Lech Poznań wreszcie będzie miał dyrektora sportowego. Zostanie nim Tomasz Rząsa, który przez ostatni rok był jednym z dyrektorów akademii Kolejorza, a wkrótce czeka go awans w strukturach klubu. Były reprezentant Polski skupi więc w ręku kompetencje – i odpowiedzialność! – które w ostatnich latach były w Lechu mocno rozproszone wśród szeregu pracowników klubu.
Porażka na finiszu poprzedniego sezonu, słabe ostatnie okna transferowe i dezaprobata wyrażana przez kibiców Lecha doprowadziły do tego, że w Lechu dochodzi do poważnych zmian. Nenad Bjelica pożegnał się ze stanowiskiem jeszcze w rundzie finałowej, latem klub pożegnał szefa skautingu Tomasza Wichniarka, a teraz stworzy stanowisko dyrektora sportowego. Jak dowiedziało się Weszło – zostanie nim Tomasz Rząsa, 36-krotny reprezentant Polski, były piłkarz m.in. Feyenoordu Rotterdam SC Heerenveen, SV Ried czy Partizana Belgrad.
Czy zmiana była konieczna? Na to wygląda. Do tej pory obowiązki dyrektora sportowego należały do Piotra Rutkowskiego, który pełnił jednak rolę wiceprezesa ds. sportowych. Odpowiedzialność za nieudane ruchy transferowe czy błędy przy zatrudnianiu trenerów jednak mocno się rozmywała – nie wiadomo było kogo koniec końców za to obwiniać. Szefa skautingu? Prezesa? Wiceprezesa? Czy mityczny „komitet transferowy”? Teraz Lech oddaje władzę w ręce Rząsy.
Mówimy tutaj o zmianie przełomowej, bo przez ostatnie lata Lech funkcjonował bez klasycznego dyrektora sportowego. Ale zapowiedź jego zatrudnienia padła na konferencji prasowej, na której oficjalnie przekazano informację o tym, że trenerem Kolejorza zostanie Ivan Djurdjević. Wtedy Rutkowski przyznał, że biorą pod uwagę stworzenie tego stanowiska w klubie, ale dopiero po zamknięciu letniego okna transferowego. Chodziło o to, by nowy dyrektor dostał czystą kartę i działał na własne konto, a latem tak czy siak miałby do dyspozycji jedynie listy skautingowe sporządzone przez ludzi, których nie zatrudniał, według wytycznych, których nie układał i pod kątem polityki, którą nakreślał ktoś inny.
Rząsa przez ostatni rok pracował jako dyrektor akademii Lecha od spraw sportowych. W klubie ceniono sobie jego zaangażowanie i fachowość, kluczowe grupy młodzieżowe zostały zasilone kilkunastoma chłopakami z całego kraju, a nie było tygodnia, w którym Lech nie ogłosiłby podpisania kontraktu z którymś z wychowanków. Rząsa nie odcinał kuponów – razem z Rafałem Ulatowskim i Marcinem Wróblem zakasali rękawy i wzięli się na poważnie do roboty. I m.in. to zaangażowanie włożone w pracę przy akademii zaowocowało awansem w strukturach klubu. Dużo mówi nawet fakt, że formalnie stanowisko obejmie dopiero od października – bo nalega na dokończenie już rozpoczętych procesów w strukturach Akademii Lecha Poznań.
Rząsa ma spore doświadczenie piłkarskie, zna języki, posiada rozległą sieć kontaktów i – to akurat trudno nam zweryfikować – mówi się, że ma oko do piłkarzy. Jako dyrektor sportowy Cracovii (a wcześniej pełnomocnik prezesa ds. sportowych) sukcesów nie święcił, ale trudno mówić, że skoro nie zrobił kariery jako dyrektor w Krakowie, to do pracy na tym stanowisku w Lechu się nie nadaje. Po pierwsze – to było osiem lat temu. Po drugie – pracował w tej roli zaledwie rok, bo w 2011 roku odszedł do pracy jako dyrektor ds. komunikacji z mediami przy reprezentacji Polski.
Niemniej wkrótce będziemy świadkami jednej z ważniejszych zmian w Lechu za kadencji prezesa Karola Klimczaka. Piotr Rutkowski przez ostatnie lata miewał transfery bardzo udane, ale ostatnie okna transferowe przelały czarę goryczy i kibice wprost domagali się tego, by odszedł z klubu. Wilk syty i owca cała – można powiedzieć – bo Rutkowski w klubie zostanie, ale jego wpływ na budowanie kadry I zespołu zostanie w znacznym stopniu ograniczony. Teraz za każdego Kokalovicia, Djouma, Sisiego, Thomallę, Keitę, Barkrotha rozliczać będziemy Rząsę.
W Lechu następuje nowe rozdanie. I aż sami jesteśmy ciekawi co z tego wyjdzie, bo przyzwyczailiśmy się już, że w Poznaniu dyrektora sportowego nie ma. A co z Rząsą? Wybór wydaje się ciekawy i w pewnym sensie logiczny. Facet ma know-how, nie trzeba go nowej roli uczyć, ma doświadczenie, zna klub (oprócz pracy w akademii był też asystentem Macieja Skorży w sezonie mistrzowskim 2014/15), ma rozeznanie na rynku polskim i zagranicznym. Ale z tak wielką odpowiedzialnością jeszcze się nie zmagał. Teraz wypatrujemy kolejnych ruchów Lecha i Rząsy. Do rozwiązania pozostają dwie kluczowe kwestie – kto zostanie szefem skautów i w jakim kierunku pójdzie polityka transferowa Lecha?
Na razie zespół w pionie sportowym wydaje się skrojony pod potrzeby i wymagania kibiców. Było tak z zatrudnieniem w roli trenera charakternego Ivana Djurdjevicia, teraz jest tak z zatrudnieniem w roli dyrektora pracowitego i obytego Tomasza Rząsy.
fot. FotoPyk