Cieszył się dziś Pietrzak, cieszył Dźwigała, mrożony od dawna szampan wystrzelił w domu Krzysztofa Piątka. Ale gdzie są wygrani, tam muszą być też przegrani. Kilku polskich piłkarzy dzisiaj o 13 zostało niemile zaskoczonych.
KAMIL GROSICKI
Czy to się komuś podoba czy nie, Grosicki był jednym z liderów reprezentacji Nawałki. Jeśli ktoś w to nie wierzy, niech spojrzy nie tylko na liczbę bramek, asyst i występów, ale nawet na… liczbę biznesów, które próbuje aktualnie odpalać Grosik. To pokłosie wielkiego wzrostu rozpoznawalności Kamila wśród – by tak rzec – niedzielnych kibiców, który nastąpił przecież nie dzięki grze w Rennes czy Hull, tylko dzięki grze dla biało-czerwonych.
Grosicki miał to do siebie, że nawet nie grając wiele w klubie, potrafił przyjechać na kadrę i zrobić swoje. Przez ten pryzmat przypomniał się choćby podczas marcowego zgrupowania, kiedy świetnie zagrał z Koreą Południową. Grosik jednak zupełnie nie gra w Anglii, z której prawdopodobnie będzie musiał uciekać. Brzęczek dał Kamilowi pierwsze ostrzeżenie – taryfa ulgowa się skończyła, musisz grać.
MICHAŁ PAZDAN
Rosyjski mundial został przerżnięty z kretesem. Szukanie w nim pozytywów mija się z celem. Ale niektórzy wspominając swoje mecze w Rosji od razu muszą czerwienić ze wstydu – Pazdan nie musi. Było bez szału, ale też bez żenady.
Pazdek to kolejny przykład zawodnika, któremu przeciętność w klubie nie przeszkadzała w dobrej grze dla reprezentacji. Najwyraźniejszym dowodem było Euro 2016, gdzie – co tu kryć – urósł do rangi gwiazdy biało-czerwonych, a przecież do aż tak znakomitej formy legijnymi występami nie aspirował. Podobnie było w eliminacjach, a nawet – zachowując proporcje – na mundialu, gdzie jechał po słabiutkiej wiośnie. Brzęczek jednak chce spróbować zupełnie innych opcji.
Kownacki już u Nawałki coraz mocniej pukał do składu reprezentacji. Pokazywał się w meczach coraz odważniej, a powołanie na mundial było całkowicie zasłużone. W Rosji nie było tak źle – przecież nawet z Senegalem dał dobrą zmianę, a wielu zastanawiało się co by było gdyby Nawałka od razu postawił na niego kosztem Milika.
Kownasia stawiano w pierwszym rzędzie tych, którzy mają brać odpowiedzialność za oblicze odmładzanej kadry. Był na sztandarach planowanej wymiany pokoleniowej. A jednak na dzień dobry wylądował w młodzieżówce. Dwa kroki w tył.
SZYMON ŻURKOWSKI
Jeden z największych talentów polskiej piłki. Kolejny obok Kownackiego zawodnik, o którym mówiło się, że będzie jednym z najważniejszych ogniw wymiany pokoleniowej reprezentacji Polski. Ma wszystko, by zrobić kolejny krok, zarówno jeśli chodzi o karierę klubową, jak i reprezentacyjną.
Czy przyda się młodzieżówce? Tak. Do dziś pamiętamy jak pozamiatał zdolną duńską młodzież na jesieni. Ale trudno wierzyć, by dla jego rozwoju gra w niej była aktualnie optymalnym rozwiązaniem.
MARIUSZ STĘPIŃSKI
Jeśli strzelasz na otwarcie sezonu gola jednej z najlepszych linii obronnych świata, masz prawo liczyć na zainteresowanie selekcjonera. Stępiński nie tylko ukłuł z Juventusem, ale też wywalczył sobie pierwszy skład w Chievo, grając pełne mecze z Fiorentiną i Pescarą.
To kontynuacja niezłych ostatnich miesięcy poprzedniego sezonu, kiedy zdobył cztery bramki. Na razie jednak jego coraz mocniejsza pozycja w Serie A nie zrobiła wrażenia na nowym selekcjonerze.
ADRIAN MIERZEJEWSKI
Mierzej był regularnie pomijany przez Nawałkę, który deprecjonował egzotyczne kluby wybierane przez polskiego rozgrywającego. Przed mundialem Mierzej został gwiazdą australijskiej A-League, by potem Australia z graczami tamtejszej ligi w składzie pokazała się na mistrzostwach nieporównywalnie lepiej od Polaków. Może więc ta liga nie taka marna? Może egzotyczne kluby Mierzeja są egzotyczne na pozór, bo prawdziwa egzotyka to Ekstraklasa?
Adrian miał prawo mieć nadzieję, że nowe rozdanie będzie dla niego szansą. Poszedł do pełnej świetnych graczy ligi chińskiej i znowu robi tutaj swoje – ma już dwa gole i cztery asysty. Jego sytuacja nie zmieniła się jednak na jotę.
MACIEJ WILUSZ
Mundial obnażył konieczność poszukiwania nowych opcji na środku obrony. Maciej Wilusz od dawna jest pewniakiem w Rostowie, który sezon zaczął od czterech zwycięstw – w tym jedno z CSKA w Moskwie – na pięć meczów. Trener Brzęczek nie docenił jednak jego mocnej pozycji w rosyjskiej lidze.
PAWEŁ WSZOŁEK
Championship to mocniejsza liga od Ekstraklasy i basta. Poza tym na skrzydłach biało-czerwoni wcale nie mają wielkiego komfortu, a wielu już Nawałce wypominało pomijanie byłego gracza Polonii – w zeszłym sezonie zagrał dla QPR aż 38 meczów. Wszołek obecny sezon zaczął słabiej, rozegrał w lidze tylko dwa mecze, ale w EFL Cup obronił się golem z Peterborough. Na razie reset w kadrze nie odmienił jego losu.
BARTOSZ SALAMON
Salamon swoje szanse w barwach biało-czerwonych już dostawał i trudno powiedzieć, by je wykorzystał. Niemniej nowe rozdanie to nowe rozdanie, a prawda jest taka, że okrzepł i właśnie zaczyna trzeci kolejny sezon w Serie A, gdzie faktycznie gra, a nie statystuje. We Frosinone nie opuścił jeszcze ani minuty.
Fot. FotoPyK