Zdaniem wielu, gdyby nie zaległe spotkanie z Odrą Opole, Jacek Paszulewicz już po weekendzie przestałby być trenerem GKS-u Katowice. Jeśli było to dla niego spotkanie ostatniej szansy, raczej nie została ona wykorzystana. GieKSa do przerwy prowadziła 2:0 i mimo to nie zdołała wygrać, co oznacza, że nadal pałęta się na dnie tabeli.
Goście od początku nieźle się prezentowali, dość łatwo dochodzili do pozycji strzeleckich, ale ich celowniki były kompletnie rozregulowane. Cała robota Mariusza Pawełka polegała na ustawianiu piłki na piątym metrze i wznawianiu gry po kolejnej niecelnej próbie rywali. Ewentualnie – na wyłapaniu dośrodkowania. GKS również starał się atakować, a że wszystko toczyło się w niezłym tempie, nie ziewaliśmy z nudów.
Końcówka pierwszej połowy w wymarzony sposób ułożyła się dla gospodarzy. Najpierw premierowego gola w nowych barwach strzelił Arkadiusz Woźniak. Wykorzystał dośrodkowania Adriana Frańczaka, wyskoczył wyżej niż obrońca i mógł się cieszyć. Tuż przed przerwą z kolei być może najgorszą interwencję w życiu zanotował Tobiasz Weinzettel. Bramkarz Odry w niezrozumiały sposób przepuścił piłkę po uderzeniu Tymoteusza Puchacza z rzutu wolnego. Uderzeniu, które wyglądało na banalnie proste do obrony. Tymczasem Weinzettel nie zdołał złapać piłki i ta po odbiciu od słupka wpadła za linię bramkową. Dawno czegoś podobnego nie widzieliśmy.
Wychowanek @AkademiaLP
Tymoteusz Puchacz strzela gola na 2-0 dla @GKSKatowice_eu Bravo Tymek 👍 pic.twitter.com/NGqqeJ1SjB— Maćko Maćkowiak (@Macko_75A) 19 września 2018
Przyjezdni z Opola jednak nie załamali się. Od razu dokonali dwóch zmian (weszli Dudu Paraiba i Jakub Moder), co rozruszało ich ofensywne poczynania. GieKSa mocno się cofnęła, wyraźnie nastawiła się na ewentualne kontry i słono za to zapłaciła. Zaczęło się od dość ślamazarnej akcji lewą stroną. W końcu piłka poszła w pole karne, gdzie Ivan Martin po przyjęciu obrócił się z piłką i kopnął nie do obrony w dalszy róg. Fatalnie zachował się kapitan katowiczan Mateusz Kamiński, który na to wszystko pozwolił.
Kilka minut później Puchacz popełnił błąd przy dalszym zagraniu, Mariusz Rybicki wyszedł przed niego i wycofał piłkę. Ta do jego kolegów nie dotarła, bo po drodze wbił ją do własnej bramki interweniujący wślizgiem Bartłomiej Poczobut. A wszystko zaczęło się od kontry po olbrzymim zamieszaniu w polu karnym Odry. W futbolu często naprawdę chodzi o szczegóły. Co do Rybickiego. Pamiętamy go z Widzewa Łódź jako jeźdźca bez głowy, który jednak miał jakieś umiejętności. Dziś widzimy skrzydłowego znacznie częściej podnoszącego głowę i dokonującego mądrzejszych wyborów. Facet ma 25 lat, więc kto wie, może jeszcze kiedyś coś z niego będzie na poziomie ekstraklasowym.
GKS był tak mocno przybity niespodziewanym obrotem wydarzeń, że już poważniejszego zagrożenia pod bramką Weinzettela nie stworzył. Po końcowym gwizdku piłkarze musieli się długo tłumaczyć przy płocie przed zdegustowanymi kibicami, choć może lepiej byłoby napisać: wysłuchać liczne żale, przekazane zapewne w niewybrednej formie. Nie zdziwilibyśmy się, gdyby gdzieś tam schowano kilka taczek, na których paru delikwentów zostanie wywiezionych byle dalej od klubu.
