Kuriozalna momentami gra w obronie, brak skuteczności w ataku, rozczarowanie większością letnich transferów i powolny spadek zaufania do trenera zatrudnionego w opcji last minute – tak wyglądał obraz Wisły Płock po pierwszych pięciu meczach nowego sezonu… Potem przyszła jednak szósta kolejka i niespodziewane rozgromienie mistrza Polski na jego terenie. Punkt zwrotny? Spotkanie z Jagiellonią powinno dać nam odpowiedź, czy w Płocku rzeczywiście mogą w ten sposób odbierać wygraną na Łazienkowskiej, ale trener Wisły nie ukrywa, że bardzo na to liczy. Zapraszamy na rozmowę z Dariuszem Dźwigałą.
Był pan zaskoczony powołaniami Jerzego Brzęczka?
Niektórymi nazwiskami na pewno tak. Byłem zaskoczony m.in. powołaniem mojego syna. Jeśli chodzi o Damiana Szymańskiego, to jego nazwisko pojawiało się już w kontekście kadry. Dziennikarze sugerowali, że Damian ma szansę, dlatego tutaj dużego zaskoczenia nie było.
Co pan poczuł jako ojciec, gdy dowiedział się o powołaniu syna?
Przede wszystkim wielką dumę. Gdy się dowiedziałem, to ciarki przeszły mi przez całe ciało. Nie ma nic piękniejszego od powołania do reprezentacji narodowej syna, na którego rozwój piłkarski miało się ogromny wpływ. Trenowałem z nim od dziecka… Naprawdę odczuwam ogromną satysfakcję i dumę, że Adam został wyróżniony, a tym samym stał się reprezentantem Polski.
Uważa pan, że Adam i Damian są gotowi na grę w reprezentacji Polski?
Wszyscy kiedyś zaczynali. Przy każdym debiucie jest wiele spekulacji. Oczywiście dziennikarze mają prawo do tego, by podważać zasadność danego powołania. Ja natomiast znam swojego syna i wiem jak wyszkolonym jest piłkarzem. Nie gra zbyt długo na pozycji środkowego obrońcy, bo całe życie szkoliłem go jako ofensywnego zawodnika, ale mimo wszystko jako stoper nabrał już doświadczenia. U trenera Hajto, gdy miał 18-lat, zaczął grać na tej pozycji. Ostatnio u trenera Brzęczka również był środkowym obrońcą. Dostał swoją szansę i już jej nie wypuścił z rąk. Myślę, że jego dobra forma sprawiła, że dostał powołanie.
Wisła Płock podtrzyma dobrą passę? W Totolotku kurs na jej zwycięstwo wynosi 2,55
Jasne, Wisła w każdym meczu traci bramki, ale na pewno nie po błędach indywidualnych mojego syna. Jego gra wyglądała bardzo dobrze. Adam jest stoperem, który potrafi wprowadzić piłkę do gry, a to w dzisiejszym futbolu jest bardzo ważne. Oczywiście najważniejsza jest umiejętność bronienia, ale najwidoczniej trener Brzęczek coś w nim widział, jeśli dał mu szansę.
Już teraz mówi się, że Jerzy Brzęczek postawił na swoich piłkarzy, bo jest jeszcze Arkadiusz Reca i Rafał Pietrzak. Tego pierwszego poznał w Wiśle Płock, a drugiego, gdy trenował GKS Katowice. Nie obawia się pan, że Damian i Adam mogę nie udźwignąć presji, która na nich teraz spadła?
Pod względem mentalnym jestem o nich spokojny. Znam swojego syna doskonale i wiem, że nie grozi mu żadne odfrunięcie. Zresztą Damian Szymański jest podobny. Co prawda jego znam krótko, ale od razu było widać, że jest pokorny. Twardo stąpa po ziemi i zna swoje miejsce w szeregu. Absolutnie jestem o nich spokojny, bo obaj są profesjonalistami.
W kadrze Wisły Płock jest jeszcze piłkarz, który ma predyspozycje, by dołączyć do reprezentacji Polski?
Na pewno dobrą formę prezentuje Dominik Furman. Wydaje mi się, że selekcjoner zwróci na niego uwagę, jeśli nadal będzie grał tak dobrze. Pamiętajmy jednak, że rywalizacja w środku pola jest bardzo duża. Wnioskuję tak na podstawie sześciu spotkań, które do tej pory zostały rozegrane. Dominik zagrał we wszystkich meczach bardzo dobrze i równo, tak jak Damian Szymański.
