Nowy skrzydłowy Jagiellonii, Mile Savković nie mógł pomóc w dwumeczu z KAA Gent, bo w tej edycji eliminacji Ligi Europy grał już ze Spartakiem Subotica. Zresztą – z dużym powodzeniem. Jego debiut wypadł więc dopiero teraz w ligowym starciu z Piastem Gliwice. Serb od razu dał konkret w ofensywie, ale generalnie nie był to występ, o którym będziemy pamiętali przez dłuższy czas.
W 22. minucie prawą stroną przedarł się Jakub Wójcicki i zagrał na środek pola karnego. Patryk Klimala sytuacyjnie trącił piłkę i zamykający akcję Savković dobrze dołożył nogę. Nie on wykonał tutaj największej pracy, ale z drugiej strony nie zmarnował wysiłku kolegów. Bramka na wejściu zawsze wiele daje, bez względu na okoliczności.
Nie może to jednak zamazać tego, że Serb potem długo nie pokazywał czegoś ciekawszego. Sporo biegał, starał się nie zapominać o tyłach, ale to wszystko. Z przodu miał kilka strat i złych wyborów. Najbardziej w pamięci zapadł nam moment niedługo po zmianie stron. Patryk Dziczek stracił piłkę, “Jaga” miała kontrę w przewadze, lecz Savković nie zdołał podać na prawo do Karola Świderskiego. Zagrał tak, że Aleksandar Sedlar dostał piłkę za darmo.
Już mogło się wydawać, że poza golem niczego pozytywnego o debiutancie nie napiszemy, gdy na kwadrans przed końcem do swojego ofensywnego dorobku powinien dołożyć asystę. Po składnej akcji całego zespołu z prawej strony miękko dośrodkował w pole karne i Martin Pospisil miał bardzo dobrą sytuację. Strzał głową Czecha okazał się jednak niecelny.
Zakładamy, że fajerwerki w wykonaniu Savkovicia jeszcze zobaczymy, a dziś było tylko preludium. Nie zmienia to faktu, że koniec końców niedzielne popołudnie ułożyło się dla niego idealnie: gol w debiucie i wygrana, choć wyszarpana ostatkiem sił. Nawet jeśli zasługi kilku partnerów z drużyny w tym sukcesie były większe, splendor rozleje się też na niego. Zapewnił sobie mały handicap na kolejne tygodnie, którego nie wypada zmarnować.
Fot. newspix.pl