Po wyrównaniu zaległości GieKSa ma zaledwie osiem punktów w dziesięciu meczach i nadal jest w strefie spadkowej. Strata do drugiej Bytovii to już 11 punktów! Dramat, zwłaszcza że latem wydano mnóstwo publicznych pieniędzy, sprowadzając osiemnastu nowych zawodników, często o renomowanych nazwiskach.
– Zakładaliśmy dziś zdobycie trzech punktów bez względu na styl. Stąd też jakość gry z naszej strony była słabsza niż w ostatnich spotkaniach, a jak na ironię, zdobyliśmy dwie bramki. Mecz ułożył się idealnie, żeby się przełamać i wrócić do normalności. Może te gole zbyt mocno nas uśpiły, w drugiej połowie oddaliśmy kontrolę rywalowi, który znów wykorzystał nasze błędy. My wtedy klarownych sytuacji sobie nie stworzyliśmy. Nie mogę odmówić zespołowi braku umiejętności czy realizacji założeń, tu będę go bronił – komentował Paszulewicz na konferencji.
Nie mogło oczywiście zabraknąć tematu jego przyszłości w klubie. – Myślę, że do jutra zostaną podjęte decyzje. Będziemy szukali najlepszych rozwiązań dla zespołu. Dobro GKS-u Katowice jest najważniejsze – stwierdził.
Na pytanie, czy w takim razie samemu nie poda się do dymisji, odparł dość enigmatycznie: – Jeżeli w gronie kierownictwa klubu dojdziemy do wniosku, że moje odejście to jedyna droga, żeby drużyna zaczęła funkcjonować tak, jak wszyscy tego oczekują, to od jutra nie będę trenerem. Jeśli okaże się, że znajdziemy inne rozwiązanie, które będzie z korzyścią dla zespołu, następne spotkanie także poprowadzę. Prosiłbym się wstrzymać na 24 godziny.
Co na innych stadionach? Marcin Kaczmarek pracę w Termalice zaczął od wygranej w ostatniej minucie z Chojniczanką, dzięki czemu… zrównano się punktami z GKS-em Katowice. Upokarzającej porażki na własnym stadionie z ŁKS-em doznało Podbeskidzie, choć pewnie przy Bukowej i tak chętnie zamieniliby się z „Góralami” na punkty. Ciągle zawodzi też Stal Mielec, która nie potrafiła pokonać Wigier Suwałki.
GKS Jastrzębie bardzo pechowo przegrał ostatnio z Garbarnią Kraków, ale zrekompensował to sobie, wygrywając w końcówce mecz ze Stomilem Olsztyn, dla którego to już piąta porażka z rzędu. Mogło być inaczej, lecz w 86. minucie Michał Góral zmarnował rzut karny (strzał nad bramką). Jak widać, kiepska sytuacja klubu coraz bardziej odbija się na boisku.
Tabela po nadrobieniu (prawie) wszystkich zaległości wygląda następująco:
GKS Katowice – Odra Opole 2:2 (2:0)
1:0 – Woźniak 35′
2:0 – Puchacz 45′
2:1 – Ivan Martin 67′
2:2 – Poczobut 71′ samobój
***
Termalica – Chojniczanka Chojnice 2:1 (1:1)
1:0 – Gergel 6′
1:1 – Wołąkiewicz 8′ karny
2:1 – Jovanović 90′
***
Chrobry Głogów – Puszcza Niepołomice 2:3 (1:3)
0:1 – Drzazga 11′
1:1 – Maćkowski 25′
1:2 – Ł . Szczepaniak 31′
1:3 – Ł. Szczepaniak 37′
2:3 – Stolc 89′ karny
***
Podbeskidzie Bielsko-Biała – ŁKS 0:3 (0:2)
0:1 – Bryła 22′
0:2 – M. Wolski 37′
0:3 – Bryła 53′
***
GKS Jastrzębie – Stomil Olsztyn 2:1 (0:1)
0:1 – Góral 12′
1:1 – Adamek 72′
2:1 – K. Gancarczyk 75′
***
Stal Mielec – Wigry Suwałki 0:0
Czerwona kartka: Mroczek (87′ Wigry, za dwie żółte).
Fot. newspix.pl