Reklama

Lewandowski z golem: walka o drugą dwucyfrówkę rozpoczęta

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2018, 23:24 • 2 min czytania 10 komentarzy

1, 10, 6, 6, 9, 8, 5 – tyle bramek strzelał Robert Lewandowski w kolejnych odsłonach Ligi Mistrzów. Są to liczby niezłe, ale na pewno dalekie od tego, co prezentują najlepsi z najlepszych, czyli Messi albo Ronaldo. Jeśli więc Polak chce – a na pewno chce – drugi raz dobić do dwucyfrowej liczby goli w europejskiej elicie, takie zespoły jak Benfica musi karać. I zrobił to, zaliczając pierwszą bramkę w tym sezonie LM.

Lewandowski z golem: walka o drugą dwucyfrówkę rozpoczęta

Długo zresztą na tego gola Polak nie czekał. W 10. minucie meczu niezłą akcję z lewej strony przeprowadził Ribery, piłka trafiła pod nogi Alaby, a ten wypatrzył Roberta w polu karnym. Ten się nie podpalił, spokojnie przełożył Grimaldo, który wykonywał rozpaczliwy wślizg, a potem posłał piłkę po długim rogu, a bramkarz Benfiki nie miał nic do powiedzenia. Co więcej, jeśli mowa o konkretach w postaci trafień Bayernu, to Lewandowski miał swój udział również w drugiej akcji bramkowej. Oczywiście: najwięcej zrobił tu Sanches (świetny mecz, trochę niespodziewanie), ale i Polak dołożył swoje trzy grosze. Najpierw po podaniu Portugalczyka rozegrał piłkę do boku boiska, potem skupił na sobie uwagę Jardela i zrobił miejsca Sanchesowi, który z najbliższej odległości musiał trafić do siatki.

Poza tym Lewandowski nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się jeśli chodzi o sytuacje bramkowe, ale cały czas był pod grą, cały czas był zagrożeniem dla przeciwników. Dość powiedzieć, że Benfica zarobiła w pierwszej odsłonie gry dwie żółte kartki i obie zostały pokazane za przewinienia na Polaku. Najpierw napastnika ciągnął za koszulkę Fejsa, potem zbyt ostro zaatakował Jardel. Zresztą i w drugiej odsłonie Polak został pokopany po kostkach, kiedy był za szybki dla obrony rywala, ale wówczas sędzia Lahoz akurat po kartkę nie sięgnął.

Reasumując: patrząc na dokonanie Messiego w meczu z PSV, do którego przecież chce równać Polak, można było oczekiwać więcej niż jednego gola z tak marną Benficą. Natomiast liczba sytuacji strzeleckich Roberta wynikała z nastawienia całego Bayernu: on chciał tutaj przyjechać i wygrać niezbyt dużym nakładem sił, co się udało, ale co też było widać. Poza tym pamiętajmy: Bayern ma w grupie jeszcze Ajax i AEK, to jest tak naprawdę zestawienie śmiechu. Więc zakręcenie się koło dziesiątki już po tej fazie to dla Polaka wręcz obowiązek.

Reklama

Fot. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Szymon Janczyk
7
Wygrywa tytuły, ale nie jest cudotwórcą. Ante Simundza, nowy trener Śląska Wrocław

Komentarze

10 komentarzy

Loading...