Reklama

CO ZA EMOCJE! KTS Weszło zrobiło krok w stronę europejskich pucharów

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

22 sierpnia 2018, 19:31 • 4 min czytania 61 komentarzy

Starcie z podtekstami – bogaty Konstancin kontra chłopaki z bloków, czyli KTS Weszło. Najlepiej obudowany medialnie mecz II rundy okręgowego Pucharu Polski. No i nader wszystko – debiut KTS-u w oficjalnych rozgrywkach. To już nie było quasi podwórkowe granie. Trzeba było wypełnić papiery, dopełnić formalności, podpisać się gdzie trzeba. A co było najważniejsze? ŻE TEN MECZ WYGRALIŚMY!

CO ZA EMOCJE! KTS Weszło zrobiło krok w stronę europejskich pucharów

Na obiekcie przy ulicy Potockiej pojawiło się kilkuset kibiców. Złośliwi powiedzą, że skusiła ich darmowa kiełbasa prosto z grilla, ale my dobrze wiemy, że przyszli zobaczyć kawał niezłej piłki. I ją dostali. Kiełbasę też.

Jezu, ale stres – prezes Olkiewicz nerwowo przebierał nogami już na godzinę przed pierwszym gwizdkiem. – Nie gram, ale organizacja, papiery, woda, służby medyczne… Żeby to się wszystko udało i nic się nie usrało – drapał się po prawym zakolu. Ale wszystko szło elegancko i bez komplikacji. Murawa wyglądała tak, jakby czekała na ten mecz od powstania obiektu Marymontu. I serio, nie przesadzamy – nigdy nie debiutowaliśmy jako KTS na lepszym boisku.

Reklama

Do tego starcia piłkarze KTS-u przygotowywali się od miesięcy. Nabory, castingi, treningi, sparingi, zgrupowania… Właściwie przygotowywaliśmy się już na mecz z Otwockiem, ale chłopaki nie przyjęli wyzwania i oddali w tym starciu walkowera. Weszło stoczyło zatem starcie o trzecią rundę okręgowego Pucharu Polski. Cel? Jasny – wygrana w okręgu, kwalifikacja do przyszłorocznego PP, zwycięstwo na Narodowym i wreszcie gra w Lidze Europy.

Sędziowałem przy stadionach, na których zasiadało kilkanaście tysięcy ludzi, ale córki to nie wzruszało. Ale gdy powiedziałem jej, że poprowadzę mecz drużyny, w której gra Quebonafide, to oszalała – uśmiechał się arbiter prowadzący to starcie. – Kończę i wchodzimy – rzekł Wojciech Kowalczyk przydeptując tlącego się papierosa. Wreszcie wyszli – KTS na niebiesko, Konstancin w żółto-błękitnych strojach. Zakłady zostały przyjęte, sędzia gwizdnął po raz pierwszy i rozpoczęła się historia, która będzie trwać.

– Z kim my, kurwa, przegrywamy – wysapał jeden z nielicznych kibiców z Konstancina, gdy Michał Madej wyszedł sam na sam z bramkarzem rywala i sprytnym strzałem strzelił historycznego – bo pierwszego oficjalnego – gola dla KTS Weszło. To była siódma minuta meczu i ku zaskoczeniu ekspertów, kibiców i bukmacherów nasza kapela wyszła na prowadzenie. – ILEEE GOOOLIII MA WEEESZŁO?! – zapytał kibiców Wojciech Hadaj, a tłum zgodnie z prawdą odpowiedział.

Minęło ledwie kilka minut, a już było 2:0 po kolejnej błyskawicznej kontrze, a bramkę zdobył Michał Kropiewnicki. Transfer pozytywny – tak, to była nasza mocna strona. Do tego skuteczność, bo za każdym razem, gdy zawodnicy KTS-u zapędzali się pod bramkę Konstancina, to padał gol. Ale radość nie trwała długo, bo jeszcze przed przerwą rywale zdołali nawiązać kontakt po rzucie karnym. Może i mieli przewagę, może i atakowali częściej, ale to weszlacy na przerwę schodzili z prowadzeniem. Tymczasem co rusz spikerzy w osobach wspomnianego Hadaja i Wujka Samo Zło informowali o zbliżającym się wzmocnieniu – na stadion docierał wypatrywany przez fanki Quebonafide.

Reklama

Z pechowych informacji – pierwszej połowy nie dokończył Filip Tkacz, który po jednej z sytuacji padł na murawę i zawył tak głośno, że jego krzyk przebił się nawet przed zaangażowanych w doping kibiców. Na murawę wbiegł lekarz, Tkacz ledwo dokuśtykał się do linii bocznej i szybko wykonano telefon po karetkę pogotowia. Wstępne diagnozy mówią o urazie więzadeł krzyżowych. Filip, jesteś naszym ważnym ogniwem, czekamy na ciebie, trzymaj się mordelasie!

Rozpoczęła się druga połowa, a nad Marymontem zabrzęczał dron – ile ekip w B klasie ma swojego drona, no ile? Ale nasz Julian Nagelsmann ma! Mieliśmy też swojego gniazdowego w osobie Marcina Ryszki, który napędzał ten szalony doping. Mieliśmy wsparcie Andrzeja Iwana, Andrzeja Strejlaua, Macieja Sawickiego i tłumów, które niosły pieśń ku chwale Weszło.

Wrzawa na trybunach nie przyniosła skutku, bo napór Konstancina wzrastał. Mateusz Oszust dwoił się i troił w bramce, był naszym Malarzem z sezonu mistrzowskiego Legii, był naszym Hugo Llorisem z mundialu, był naszym Krzysztofem Kotorowskim, którego winilibyśmy najmniej. Niestety jeden z ataków w końcówce spotkania przyniósł gościom gola. Mimo kilku niezłych okazji strzeleckiej – ach, jak szkoda tego kapitalnego podania Quebo do Madeja! – padł remis. A zatem czekały nas rzuty karne.

KTS strzelił, Konstancin też.

W drugiej serii też po golu, czyli 2:2.

Trzecia? Nadal nikt się nie mylił.

W czwartej niestety golkiper naszych rywali obronił jedenastkę, ale od czego mieliśmy Mateusza Oszusta? Najpierw uratował nas przed wyrokiem, w szóstej serii sam strzelił gola z jedenastu metrów, a kolejną próbę rywala kapitalnie sparował do boku!

https://twitter.com/WPiela96/status/1032313014995902465

TRZECIA RUNDA OKRĘGOWEGO PUCHARU POLSKI JEST NASZA! JESTEŚMY O KROK BLIŻEJ EUROPEJSKICH PUCHARÓW! TAK TRZEBA ŻYĆ! Czekajcie na filmy, kulisy, pomeczowe komentarze – mamy tego dużo i nie zawahamy się ich użyć.

https://twitter.com/SamSzczygielski/status/1032318221284782085

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
51
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

61 komentarzy

Loading...