Nastroje przed meczem z Włochami nie były zbyt optymistyczne. Jasne, to już nie ta Italia, w której po boisku biegali Del Piero, Pirlo, Maldini i reszta genialnej świty, ale i tak mieliśmy do czynienia z zespołem znacznie lepszym niż nasz. Teoretycznie, bo w praktycznie wcale nie było tego widać. Dzisiejsza prasa również ocenia debiut Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera jako co najmniej przyzwoity. To bardzo dobry punkt wyjścia dla dalszej pracy nowego trenera oraz jego autorskiej kadry.

PRZEGLĄD SPORTOWY
Na początek napawająca optymizmem pomeczówka. Z ziemi włoskiej do Polski wywozimy jeden punkt.
Włoskiej publiczności efektownie zaprezentował się Zieliński (…) Pomocnik Napoli czuł się swobodnie jak na Stadio Renato Dall’Ara. Sam będąc środkowym pomocnikiem musi rozumieć co siedzi w głowie takiego piłkarza, którego ma jeszcze bardziej otworzyć dla kadry. Zieliński zaprezentował kilka fantastycznych zwodów, tańczył z piłką, oszukiwał rywali. W jeden akcji, gdy był faulowany w środku boiska, odwrócił się na plecach przeciwnika i błyskawicznym zwodem położył jeszcze jednego. Klasa! Zielu wyrasta na mały koszmar Donnarummy. W 40. minucie zrehabilitował się za pudło, strzelając pięknego gola.
Obok felieton Przemysława Rudzkiego. Brzęczek wygrał spokój.
Z wielką przyjemnością obejrzałem pierwszy mecz reprezentacji Polski pod wodzą nowego selekcjonera, Jerzego Brzęczka. Zobaczyłem w nim bowiem piłkarzy, którzy mieli w oczach głód zwycięstwa, nie czuli strachu i znów wierzyli w siebie. Ale – co najważniejsze – zobaczyłem drużynę. Koszmar mundialu prysł.
Przegląd Sportowy wysoko ocenia Polaków we wczorajszym meczu.
To samo czyni Maciej Szczęsny.
– Najlepszy był Bartosz Bereszyński. Było go dużo z przodu, ale zawsze tam, gdzie powinien. Był więcej niż skuteczny, wygrywał pojedynki o pozycję, nawet gdy na początku wydawało się, że jest bez szans. Świetnie się ustawia, pracuje na nogach, wykorzystuje swoje ciało. To dla mnie absolutne objawienie tego meczu. Nie musimy się obawiać, że nie mamy Piszcza, co nie oznacza, że nie będę po nim płakał. Ale biorąc pod uwagę jak silnym punktem był przez ostatnie lata, jak szalone obawy mogliśmy mieć, gdy powiedział pas, to dla mnie dziś na pewno nie ma problemu z jego zastąpieniem.
Wnioskami dzieli się z kolei Kamil Kosowski:
– Taktyka i ustawienie 4-5-1 się sprawdziły
– Lewandowski znów był sobą
– Zieliński pokazał klasę
– Mniej znani zawodnicy nie zawiedli
– Zespół dobrze wyglądał pod względem fizycznym.
Na następnych stronach więcej tematów zagranicznych oraz ekstraklasowych.
– Czy Areola zatrzyma Holandię?
– Z Anglią ma zagrać czterech zawodników, których pomijał Lopetegui – Albiol, Alonso, Roberto i Morata.
– Vulnet Basha został liderem Wisły Kraków
– Arkadiusz Malarz może na dłużej zasiąść na ławce
Mamy też materiał o Wojciechu Małeckim, który zamiast przeciętnym bramkarzem, woli być dobrym biznesmenem. Zakończył więc karierę w wieku 28 lat. I wyjątkowo kontuzje nie miały tu nic do tego.
