Reklama

Niedosyt? Wielu selekcjonerów o takim debiucie mogło pomarzyć

redakcja

Autor:redakcja

08 września 2018, 17:17 • 6 min czytania 41 komentarzy

Po takim meczu nie napiszemy, że na Euro 2020 jedziemy co najmniej po medal. Ba! Nie napiszemy nawet, że na mur-beton na najbliższy turniej się dostaniemy, wszak do tego daleka droga. Tak samo nie uznamy, że to już najwyższa pora, by zapomnieć piłkarzom mundial kompromitujący zarówno na boisku, jak i poza nim. A jednocześnie trzeba jasno podkreślić, że debiut Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski był powiewem optymizmu. Absolutnie nie takim zwalającym z nóg, ale dającym ukojenie w czasach, gdy “biomet” w polskiej piłce jest wyjątkowy niekorzystny. 

Niedosyt? Wielu selekcjonerów o takim debiucie mogło pomarzyć

W takich sytuacjach, gdy trzeba jakoś przetrawić pojedyncze spotkanie, zawsze warto pokusić się o poszukanie punktu odniesienia. W tym wypadku postanowiliśmy porównać pierwszy mecz nowego selekcjonera z tym, jak startowali jego poprzednicy. Oczywiście nie wszyscy, bo chyba nie ma potrzeby grzebać w prehistorii. Wczoraj przed meczem sygnalizowaliśmy, że zazwyczaj nie były to udane spotkania, więc zapewne domyślacie się, że będziemy byłego trenera Wisły Płock chwalić.

Ale po kolei, lecimy od końca.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Adam Nawałka? 

Reklama

Ponad 40 tysięcy osób na stadionie we Wrocławiu musiało oglądać, jak górują nad nami Słowacy. Dobrze, że był to tylko mecz towarzyski. Zabawne to były czasy – Nawałka nie powołał Glika, a obronę budować chciał na Kamińskim. W pierwszym składzie pojawił się Kosznik, a z ławki weszli między innymi Marciniak i Brzyski. 0-2. Z naszej strony mecz do zapomnienia.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Waldemar Fornalik? 

Oczywiście. Jeszcze nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, ale debiut obecnego szkoleniowca Piasta Gliwice był rzetelną zapowiedzią jego kadencji. Wyjazd do Tallinna na mecz z Estonią był w zasadzie wymarzonym pomysłem, by zaczęła się ona bezboleśnie, ale dość szybko okazało się, że drużyna wygląda tak źle, że lądowanie będzie naprawdę twarde. W ciągu pierwszych 25 minut mogliśmy stracić 2-3 bramki. Polaków męczył niejaki Henrik Ojamaa, gracz szkockiego Motherwell. Nowy selekcjoner do końca walczył o zwycięstwo, rzucając na plac niemal wszystkich ofensywnych graczy, których miał dostępnych (z Arkadiusz Piechem włącznie), ale i nie udało się nic wcisnąć, i w samej końcówce dostaliśmy bramkę z wolnego. Strzelcem niejaki Konstantin Vassiljev (wtedy Amkar Perm).

Dla niektórych konsekwencje były bolesne – dla Janusza Gola był to na przykład ostatni występ w kadrze. Nigdy wcześniej (i później również) z tym rywalem nie przegraliśmy. A graliśmy z nim dziewięć razy.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Franciszek Smuda? 

Reklama

No nie da się ukryć, że tak. Smuda zaczynał od towarzyskiego meczu z Rumunią, która w eliminacjach do mundialu 2010 wypadła równie źle co my. A to była sztuka – tak jak Polacy wyprzedzili w grupie jedynie San Marino (a kończyli m.in. za Irlandią Północną), tak Chivu i spóła byli lepsi jedynie od Wysp Owczych, a nie wyprzedzili np. Litwinów. W Warszawie rozegrano więc spotkanie pomiędzy ekipami, które przebudowy potrzebowały tak, jak Krychowiak regularnego grania. Dzięki golowi Daniela Niculae zastrzyk optymizmu dostali rywale.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Stefan Majewski?

To taki przypadek, że zastanawialiśmy się, czy w ogóle wypada go tu umieszczać. Jeśli Majewski miał jakiekolwiek szanse, by popracować z kadrą dłużej niż przez dwa mecze, no to brawurowo się ich pozbawił. Chyba już na etapie powołań. Z jednej strony zadanie w pierwszym spotkaniu było dość trudne, bo chodziło o mecz o punkty z Czechami na wyjeździe, z drugiej – nasi południowi sąsiedzi też grali średnie eliminacje (na przykład tydzień później punkt z Pragi wywieźli Irlandczycy z Północy). Ostatecznie obrona w składzie Rzeźniczak-Polczak-Głowacki-Gancarczyk nie podołała i ulegliśmy Czechom 0-2.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Leo Beenhakker? 

