Reklama

Najwięksi przegrani I ligi po starcie sezonu

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

04 września 2018, 15:59 • 6 min czytania 3 komentarze

Za nami już osiem kolejek na zapleczu ekstraklasy, a więc nadszedł odpowiedni czas, by wybrać największych przegranych na tym etapie sezonu. Oczywiście za kilka miesięcy przegrani mogą okazać się wygranymi, bo specyfika I ligi jest taka, iż wszystko może się wydarzyć. I niespecjalnie ktokolwiek będzie tym zdziwiony. 

Najwięksi przegrani I ligi po starcie sezonu

Drutex – Po 15 latach zakończyła się współpraca Drutexu z Bytovią. Europejski potentat w branży stolarki okienno-drzwiowej sprawił, że  klub z Pomorza w nieco ponad 10 lat znalazł się w I lidze.

bytow

Schody zaczęły się jednak na zapleczu ekstraklasy, bo wyniki Bytovii na tym poziomie rozgrywek można uznać za kiepskie. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Drutex na klub co roku przeznaczał ponad siedem milionów złotych.

sezon 14/15 – 13. miejsce

Reklama

sezon 15/16 – 8. miejsce

sezon 16/17 – baraż o utrzymanie

sezon 17/18 – 13. miejsce

Frustracja ze względu na słabe wyniki narastała z każdym sezonem coraz mocniej, a brak pomocy ze strony miasta jedynie dolewał oliwy do ognia. Ostatecznie bańka pękła w drugiej połowie maja tego roku. Tuż przed startem mundialu Drutex wydał oświadczenie, w którym zakomunikował, że kończy współpracę z Bytovią.

– Wisieliśmy na włosku. Byliśmy w dużym szoku, gdy dowiedzieliśmy się, że Drutex wycofał się ze sponsoringu. Wówczas w poniedziałek miałem odbyć rozmowę z przedstawicielem sponsora, aby omówić letnie transfery, a także ustalić szczegóły odnośnie do obozu przygotowawczego. Nie zdążyłem tam jednak dojść, bo prezes został wezwany rano do firmy. Dowiedział się na miejscu, że nasz główny sponsor rezygnuje ze współpracy. Tak naprawdę do dziś nie wiemy dlaczego tak się stało… Spotkałem się z właścicielem Drutexu i próbowałem go namówić, aby został w klubie, ale nie dał się przekonać. Cieszy jednak fakt, że znalazły się osoby, które chciały nam pomóc. Generalnie zrobiła się bardzo fajna atmosfera w klubie. Ludzie sami do nas przychodzą i oferują  pieniądze. Ba, są nawet firmy, które chcą wspomagać nas finansowo, a niekoniecznie oczekują czegoś w zamian. Fajnie się stało, bo wydaje mi się, że gdyby teraz to upadło, to w Bytowie długo nie byłoby piłki na tym poziomie. Myślę, że maksymalnie Bytovia grałaby w IV lidze – powiedział Adrian Stawski na antenie radia ,,Weszło FM”

Jak na razie Drutex może pluć sobie w brodę, bo Bytovia obecnie jest rewelacją rozgrywek. Klub z Pomorza zajmuje trzecie miejsce w tabeli, a na dodatek ma jeden zaległy mecz do rozegrania. Nam przede wszystkim zaimponowali szybkim odnalezieniem się w nowych realiach. Do pierwszej drużyny dołączyło pięciu młodych chłopaków  z rezerw, a wzmocnień Bytovia będzie szukała w II i III lidze. Już w trakcie tego okienka transferowego do klubu dołączyli wyróżniający się w III lidze Juliusz Letniowski i Mateusz Kuzimski.

Reklama

Patryk Skórecki – Naprawdę widzieliśmy już wiele na boiskach I ligi, ale Patryk Skórecki przebił wszystkich. Wystarczyło mu niespełna 90 minut, by zobaczyć żółtą kartkę za żałosną próbę wymuszenia rzutu karnego. A także czerwoną za uderzenie kolegi z drużyny.

https://twitter.com/polsatsport/status/1028334792079753217

Trudno w tej sytuacji szukać pozytywów, ale niech będzie nim to, że Skórecki zrozumiał swój błąd i obiecał na antenie „Weszło FM”, że nie dopuści się już tak idiotycznych zachowań: – Mam jaja i to co zrobiłem jest dla mnie nauczką na przyszłość. Obiecuję, że to się nie powtórzy, tyle mogę zrobić. Na pewno jeszcze zdarzą się sytuacje podobne, gdy będziemy lepsi w danym meczu, ale wynik tego nie będzie odzwierciedlał, jednak wtedy wszelakie wyjaśnienia poczynimy w szatni, na pewno nie na boisku.