W meczu w Warszawie wreszcie oglądaliśmy Wisłę Płock, która pokazała się z naprawdę dobrej strony. Szczególnie podobał nam się agresywny pressing, czyli odbieranie piłki już w okolicach koła środkowego. Był Pan pewny od początku, że tak właśnie trzeba zagrać z Legią, czy wahał się jednak do samego końca?
Nie wahałem się, bo dokonaliśmy dokładnej analizy drużyny z Warszawy. Zresztą zawsze tak robimy. Tutaj jednak wiedzieliśmy, że atutem mistrza Polski będzie gra ofensywna, czyli Carlitos i Jose Kante. Żeby oni mieli mniej możliwości, należało odciąć od grania Domagoja Antolicia i Cafu. Byliśmy pewni, że tutaj jest klucz do zwycięstwa. Dlatego ustawiliśmy się w środkowej strefie bardzo agresywnie i staraliśmy się zablokować tych zawodników. Jak się okazało mieliśmy rację, bo przez naszą dobrą grę w środku, Carlito i Kante byli odcięci od piłek.
W meczu z Arką posadził Pan na ławce Semira Stilicia i Mateusza Szwocha. Ten drugi z Legią zagrał, a pierwszy nie dostał szansy. Co się dzieje z Bośniakiem, bo chyba zgodzi się pan z nami, że nie najlepiej zaczął sezon?
Nie można tego wytłumaczyć, bo dla mnie Stilić jest fantastycznym piłkarzem. Właściwie nie wiem, czy jest w ekstraklasie piłkarz, który dorównuje Semirowi, jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne. Niestety mamy w lidze nieszczęśliwy przepis, według którego może grać tylko dwóch zawodników spoza Unii Europejskiej. Chciałbym grać najlepszymi zawodnikami, ale niestety nie mogę, bo przepisy tego nie umożliwiają.
Jagiellonia chce wrócić w Płocku na właściwe tory. Totolotek za jej zwycięstwo płaci 2,85
Poza tym w środku mam wielu dobrych piłkarzy, dlatego – jak na razie – Stilić stał się ofiarą. Uważam jednak, że jest fantastycznym zawodnikiem. Pewnie dziennikarze będą mnie atakować, że wychwalam go pod niebiosa, a jest u mnie rezerwowym. Faktycznie nie gra, bo obowiązuje ten niewdzięczny przepis, a także pamiętajmy o tym, że Stilić jest najlepszy, gdy mamy wysokie posiadanie piłki. A jak były takie mecze jak z Lechem i Wisłą Kraków w pierwszy połowach, to nie mógł pokazać pełni swoich możliwości. Jestem jednak w pełni przekonany, że ten chłopak wygra Wiśle Płock jeszcze nie jeden mecz.
Letnie wzmocnienia wydawały się dobre, a jak na razie tylko Ricardinho trzyma poziom. Z czego to wynika?
Szwoch grał we wszystkich spotkaniach. Najmniej w meczu z Arką, ale uważam, że daje sporo dobrego zespołowi. Myślę, że to nie jest chybiony transfer. Jasne, Marcin Warcholak miał słabsze momenty, ale uważam, że w meczu z Legią zagrał już dobrze. My naprawdę mamy wyrównaną kadrę i na kogo bym nie postawił, zagra na podobnym poziomie.
Carlitos?
Ma swoje atuty, ale pamiętajmy również, że ma dużą rywalizację na swojej pozycji. Bo jest przecież Nico Varela, Mateusz Szwoch, Jakub Łukowski, czy Giorgi Merebaszwili. Na razie stawiam na tych piłkarzy, ale on musi być cierpliwy. Jak będzie ciężko pracował, to na pewno dostanie swoją szansę.
Pomimo dobrej gry w Warszawie znowu straciliście bramkę. Jak na razie tylko bramkarz Zagłębia Sosnowiec (stan po 6. kolejce) musiał częściej wyciągać piłkę z siatki. Co szwankuje w grze obronnej?
Właśnie nie chodzi o to, że szwankuje tylko linia defensywna. Absolutnie tak nie jest, bo z Arką Gdynia straciliśmy dwie bramki po kontrach. Przy wyniku 1:1 byliśmy na ich połowie i zdominowaliśmy ten fragment meczu. Tak więc na ich połowie zachowaliśmy się źle, dlatego poszły kontry. Na pewno przed meczem z Legią wyciągnęliśmy wnioski i zagraliśmy dużo lepiej.