No jasne, wszak ten światowiec i uznany trener początki miał u nas takie, że na PZPN padł blady strach – ewentualne wykręcenie się z tego kontraktu byłoby przecież bardzo drogie. Holender miał do dyspozycji tylko jeden mecz towarzyski pomiędzy nieudanym mundialem a startem eliminacji do Euro 2008. Zakontraktowano zawsze niewygodnego rywala z Danii, no i dostaliśmy w papę w Odense, gdyż Dudka pokonali Bendtner i Rommedahl. Po tym meczu z kadry na długo zniknęli Sebastian Mila i Seweryn Gancarczyk, chwilę potem również Dudek i Szymkowiak. Z drugiej strony zadebiutował Golański i w zbliżających się eliminacjach odegrał istotną rolę.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Paweł Janas? 

Raczej tak. Dziś to byłoby coś, ale wtedy? Oczywiście bezbramkowy remis na wyjeździe w towarzyskim meczu z Chorwacją należy szanować – to nie ulega wątpliwości. Z drugiej strony w składzie rywali zdecydowanie dominowali gracze, którzy reprezentacyjne granie zaczynali już po erze brązowych medalistów mundialu we Francji. W wielu przypadkach długo po niej. Przypomnijmy, że na Euro 2000 ta kadra w ogóle nie pojechała, a na mundialu 2002 (tak jak nasza) – nie wyszła z grupy. Eliminacje do Euro 2004 Chorwaci zaczęli w zasadzie gorzej niż Polacy za Bońka – od ledwie punktu w dwóch pierwszych meczach. Mecz oczywiście nie stał na najwyższym poziomie, ale chyba trochę bliżej wygranej byli Chorwaci.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Zbigniew Boniek? 

1-1 z Belgami w meczu towarzyskim w Szczecinie. Oczywiście tamta Belgia i ta dzisiejsza to dwie inne drużyny, złota generacja miała dopiero nadejść – de Bruyne i Hazard mieli po 11 lat, Lukaku ledwie 9, nawet Vincent Kompany był jeszcze przed debiutem w pierwszej drużynie Anderlechtu. I teraz tak – na mundialu w 2002 roku Belgowie byli,  a nawet wyszli z grupy, czego nie można powiedzieć o Włochach i mistrzostwach 2018. Jednocześnie recenzje występu biało-czerwonych były mizerne. Ot, choćby ta Gazety Wyborczej (przypomniana przez sport.pl).

Na pewno trudno na razie mówić, żeby nowy trener dokonał przełomu w sposobie myślenia polskich piłkarzy. Wciąż są oni sparaliżowani i irytują niewiarą we własne siły. Jeśli swoimi zagraniami nie potrafią zaskoczyć kibiców czy dziennikarzy, tym bardziej nie zaskoczą przeciwnika, który z grubsza zawsze wie, co zamierzają. Na pojawienie się błysku, iskry bożej zgubionej w naszym futbolu w latach 90. przyjdzie jeszcze poczekać. 

Czyli na pytanie postawione powyżej chyba jednak musimy udzielić odpowiedzi twierdzącej.

Czy Jerzy Brzęczek zadebiutował lepiej niż Jerzy Engel? 

No tak, przecież było 0-3. Szyje Hiszpanów oczywiście nie były wtedy obwieszone złotem, ale Hierro, Guardiola, Luis Enrique, Mendieta czy Raul bili na głowę naszych, jeśli chodzi o pozycje w światowym futbolu. Równorzędną walkę z klasową drużyną nasi byli w stanie nawiązać ledwie przed kilkanaście minut.

Dopiero dalej znajdziemy zwycięstwo Wójcicka z Węgrami, ale chyba nie ma sensu robić większej historii z tej minimalnej victorii w meczu towarzyskim. Czyli dość jasno widzimy, że Brzęczek na tle poprzedników wypada naprawdę solidnie. Wyjazdowy mecz o punkty z koniec końców całkiem poważnym rywalem, w którym wygrana była na wyciągnięcie ręki – tu po prostu należy się kredyt zaufania. Oby to nie były tylko nie najgorsze złego początki jak na przykład za kadencji Zbigniewa Bońka.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Polecane

Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Sebastian Warzecha
0
Po czterdziestce i ze sztucznym kolanem. Lindsey Vonn wróciła i marzy o igrzyskach

Komentarze

41 komentarzy

Loading...