Wiecie, my nie mamy złudzeń, że większość ekstraklasowiczów nie potrafi grać w piłkę – coś tam kopią, ale gdyby tak przełączyć kanał i obejrzeć jakieś poważniejsze rozgrywki, to wyraźnie widać, że mówimy o dwóch innych dyscyplinach sportu. Żaden kiks, żadna wpadka bramkarza już nas nie zdziwi. Natomiast smutne informacje doszły nas z Gdańska, bo tam dwóch graczy Lechii dało dowód, że nie potrafią na dodatek też pić.
Chodzi tutaj o Mateusza Lewandowskiego i Daniela Łukasika, którzy w niedzielę, po sparingu z Karpatami Lwów ruszyli w długą. Zabawa była przednia do czasu, aż automat wydający zabawkowe piłeczki odburknął coś prowokująco w stronę gwiazd polskiej futbolowej estrady. Druga nieoficjalna wersja jest taka, że automat zeżarł piłkarzom złotówkę, a tak się składa, iż dokładnie tyle wynosiła kwota odstępnego u Lewandowskiego w ostatnim okienku. Sami pomyślcie jak byście zareagowali, gdyby automat zeżarł równowartość waszego odstępnego.
W każdym razie zrobiło się nieprzyjemnie, doszło do przepychanek z agresywnym automatem i na miejsce przyjechała policja, bo wiadomo: dwóch na jednego to banda łysego. – Policjanci otrzymali zgłoszenie około 1:50 przy ulicy Jantarowej w Gdańsku. Dwóch pijanych mężczyzn zachowywało się agresywnie i szarpało automaty z zabawkami. Policjanci, którzy przeprowadzili interwencję wobec dwóch mężczyzn, zdecydowali o doprowadzeniu ich do pogotowia socjalnego dla osób nietrzeźwych z uwagi na to, że swoim zachowaniem stwarzali zagrożenie dla siebie oraz innych osób. Mężczyźni byli pijani, jeden z nich miał 1,78 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a drugi 1,64 promila – powiedziała Radiu Gdańsk Karina Kamińska z Komendy Policji w Gdańsku.
I może byśmy nawet to wszystko zrozumieli, bo te automaty do zabawek są coraz bardziej bezczelne, ale nie daje nam jedna rzecz spokoju: wyniki badania alkomatem. Są… strasznie słabe. To znaczy, jeśli Łukasik i Lewandowski przekroczyliby chociaż dwójkę, wtedy byliby troszkę usprawiedliwieni. A tu co? Parę piwek, parę szotów i od razu byle automat może im stawiać warunki? Panowie, tak się nie godzi.
A tak już zupełnie serio: to nic innego jak dowód, że mamy hobby ligę. Lewandowski, który jest tak beznadziejnym piłkarzem, że o gorszego już trudno, zamiast siedzieć w niedzielę w domu, by w poniedziałek być gotowym na pracę w magazynie albo w stoczni, wydaje pieniądze z dużej pensji, odwrotnie proporcjonalnej do jego umiejętności. Jak wspomnieliśmy, cała akcja działa się po sparingu, w którym Lewandowski w taki sposób zawalił bramkę:
Tak Lechia straciła bramkę w meczu z Karpatami. Już pomijam ten faul Lewandowskiego. Wcześniej nieudane rozegranie akcji, goście z łatwością wyszli spod pressingu i jedno podanie praktycznie spod własnego pola karnego stworzyło sytuację. Proste środki. pic.twitter.com/2XExJ5f8vh
— Tomasz Galiński (@T_Galinski) 9 września 2018
Co do Łukasika – gość gra przyzwoity sezon, niestety zamiast podtrzymywać dobrą passę dbając o swój organizm, wolał się nasypać i jeszcze dać złapać. Pewnie, będzie dalej parę lat jechał na nazwisku w ekstraklasie, ale widać, że ambicji u niego za grosz, by stać się lepszym i na przykład wyjechać za granicę. A to był w końcu reprezentant Polski. Ręce opadają.
Dzwoniliśmy do Lewandowskiego, ale nie odbiera (choć ma fajną muzyczkę ustawioną). Z kolei rzecznik Lechii przekazał nam, że klub ustala okoliczności sprawy, ale powstrzymuje się od komentarzy, najpewniej do jutra. Biorąc pod uwagę jak Piotr Stokowiec obszedł się z Marco Paixao, nie spodziewamy się jakichś nagród za finezję dla obu gagatków. Z drugiej strony, odsunąć ich od składu?
A co na to producenci automatów?