (z Cracovii choćby Dąbrowski, Kapustka), notujący sezon życia Cetnarski siedział na kanapie. Nawet, jeśli wtedy się dziwiliśmy, Nawałka – co często mu się zdarzało – widział więcej.
Po wspomnianym sezonie rozpoczął się zjazd Cetnarskiego. Kolejne rozgrywki zaczęły się od zebrania w czapkę od Szkendiji, potem było już tylko gorzej. Coraz częstsze oddawanie miejsca w składzie na rzecz kolegów, znikoma liczba bramek (jedna) i nie najlepsza asyst (ledwie cztery). Ówczesny lider zespołu nie pomógł Cracovii i ta zanotowała katastrofalny sezon, kończąc go na czternastym miejscu. Wyprzedziła tylko Ruch i Górnik Łęczna.
Gdy ekipę „Pasów” przejął Michał Probierz, jedną z pierwszych jego decyzji było odsunięcie od drużyny Cetnarskiego i to bez dania mu szansy. Mówiło się, że piłkarz ma wówczas wiele opcji transferowych, także zza granicy, ale odpuścił rzucanie się na głębsze wody i wybrał tę najpłytszą – wypożyczenie do Sandecji. Jeszcze wtedy nie wiedział, jak wielki pierdolnik panuje w klubie z Nowego Sącza i jak wielki pierdolnik będzie panował na murawie, gdy klub z Nowego Sącza przyjedzie na mecz. W momencie klepnięcia rocznego wypożyczenia ruch wyglądał zatem na rozsądny. Bo gdzie lepiej się odbudować, jak nie w beniaminku?
Niestety, Cetnarskiego – niegdyś kandydata do kadry Nawałki – czapką nakrył Trochim. Trenerzy mogli próbować przerabiać „Cetnara” na skrzydłowego, ale wyżej cenili usługi choćby Brzyskiego czy Bartosza, na pozycji numer osiem bardziej wartościowi okazywali się Grić, Piter-Bućko, Baran czy Kasprzak.
Kariera Cetnarskiego to zatem jedna, wielka równia pochyła.
Cetnarski w sezonie 15/16 – 13 bramek, 12 asyst, 6 kluczowych podań, 2912 minut w barwach Cracovii, średnia not 5,60
Cetnarski w sezonie 16/17 – 1 bramka, 4 asysty, 1 kluczowe podanie, 1455 minut w barwach Cracovii, średnia not 4,55
Cetnarski w sezonie 17/18 – 2 bramki, 1 asysta, 0 kluczowych podań, 884 minuty w barwach Sandecji, średnia not 3,50, spadek,
Cetnarski w sezonie 18/19 – nieznalezienie pracodawcy przez lipiec, sierpień i prawie cały wrzesień.
Mamy już kalendarzową jesień, a „Cetnar” wciąż pozostaje bez klubu, mimo że na dobrą sprawę już w marcu mógł rozpocząć poszukiwania nowego pracodawcy. To wtedy definitywnie stracił plac w Sandecji i jednocześnie wiedział, że Probierz prawdopodobnie nagle nie spojrzy na niego przychylnym okiem. Mimo to Cetnarski znów spróbował swoich sił w drużynie „Pasów”. Nie zraziło go to, że początkowo musiał trenować z drugim zespołem. Później został przesunięty do pierwszego, ale dziś jest to ni mniej, ni więcej jak ciekawostka historyczna – do kadry meczowej nie załapał się ani razu. Obie strony porozumiały się co do rozwiązania kontraktu i takim sposobem 31 sierpnia były piłkarz „Pasów” stał się wolnym zawodnikiem. Stało się to przed końcem okienka, by mógł jeszcze podpisać kontrakt z jakimś innym klubem. Gdyby rozwiązał umowę we wrześniu, pierwszym możliwym terminem byłby styczeń.
Co z tego, skoro o Cetnarskiego – jak widać – niekoniecznie zabijają się polskie kluby. Kadry są już pozamykane i wydaje się, że w Ekstraklasie pomocnik nie ma już czego szukać. Propozycje są tak konkretne, że aż musiał rozpocząć treningi z klubem z krakowskiej okręgówki, KS Borek. Rynek weryfikuje piłkarza brutalnie.
Czy tęsknimy? Za Cetnarskim z sezonu 15/16 – jak najbardziej. Za tym z rozgrywek 12/13, 13/14, 14/15, 16/17 czy 17/18 – niekoniecznie.
Sami sobie wszyscy odpowiedzmy, który Cetnarski jest prawdziwy.
Fot. FotoPyK