Defensywa Termaliki – Szumne zapowiedzi o szybkim powrocie Termaliki można odłożyć na półkę z bajkami. Przynajmniej do czasu, gdy defensywa tegorocznego spadkowicza z ekstraklasy nie przejdzie nagłej metamorfozy. Podopieczni Jacka Zielińskiego tracili bramkę w każdym meczu tego sezonu. Ostatnia kolejka przyniosła kompromitację, bo beniaminek z Jastrzębia, który nie grzeszył skutecznością na starcie rozgrywek, wpakował drużynie z Niecieczy aż cztery bramki.

Jedynie Garbarnia straciła więcej bramek od Termaliki, ale niewielkie to pocieszenie, bo klub z Krakowa jest najsłabszą drużyną na zapleczu ekstraklasy.

Krzysztof Kalemba – Gdy jesteś stoperem drużyny, która traci średnio dwie bramki na mecz, nie możesz być z siebie zadowolony… No dobra, ale nie tylko Kalemba grał, dlaczego więc wymieniliśmy tylko jego? Z prostego powodu, bo tylko on zmarnował dwa rzuty karne. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w tym sezonie już trzy razy podchodził do „jedenastki”, to mowa o naprawdę słabym wyniku.

Generalnie Garbarnia nie radzi sobie w żadnej formacji. Ba, beniaminek nie radzi sobie nawet pod względem mentalnym. Gdy w pierwszej kolejce na mecz ze Stalą wyszli z pełnymi gaciami ze strachu, mieliśmy nadzieję, że jedynie na początku będą mieć tego typu problemy. Tymczasem już osiem kolejek za nami, a piłkarze Mirosława Hajdo nadal wyglądają jak dzieci we mgle.

Kibice Warty Poznań – Fani Warty Poznań mają w ostatnim czasie niezły rollercoaster. Najpierw ich klub niespodzianie powrócił do I ligi, a później zaczął się cyrk na kółkach. Co prawda od dawna było wiadomo, że w kasie klubowej świszczy wiatr, ale chyba nikt nie przypuszczał, że jest aż tak źle. Piłkarze nie dostali pensji od kilku miesięcy, a kibice na mecze swojej drużyny musieli jeździć do Grodziska WielkopolskiegoNa horyzoncie pojawił się inwestor, ale los klubu wisiał na włosku, ponieważ Izabella Łukomska-Pyżalska wraz z mężem Jakubem nie zamierzała poddać się bez walki… Ostatecznie era Pyżalskich w Warcie dobiegła końca i nowym właścicielem poznańskiej drużyny został Bartłomiej Farjaszewski. Trudno jednak powiedzieć, czy po tej zmianie kibice z Poznania mogą być już spokojni o swój klub. Więcej pisaliśmy o tym kilka dni temu [KLIK], [KLIK].

GKS Katowice – W Katowicach stara śpiewka. Spore oczekiwania i jeszcze większe rozczarowania. Latem GieKSa przewietrzyła szatnię, ale także pozyskała wielu nowych zawodników. Przy Bukowej zameldowali się Jakub Wawrzyniak i Arkadiusz Woźniak. Mowa więc o niezwykle doświadczonych piłkarzach, którzy łącznie zagrali w ekstraklasie 418 razy. Do drużyny dołączyli również Grzegorz Piesio, Mariusz Pawełek i Wojciech Lisowski… Ten ostatni w ekstraklasie nigdy nie zaistniał, ale w ostatnich latach był podstawowym zawodnikiem Chojniczanki, która zwykle biła się o awans do ostatniej kolejki. Efekt tych zmian? 15. miejsce w tabeli i 12 punktów straty do lidera.

Redaktor portalu GieKSa.pl, Piotr Koszecki uważa, że Jacek Paszulewicz jak na razie podejmuje złe decyzje personalne: – Zmiany personalne są dość dziwne. Środek obrony funkcjonował w ostatnich spotkaniach dobrze, tymczasem dokonano zmiany na tej pozycji. Zszedł Midzierski, zastąpił go Wawrzyniak. Największym problemem była lewa strona pomocy, na której bardzo źle zagrał w Częstochowie Słomka. A jednak w meczu z Jastrzębiem otrzymał kolejną szansę. Podobnym zdziwieniem było to, że Hiszpan David Anon – który wcześniej do siebie nie przekonywał – „w nagrodę” dostał pierwszy plac. To wszystko jest dziwne. Trener Paszulewicz poprawia tam, gdzie nie trzeba, a nie poprawia tam, gdzie trzeba. Tak to wygląda z boku.

Niby to dopiero początek sezonu, ale jeśli będziecie rozmawiać z kibicami GieKSy, to radzimy nie bagatelizować tego faktu, bo mogą się mocno zdenerwować. I nic w tym dziwnego, bo naprawdę trudno żyć z łatką drużyny, która jest wiecznym faworytem do awansu.

 Fot. FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...