To nie była emocjonalna decyzja. Dojrzewał do niej. Przemyślał wszystkie aspekty, dlatego dziś nie jest mu trudno odnaleźć się w nowej rzeczywistości (…) Jako piłkarz Korony Kielce założył firmę zajmującą się produkcją rękawic bramkarskich. – Na początku zaburzało to moje funkcjonowanie w piłce, ale przez ostatnie dwa lata pomagało, bo nie miałem czasu by rozmyślać w domu o niepotrzebnych sprawach. Jednak prowadząc działalność gospodarczą i grając w piłkę człowiek decyduje się na totalny brak życia prywatnego. Po obudzeniu się łapałem za telefon, odkładałem go w szatni, wychodziłem z klubu z komórką w dłoni (…) Dziś jego firma Football Masters, która początkowo była zabawą, działa na ogromną skalę, stała się liderem na krajowym rynku, w przyszłym roku chce ruszyć z dystrybucją na całą Europę. Jego klientami są choćby bramkarze Wisły Kraków – Michał Buchalik, Mateusz Lis; Cracovii – Michal Pesković; Zagłębia Sosnowiec – Dawid Kudła.
W felietonie Krzysztof Stanowski pisze o raporcie kadrowym z mundialu.
Ale po Nawałce oczekiwano… No właśnie, czego? Analizy przyczyn porażki? Co się kryje za tym mglistym hasłem, bo nie wiem? Mógł – niczym trener Niemiec – dodać wyliczenia, ile setnych sekundy potrzebowaliśmy na decyzję teraz, a ile dwa lata wcześniej. Albo jak często wbiegaliśmy w tę czy inną strefę, ale to byłby skutek, a nie przyczyna. Mógłby zrobić to wszystko, co robią studenci, by „napompować” swoje prace, czyli zalać karki bezwartościową statystyką (…)
Przegraliśmy, bo źle graliśmy w piłkę. Źle graliśmy w piłkę, bo piłkarze nie byli w formie i nie kochali się wzajemnie, a trener jednego i drugiego nie zdołał naprawić, tylko dodatkowo zepsuł treningami i taktyką – do czego sam się przyznał. I tyle, koniec raportu. Tak naprawdę można go było zmieścić na Twitterze.
SUPER EXPRESS
Piłkarski materiał w zasadzie jest tylko jeden i dotyczy oczywiście wczorajszego meczu. Podrzucamy więc fotkę, przebieg meczu doskonale znacie, a to właśnie opisuje tekst.
GAZETA WYBORCZA
Jeszcze jedna pomeczówka i kilka wniosków płynących ze spotkania.
Debiutant Arkadiusz Reca wyglądał na poważnego konkurenta Macieja Rybusa na lewej obronie, Mateusz Klich – na mocnego kandydata na partnera dla Grzegorza Krychowiaka. Reca nie popełniał błędów w obronie, kilka razy włączył się do akcji ofensywnych, odbiory Klicha napędzały akcje Polaków. Brzęczkowi było pewnie łatwiej, na starcie dostał dobrze funkcjonujący trzon reprezentacji. Nawałka pięć lat temu musiał budować drużynę od zera. Nowemu selekcjonerowi nie wyszły natomiast zmiany. Rezerwowi osłabili, a nie wzmocnili jedenastkę.
Fot. FotoPyK
Pieprzenie, panie Stanowski. Raport Loewa był profesjonalną analizą baboli, popełnionych przez Niemców na różnych polach przed Mundialem i w jego trakcie. Taka analiza jest przydatna choćby dla ewentualnych następców, ale też dla kibiców i dziennikarzy, którzy oczekują PROFESJONALNEGO wyjaśnienia, dlaczego poszło źle. Nie mówiąc o PZPN, który był pracodawcą eks-selekcjonera. Tymczasem dostaliśmy lanie wody i pieprzenie kota przy pomocy młota z dodatkiem mętnych tłumaczeń. Gdybym spieprzył w taki sposób wdrożenie projektu w firmie, w której pracuję i utrzymał poziom wyjaśnień i przyczyn porażki, zbliżony do poziomu raportu Nawałki wyleciałbym z niej na zbity pysk jeszcze tego samego dnia.