A może problemem była też mentalność, bo proszę spojrzeć:
– mecz z Lechem – doprowadzenie do remisu i strata bramki w 89. minucie, porażka 1:2
– mecz z Górnikiem – wyjście na prowadzenie i strata bramki na kwadrans przed końcem meczu, remis 1:1
– mecz z Koroną – Merebaszwili wylatuje z boiska po 34 minutach gry, porażka 1:2
– mecz z Arką – doprowadzenie do remisu, kilka szans strzeleckich na objęcie prowadzenia, a ostatecznie gole gości w 82. i 90. minucie sprawiają, że Wisła przegrywa 1:3
Tak jak mówię, gdy był remis z Lechem, siedzieliśmy na ich połowie. W tym spotkaniu również straciliśmy bramkę w końcówce, bo popełniliśmy błąd w ustawieniu w polu karnym. My wtedy mieliśmy przewagę liczebną, a straciliśmy gola. Zaważył więc detal. Starcie z Górnikiem Zabrze powinniśmy wygrać 3:0 albo 4:0, ale szwankowała skuteczność. Jedna z ich nielicznych akcji skończyła się bramką. W tym meczu nie zrzucałbym winy na grę defensywy, ponieważ zawaliliśmy bardziej w ataku.
Chodziło mi bardziej o to, że brakuje wam koncentracji.
Może nie brak koncentracji, ale fakt, że za wszelką cenę chcieliśmy te mecze wygrywać. W drugich połowach zamykaliśmy przeciwników, ale mieliśmy problem z organizacją po stracie piłki. Nad tym elementem na pewno musimy popracować. W meczu z Legią już było dużo lepiej, bo dobrze ustawiliśmy się w średnim pressingu. Z tego powodu oni mieli mniej możliwości do kontrataków. Zapewniam jednak, że cały czas pracujemy, by całkowicie wyeliminować błędy. Cóż, nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Sztuką jest uczyć się na błędach. Mam nadzieję, że spotkanie z Legią pokaże moim piłkarzom, iż umiejętności są ważne, ale dyscyplina taktyczna jest jeszcze ważniejsza.
Do tej pory w Wiśle Płock żaden piłkarz poniżej 21 roku nie dostał choćby jednej minuty. Czy tutaj możemy spodziewać się zmiany?
Mamy młodego chłopaka (Patryk Szczepański, rocznik 1998), który z nami trenuje. Śledzimy i obserwujemy zawodników z drużyny rezerw. Na ten moment nie są jednak jeszcze gotowi, by grać na poziomie ekstraklasy. W przerwie reprezentacyjnej na pewno kilku młodych chłopaków zabierzemy na obóz. Uważam, że nie można działać na siłę, bo panuje obecnie trend na młodych graczy. Jeśli nastoletni zawodnik nie będzie prezentował odpowiedniego poziomu piłkarskiego, to naprawdę niewiele mogę zrobić.
Wiem, że trener długo nie pracuje w Wiśle, ale patrząc szerzej, to czego brakuje płockim wychowankom, że żaden z nich w ostatnich latach nie dostał szansy na grę w pierwszej drużynie?
Z racji tego, że pracowałem jako trener reprezentacji U-19, jeździłem na mecze CLJ. Byłem na meczach Wisły Płock, która zajęła chyba ostatnie miejsce w CLJ U-19. No nie wyglądało to dobrze, jeśli chodzi o tamten zespół. Trzeba inwestować w akademię.
Jakiej Wisły Płock możemy spodziewać się w meczu z Jagiellonią?
Podobnej do tej z Łazienkowskiej.
Czyli będzie pressing w środkowej strefie?
Wiemy, że jak jest dobrze zorganizowany pressing, to nawet najlepsi piłkarze mogą popełniać błędy. Chodzi jednak o to, by była dobra organizacja. Pojedyncze bieganie nic nie da. Generalnie mam nadzieję, że mecz z Legią był punktem zwrotnym. Wiedziałem od początku, że w tym zespole jest duży potencjał ofensywny. Zawodnicy też o tym wiedzieli, bo w poprzednich spotkaniach brakowało nam niewiele, by osiągnąć korzystny wynik. Cały zespół musi funkcjonować, tak jak w meczu z Legią. Nawet zespół Barcelony czasami musi grać w niskiej obronie, a wtedy bronią całą drużyną. Oczywiście atutem Blaugrany jest atak pozycyjny i szybka reakcja po stracie piłki i odbiór, ale zdarzają się im mecze, że są w niskiej obronie. Tak gra obecnie cały świat. Zespół, który odbierze piłkę musi ją utrzymać, jeśli nie przeprowadzi szybkiego ataku. Organizacja gry jest kluczem do sukcesu.
Rozmawiał: Bartosz Burzyński
Obserwuj @Bartosza Burzyńskiego
Fot. FotoPyk