Kariera Krystiana Bielika w Anglii dotychczas raczej nie przebiega po jego myśli. Sporo namieszały oczywiście kontuzje, ale to nie zmienia faktu, że wychowanek Górnika Konin na pewno liczył, że w trzy i pół roku po transferze do Arsenalu osiągnie zdecydowanie więcej. Rzeczywistość miała jednak wobec niego inne plany, więc w nadchodzącym sezonie Bielik znów musi zrobić kilka kroków wstecz w nadziei, że to zaprocentuje i za jakiś czas w końcu zaistnieje w hierarchii środkowych obrońców/pomocników na Emirates Stadium. W tym celu Polak uda się na wypożyczenie do Charltonu, gdzie docelowo ma się ogrywać i łapać niezbędne doświadczenie. Czyli innymi słowy – robić mniej więcej to samo, co wcześniej w Birmingham.
Bielik do nowego klubu został odesłany na cały sezon. W Arsenalu uznali bowiem, że skoro nie ma szans na grę w pierwszym zespole, to bez sensu, aby marnował się w drużynie U-23. Wypożyczenie jest więc jasnym sygnałem od sztabu trenerskiego i pokazuje, że nikt byłego piłkarza Legii jeszcze nie skreślił. Być może za sezon lub dwa Krystian faktycznie będzie kimś istotnym dla “Kanonierów”. Na razie powinien jednak otrzaskać się z seniorską piłką w angielskim wydaniu gdzieś niżej.
✍️ Welcome to Charlton, Krystian Bielik!
https://t.co/gH14zplkqv #cafc pic.twitter.com/bX9Ymi1xfc
— Charlton Athletic FC (@CAFCofficial) 16 sierpnia 2018
Dla Polaka nie jest to oczywiście żadna nowość, bo to już jego trzecie wypożyczenie, odkąd trafił do Arsenalu. Zdecydowanie lepsze wspomnienia zachował z pobytu w Birmingham, gdzie spędził drugą część sezonu 16/17. W tym czasie wystąpił w dziesięciu spotkaniach, w ośmiu zagrał od pierwszej do ostatniej minuty, a angielskie media bardzo ochoczo słały w jego stronę liczne pochwały. Przez moment mogło się nawet wydawać, że Bielik już teraz jest gotowy na to, by powalczyć o swoje u Arsene’a Wengera, ale tego typu przekonania także zostały poddane ekspresowej weryfikacji. Swego czasu pisaliśmy o tym w ten sposób:
No i nadeszły Młodzieżowe Mistrzostwa Europy, które miały wywindować go wyżej. Takie przynajmniej było założenie. Skończyło się na tym, że Bielik nie zaliczył ani jednej minuty, a koncert dał raczej w strefie mieszanej. – Najgorsze jest to, że moim zdaniem my gramy tak, jak trenujemy. Treningi nie były na najlepszym poziomie. Mamy łatwe rozegranie bez przeciwnika i to tempo nie jest na najlepszym poziomie i to samo jest potem w meczu – powiedział stoper, który na tychże treningach na nie najlepszym poziomie Marcina Dorny do siebie przekonać nie umiał. Potem oczywiście to prostował, ale niesmak pozostał.
Oczywiście, wypowiedzi nie miały wpływu na jego późniejsze losy. Tak czy siak wzbudzał zainteresowanie kilku ciekawych klubów, mówiło się nawet o Bundeslidze. Najbardziej prawdopodobny był jednak powrót na drugi poziom rozgrywkowy w Anglii, do Norwich City lub Nottingham Forest. Ale wtedy do głosu zaczęły dochodzić kontuzje.
Końcówka sierpnia 2017 – bach, kontuzja barku, 3,5 miesiąca przerwy.
Połowa stycznia 2018 – bach, naderwany mięsień dwugłowy, kilka tygodni przerwy.
Wszystko wskazywało na to, że pozostanie mu wegetowanie w Arsenalu. Przebąkiwano o wypożyczeniu do Legii, ale Bielik szybko uciął wszelkie spekulacje. Ostatecznie pomocną dłoń wyciągnęło do niego Walsall, które zajmowało wówczas 18. miejsce w tabeli League One, na trzecim poziomie rozgrywkowym.
Cóż, spory zjazd, ale Bielik tam nawet nie zadebiutował.
Końcówka marca – bach, kontuzja kolana, powrót do Arsenalu, przy okazji koniec sezonu.
Zastanawianie się, co by było, gdyby Bielika omijały kontuzje nie ma oczywiście żadnego sensu, ale to właśnie przez notoryczne problemy ze zdrowiem jego kariera nie nabrała do tej pory odpowiedniego rozpędu. Gdyby w tym aspekcie wszystko było w porządku, Polak pewnie nigdy nie zszedłby poniżej poziomu Championship. No ale ponieważ nie było, to Bielik już drugi raz jest skazany na tułaczkę po boiskach League One.
Summer signing #4 ✅
Lee Bowyer is delighted to have added Krystian Bielik to his squad and he is eyeing further additions.
https://t.co/gH14zplkqv #cafc pic.twitter.com/g3CyDsoS4S
— Charlton Athletic FC (@CAFCofficial) 16 sierpnia 2018
Charlton na papierze wygląda jednak na miejsce, w którym zawodnik Arsenalu powinen się odnaleźć, a co najważniejsze – wreszcie zacząć grać. W składzie drużyny, którą od marca prowadzi Lee Bowyer oprócz Bielika jest jeszcze trzech środkowych obrońców, lecz żaden z nich nie prezentuje się imponująco. Najbardziej doświadczony w tej stawce Jason Pearce większość kariery spędził na poziomie Championship, ale od czterech sezonów nie wychylił nosa z League One. Z kolei Patrick Bauer i Naby Sarr, mistrz świata U-20 z 2013 roku, kilka lat temu uchodzili za utalentowanych zawodników, jednak ich rozwój w którymś momencie się zatrzymał i obaj wylądowali właśnie w Charltonie. Bielik w tym gronie wygląda na gościa ze zdecydowanie największym potencjałem, więc wchodząc do szatni nie powinien mieć żadnych kompleksów. A że Lee Bowyer ostatnio lubi trochę poeksperymentować i zagrać na trzech środkowych obrońców, to nowy nabytek The Addicks z pewnością dostanie kilka szans na pokazanie swoich umiejętności.
Niewykluczone zresztą, że Bielik od początku będzie pełnić bardzo istotną rolę, bo pod względem profilu i stylu gry w pewnym stopniu przypomina Ezriego Konsę, który w poprzednim sezonie był czołowym obrońcą Charltonu, a od czasu do czasu występował także jako defensywny pomocnik. Po zakończeniu rozgrywek, w których Charlton bezskutecznie walczył o awans do Championship, Konsa za prawie trzy miliony euro przeniósł się do Brentford, tworząc w defensywie The Addicks konieczną do wypełnienia lukę. Jeśli więc działacze klubu w jego roli faktycznie widzą Bielika, to Polak chyba nie mógł trafić lepiej. I dobrze, bo to już naprawdę najwyższy czas, by swoją wartość wreszcie potwierdzić na boisku.
Fot. FotoPyK