„VAR jest beznadziejny i zrujnuje Premier League” – pisał angielski felietonista Jim Holden. Graeme Le Saux dodawał, że „wprowadzając VAR ryzykuje się zabiciem ducha gry”. Ci wszyscy, którzy podejmowali podobną retorykę, mogą dziś cmoknąć z zachwytu. W Premier League nie ma wideoweryfikacji, dzięki czemu padają tak piękne, tak zgodne z duchem gry gole, jak ten Willy’ego Boly’ego.

Mało tego, że bramka została zdobyta ręką, dotknięcie piłki przez Doherty’ego sprawia, że Boly znalazł się na spalonym. Dwa błędy w jednej akcji. Duch gry, którego w tym wypadku mógłby zabić VAR (wraz z zarżnięciem radości zawodników Wolves – co z tego, że wywołanej paskudnym oszustwem?), tańczy i śpiewa z radości.
Świętowanie na całego mógł zaś zacząć, gdy w tej sytuacji sędzia Martin Atkinson także nie mógł skorzystać z podpowiedzi z wozu, by podyktować karnego dla Manchesteru City:
https://twitter.com/MyBlueEmpire/status/1033335674336894976
Zresztą już w poprzednim sezonie mieliśmy całą masę dowodów na to, że sprawdzanie spornych sytuacji przyniosłoby więcej szkody niż pożytku. Gdyby na przykład nieuznany został ten gol Doucoure po zagraniu ręką z pełną premedytacją, Southampton mógłby zapewnić sobie utrzymanie wcześniej niż w ostatniej kolejce i zostałyby nam zabrane emocje na finiszu sezonu.
Nic, tylko przyklasnąć, że perfekcyjnie zdrowy sędziowski organizm Premier League nie dopuścił do siebie VAR-owskiego nowotworu. Brawo, brawo, brawo.
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Karny moim zdaniem dyskusyjny. Co do ręki pełna zgoda. Ale pisanie o niej „paskudne oszustwo” to zdecydowana przesada. Dotknięcie było przypadkiem i konsekwencją naturalnego ruchu ciała.
VAR pewnie będzie od przyszłego roku.
Jeśli chodzi o sam mecz, to szczęście się do nas uśmiechnęło, ale i należało się trochę szczęścia za bardzo pechowy mecz z Leicester. Co nie zmienia faktu, że szczęściu drużyna pomogła bardzo dobrą grą.
Dotknięcie było przypadkiem, świętowanie gola jakby wszystko było OK już mniej.
Zgoda. Ale kto tego nie robi? Paradoksalnie to Wilki są PRowo ofiarą tej pomyłki sędziów. Bardzo dobra gra z mistrzem i jedną z najlepszych drużyn w Europie została przez to przyćmiona.
PR-owo można było wygrać znacznie więcej niż jeden punkt, Klose pokazał, jak to się robi: https://www.youtube.com/watch?v=ye3RA0ULXUQ; kilka takich przykładów by się jeszcze znalazło.
A kto oglądał mecz, ten doceni świetną grę Wilków mimo wszystko. Rui Patricio wyczyniający cuda w bramce, bardzo dobry Boly przez cały mecz, przebojowe skrzydła, które sprawiały masę problemów…
„VAR? A po co to komu?” To samo pytanie zadaje sobie Marciniak.
Treść usunięta
Treść usunięta
Beznadzieja ten cały VAR, bardzo zle się ogląda niektóre mecze. Wczorajszy Bayern – Wieśniaki to już całkiem parodia. Nie wiadomo czy można się cieszyć po golu czy nie jeszcze przez parę minut po tym jak piłka wpadnie do bramki. Zabija to mecz kompletnie, kibice, piłkarze, trenerzy wszyscy sfrustrowani, traci na tym płynność meczu. Moim zdaniem decydować powinni sędziowie przy ekranach, nie potrzebnie arbiter leci do ekranu przez pół boiska i rozkminia jeszcze nie wiadomo ile, skoro tam siedzi kilku sędziów i mają świetny podgląd sytuacji z kilku kamer.
Przyczyna jest bardzo prosta – wyłączną odpowiedzialność za wszystkie decyzje w czasie meczu ponosi sędzia główny.
Treść usunięta
Canale plus odsuń proszę Twarowskiego od komentowania, jest jeszcze gorszy niż przed odejściem…
Fantasy Manager? A na co to komu ha ha ha