Tym właśnie różni się futbol polski od niemieckiego. Tam jest profesjonalizm i chłodna analiza porażki, punkt po punkcie z detalami, u nas przyklepuje się gówno i maluje na zielono w kolorze trawnika, wmawiając sobie, że nie śmierdzi. A Pan, jako osoba publiczna, mająca niemały wpływ na standardy medialne polskiej piłki powinna równać w górę, a nie w dół.
Rozczarowałem się ogromnie Pańskim tekstem, ale rozumiem, że zgodnie z zaleceniem prezesa sprawę raportu należy wyciszyć, a gówno przyklepać.
Nieprawda. Raport Loewa był precyzyjnym opisem skutków, ale nie dowiedzieliśmy się nic na temat przyczyn. Czyli nie dowiedzieliśmy się nic na temat tego, kto był odpowiedzialny za ten stan rzeczy. Oczywiście takie info musiało uderzyć w trenera więc Loew nic na te temat nie napisał. Dziwi mnie, że raport niemiecki jest uważany za taki super i w ogóle. Moim zdaniem byłby uczciwy tylko wtedy gdyby Loew napisał coś takiego: „nie zabrałem Sane bo moim zdaniem zawodnik ten nie współpracował dobrze z zawodnikiem x, a poza tym nie dogadywał się z zawodnikiem y, a na dodatek nie wracał do obrony. Jednakże popełniłem błąd, bo okazało się, że jego zmiennik współpracował jeszcze gorzej, jest wolniejszy i też źle współpracuje z resztą. Popełniłem błąd bo niedostatecznie sprawdziłem zmiennika i pochopnie zrezygnowałem z Sane, a stało się tak dlatego za mało obserwowałem osobiście Sane na wyspach”.
Ten, kto wystawiał oceny dla Przeglądu Sportowego, musiał chyba podczas transmisji meczu pić z Kowalem. Redaktor PS upił się na wesoło, a Kowal na smutno.
też mam wrażenie, że Kowal pije na smutno jak gramy dobry mecz
Dobry mecz to chyba jak sie klepnie ze 4 zero a nie z parodystami z makaronu remisuje
Spierdalaj bo gówno się znasz
Mam wrażenie że panowie z prasy widzieli jakiś inny mecz. Całe szczęście naszych polegało na tym że Włosi jeszcze się „ogarnęli” z budowaniem zespołu.
Cała taktyka naszych polegała na ciągłym zaskakiwaniu Fabiańskiego podaniami do niego, natomiast akcje ofensywne to „laga” od linii obrony do Lewego i niech sobie chłop radzi.
Jeżeli Włosi mieliby skład nieco dawniejszy z czasów gdy grał Pirlo to mogłaby być dwu cyfrówka.
Treść usunięta
Nie podniecaj się tak waść. Widać nie wiele trzeba szanownemu panu do szczęścia. Wystarczy że nie pozabijają się o własne nogi i mecz jest udany.
Jak ja nie znoszę takiego wiecznego typowego polaczkowatego krytykanckiego pierdolenia.Nigdy my nie gramy dobrze tylko przeciwnik słaby, zawsze i wszystko na nie, wszystko jest źle.Wygramy jakiś mecz to albo za nisko albo na farcie, a rywalowi się nie chciało.Wygramy może z Irlandia to hasła że żaden to rywal, nawet jak wygramy z Portugalia jakimś sposobem to Ronaldo się nie chciało.Caly czas wszystko by umniejszać, zoochydzić.Mial być oklep od Włochów to nagle wszyscy fani Włochów i płaczą jak to słabo zagrali.Gówno nas to powinno obchodzic
Widać tim spirit i to som właśnie te detale panowie, wielkie brawo!
Treść usunięta
A co na to Adas Polozyl kolo siebie pietruszke? Na pewno tak ale do nikogo nie mogl powiedziec smacznego