Niezbadane są losy piłkarzy opuszczających ekstraklasę, by poszukać szczęścia gdzieś indziej. Często zdarza się, że ktoś, kto u nas daje radę, odbija się od poważniejszego grania i jest nam przykro (przykładowego Stilicia negatywnie zweryfikowano na Ukrainie, Cyprze i w Turcji, a u nas ciągle się wyróżniał), ale trafiają się też przypadki całkowicie odmienne – faceci, którzy nie stają się gwiazdami muraw w Gdańsku, Zabrzu i Kielcach, nagle odpalają w innym miejscu na Ziemi. Rzadko, ale tak bywa. Zanosi się na to, że właśnie taka będzie przyszłość Elvira Koljicia.
Jeśli w tym momencie w waszych pokojach rozbrzmiało pytanie: “kogo?”, to uspokajamy – była to reakcja poniekąd naturalna i uzasadniona. Bośniak na ekstraklasowych boiskach spędził tyle czasu, że – jak strzelamy – zdarzają się okresy, w których większe jest średnie opóźnienie pociągów PKP. 64 minuty w 5 występach w barwach Lecha Poznań w rundzie wiosennej, 0 wypracowanych goli – w sumie trzeba się trochę natrudzić, by znaleźć bardziej spektakularne prześlizgnięcie się przez ligę.
Oczywiście w przypadku Koljicia istotną rolę odegrało zdrowie – jak już dostał szansę od 1. minuty przeciwko Śląskowi Wrocław, to po kwadransie zerwał więzadła poboczne. Udało mu się wrócić do gry jeszcze przed końcem półrocznego wypożyczenia z FK Krupa, ale niewiele to zmieniło w jego sytuacji – Lech nie zdecydował się skorzystać z opcji wykupienia piłkarza po zakończonym sezonie i dania mu długoterminowego kontraktu (do czerwca 2021).
Wydawało się, że to decyzja prosta i logiczna, ale 23-latek właśnie wywija poznaniakom niezły numer. Zaczął strzelać jak szalony.
Rzecz jasna wrócił do FK Krupa, bo cóż innego miał zrobić. Tam jednak z miejsca stał się podstawowym piłkarzem, a z czasem… najskuteczniejszym graczem ligi bośniackiej.
I to nie zmienia się do dziś, Koljić z 8 golami prowadzi w klasyfikacji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że były napastnik Lecha niecały miesiąc temu… opuścił ligę bośniacką. W samej końcówce okienka sięgnęli po niego Rumuni z Universitatea Craiova. Trzeba było wyłożyć blisko pół miliona euro, ale Koljić jest w takim gazie, że błyskawicznie zaczął się spłacać. Wszedł do akcji z marszu, na czczo, nawet rąk nie umył i…
Gol i asysta z Dinamem Bukareszt.
Gol z Gaz Metanem.
Dwie bramki z Viitorulem.
Dobrze liczycie – facet wczoraj załadował swoją 11. i 12. bramkę w 10. występie w sezonie, do tego dochodzą dwie asysty. Cały Lech Poznań wypracował w ekstraklasie jednego gola mniej!
Oczywiście nie będziemy się teraz mądrzyć i mówić, że my zawsze dostrzegaliśmy jego potencjał – nic takiego nie miało miejsca, bo oglądaliśmy go ledwie przez godzinę i niczym się nie wyróżnił. Potraktujcie to w kategoriach ciekawostki. Choć jednocześnie nie da się ukryć, że pracownicy Lecha na treningach obserwowali go trochę dłużej, więc jeszcze raz powinni zastanowić się, czy przypadkiem nie pomylili się przy ocenie tego gościa.
Fot. newspix.pl