Reklama

Kaca nie ma, ale też nie jest zajebiście

redakcja

Autor:redakcja

21 sierpnia 2018, 18:29 • 4 min czytania 17 komentarzy

Była to kolejka typowo ekstraklasowa – odczuwaliśmy duszności, bo niektórych spotkań nie dało się oglądać, ale liga co jakiś czas łaskawie uchylała nam okno i wpuszczała trochę świeżego powietrza. Doceniamy, wielkich wymagań przecież też nie mamy. To co, jedziemy z klasycznym, cotygodniowym podsumowaniem.

Kaca nie ma, ale też nie jest zajebiście

k1

W końcu miłe chwile przeżyli kibice Arki – gdynianie pod wodzą Zbigniewa Smółki mieli grać ofensywnie, ładnie dla oka i w Płocku tak się rzeczywiście sprawy miały. Niektóre akcje palce lizać, był w tym pomysł, polot, tempo. A też musimy uderzyć się w pierś, bo powątpiewaliśmy w sens sprowadzania Janoty, tymczasem zawodnik ściągnięty ze Stali Mielec daje sobie radę, a to, jak wymanewrował obronę przy trzecim golu, zasługuje na uznanie.

k2

Szczerze mówiąc, to nigdy nie mieliśmy Rafała Janickiego za jakiegoś specjalnie dobrego obrońcę – ot, przyzwoity gość, czasem zagra poprawnie, czasem mniej, uzbiera masę meczów w lidze, bo jednak wielu lepszych nie ma. Co oczywiście nie znaczy, że on sam jest mocny. Ale czy spodziewaliśmy się, że odwali taką bryndzę jak w spotkaniu z Wisłą Kraków? No, nie a przecież Janicki dał taki koncert, że do jego recenzji nie starczyłoby pomidorów.

Reklama

Przy pierwszej bramce obciął się żenująco jak nieutalentowany junior.
Przy drugiej pozorował atak na Kostala.
Przy czwartej pozwolił oddać strzał Ondraskowi.
Przy piątej złamał linię spalonego.

Naprawdę, pachołek zagrałby to samo, jeśli nie lepiej. Tyle że pachołek za taką robotę nie wziąłby kasy.

k3

Tym razem wskażemy nie jedno zagranie, a pełen zestaw kompromitujących, uwłaczających, absurdalnych zagrań. Czyli całą imprezę masową (bo nie mecz) z udziałem Śląska Wrocław i Pogoni Szczecin. Zero zaangażowania, zero jakości, zero wszystkiego. A jeszcze Tadeusz Pawłowski miał na tyle poczucia humoru, by stwierdzić, że to nie był słaby mecz, tylko mecz walki. Panie trenerze, prosimy, trochę więcej wstydu. Za takie cuda wypada ludziom oddawać pieniądze za bilety. Zachowując milczenie.

k4

Znaliście Martina Kostala przed tą kolejką? Jeśli nie, to nic dziwnego, bo idealnie pasowała mu łatka zagranicznego szrociarza: niby był, ale nic z tego bycia Wisła nie miała, więc powoli zaczynaliśmy przygotowywać się do myśli, że jutro wyjedzie, a pojutrze wszyscy o nim zapomną. Kostal najwyraźniej jednak chce tę łatkę od siebie oderwać. Przypomnijmy jego dokonania z pomeczówki:

Reklama

W 24. minucie skorzystał z tego, że Rafał Janicki na boisku był zagubiony bardziej niż Sławek Peszko w operze i ładnym strzałem w długi róg pokonał Buricia.

W 51. posłał kapitalną piłkę w pole karnego do Imaza, po czym Hiszpan wyłożył futbolówkę Ondraskowi do pustej bramki.

W 55. wpadł w pole karne z prawej strony mimo asysty Jóźwiaka i zagrał wzdłuż bramki tak, że swojaka zapakował Gytkjaer.

W 61. bardzo przytomnie urwał się obrońcom Lecha przy wyrzucie z autu i świetnie obsłużył Ondraska.

Dziewiątka od Weszło, którą bardzo trudno otrzymać i naturalnie tytuł gracza meczu. Mamy nadzieję, że to nie był jednorazowy wyskok, bo ta liga potrzebuje indywidualności, być może Kostal ma papiery na kogoś takiego. Czekamy na to, co będzie z nim dalej.

k5

Nie myśleliśmy, że w tym gronie znajdzie się kiedyś Marian Kelemen, bo to solidny bramkarz, ale jednak dziś można go do tej rubryki wrzucić. Nie wypada bowiem wybierać się na czereśnie w środku meczu, a Słowak jednak na taki spacer się zdecydował. Miał szczęście, że Novikovas wcisnął w końcówce bramkę, w innym wypadku Kelemen wisiałby kolegom dwa oczka.

k6

Pochwalimy Karola Filę. Już wcześniej miewał przebłyski, kiedy dostawał swoje minuty od Stokowca, ale teraz zagrał w podstawowym składzie – zastępując wysłanego do Warszawy Stolarskiego – i wyszło mu to bardzo przyzwoicie. Co więcej, dołożył coś ekstra z przodu, kiedy zdecydował się na strzał, a Bochniewicz interweniował źle i wpakował piłkę do siatki. Pewnie, to uderzenie Fili nie było specjalnie dobre, natomiast fajnie, że się na nie odważył i nie szukał kwadratowych jaj. Szczęściu też trzeba umieć pomóc.

k7

Nie ma wątpliwości: Maciej Górski.

k8

Pressing Michała Kucharczyka. Najwyraźniej piłkarz postanowił pójść w ślady innego wówczas piłkarza Legii, a więc Iwańskiego. Tak, to są te same kocie ruchy… Takiego kota, który ma wszystko w dupie i leży na słońcu.

k9

Kamizelki odblaskowe dla piłkarzy Śląska i Pogoni. Po meczu daliśmy wam miotły, żebyście posprzątali ulice, teraz dajemy kamizelki, żebyście nocą byli widoczni. Czyli inaczej niż na boisku.

k10

– Puchary zakłamują rzeczywistość. Liga się rozwija – stwierdził Kazimierz Węgrzyn. Nie mamy siły tego komentować, niech to zrobi Wojciech Mecwaldowski.

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...