Jeśli chodzi o rzucanie dowolnymi przedmiotami na najdalszą możliwą odległość, to nikt nie może się z nami równać. Biało-czerwoni kompletnie zdominowali konkurencje rzutowe na mistrzostwach Europy w lekkiej atletyce. Kropkę nad i postawiła właśnie niezawodna rekordzistka świata Anita Włodarczyk. Efekt? Drugie miejsce dla Polski w klasyfikacji medalowej!
Niedawno zastanawialiśmy się na Weszło, czy Polska jest potęgą w lekkiej atletyce. Doszliśmy do przyjemnego wniosku, że zdecydowanie jesteśmy na dobrej drodze. Zakończone właśnie zawody w Berlinie to tylko kolejne potwierdzenie tego faktu.
Wiadomo, najważniejsze są igrzyska olimpijskie, potem mistrzostwa świata. Można marudzić, że mistrzostwa Europy to impreza drugiej kategorii. Ale prawda jest taka, że to bzdura. Owszem, nie ma tu Amerykanów, Jamajczyków, ekip z Afryki. Ale czy to znaczy, że nie ma lekkoatletycznych potęg? No nic z tych rzeczy. Są piekielnie mocni Brytyjczycy, zawsze silni Francuzi. No, i oczywiście gospodarze imprezy – Niemcy, do samego końca walczący o zwycięstwo w klasyfikacji medalowej. A jednak – dopiero w ostatniej konkurencji mistrzostw, sztafecie 4×100 metrów spadliśmy na drugą pozycję w klasyfikacji generalnej, ustępując Brytyjczykom. W sytuacji, w której w większości dyscyplin pełnimy w najlepszym razie rolę średniaków, a w innych jesteśmy chłopcami do bicia nawet dla amatorów, to wyjątkowo przyjemna odmiana.
Co najważniejsze – w Berlinie nic nie zdarzyło się przypadkiem. Nasze drugie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw Europy wynika nie z solidnej porcji szczęścia, nie z faktu, że ktoś się wywrócił, a ktoś został zdyskwalifikowany. Jesteśmy tak wysoko, bo mamy diabelsko mocną ekipę, pełną bardzo utalentowanych, pracowitych i ambitnych sportowców.
Rzuty
W rzutach nie ma na nas mocnych. I tyle. W zasadzie możemy żałować, że rzuca się tylko młotem, dyskiem, oszczepem (bez polskich sukcesów) oraz kulą (pchnięcie, ale to też konkurencja tzw. rzutowa). Zdecydowanie, powinniśmy złożyć do Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego oraz Światowej Federacji Lekkoatletycznej petycję z prośbą o wprowadzenie nowych konkurencji. Na szybko proponujemy rzut kowadłem, rzut podkową oraz pchnięcie żelazkiem. Zasady nowych dyscyplin nie są istotne, w regulaminie można za to wpisać, że najlepsi i tak będą Polacy!
W Berlinie w rzucie młotem kobiet dziś wygrała Anita Włodarczyk, trzecia była Joanna Fiodorow. Wcześniej w pchnięciu kulą najlepsza była Paulina Guba. U panów, choć ciężko to sobie wyobrazić, było jeszcze lepiej. W młocie wygrał Wojciech Nowicki przed Pawłem Fajdkiem. W kuli najlepszy był Michał Haratyk, tuż za nim sklasyfikowany został Konrad Bukowiecki. Jednym słowem: totalna dominacja.
Hymn
Z „Mazurkiem Dąbrowskiego” Niemcy mieli kłopot na początku mistrzostw. Pierwsze wykonanie naszego hymnu w Berlinie to był jakiś fatalny eksperyment, który dał fatalny efekt. Trudno było nie mieć skojarzeń z występem Edyty Górniak na mundialu w Korei Południowej i Japonii.
W każdym razie, Polacy wystosowali oficjalny protest, domagając się poszanowania dla naszego hymnu. Niemcy ładnie przeprosili i obiecali, że na przyszłość zagrają „Mazurka Dąbrowskiego” już tak, jak Pan Bóg przykazał. I słowa dotrzymali, choć trzeba przyznać, że mieli sporo okazji do poprawy. Bo choć w Berlinie startowały wszystkie najlepsze europejskie drużyny, to żaden hymn nie był odgrywany częściej niż nasz.
Co ważne, nie tylko po konkurencjach rzutowych. Na 800 metrów wygrał niezawodny Adam Kszczot. Na 400 metrów Justyna Świety – Ersetic zdobyła dwa złote medale – najpierw indywidualnie, a potem na ostatniej zmianie sztafety (z Małgorzatą Hołub – Kowalik, Igą Baumgart – Witan, Patrycją Wyciszkiewicz).
Dziś o złoto mieli walczyć także tyczkarze, Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski. Polacy zrobili swoje, obaj skakali bardzo wysoko. Kłopot w tym, że oglądaliśmy jeden z najlepszych konkursów w historii, pierwszy, w którym dwóch skoczków pokonało barierę 6 metrów. Wygrał Armand Duplantis, 18-letni fenomen ze Szwecji, mistrz i rekordzista świata juniorów, który zaliczył niewiarygodne 6,05 metra.
Srebro na 1500 metrów zgarnęła jeszcze Sofia Ennaoui. To jej pierwszy medal na seniorskiej imprezie. – Gdyby dwa miesiące temu ktoś mi powiedział, że zostanę tu wicemistrzynią Europy, to bym się postukała w czoło. Na domiar złego, dwa tygodnie temu przeszłam poważne zatrucie pokarmowe, o którym nikomu nie mówiłam. Ono wyłączyło mnie na tydzień z treningów. U mnie jednak zazwyczaj tak jest, że jak coś się źle zaczyna, to potem kończy się szczęśliwie – cieszy się Sofia.
W sumie do Polski pojedzie 7 złotych medali, 4 srebrne i 1 brązowy.
Klasyfikacja medalowa
- Wielka Brytania 7 złotych – 5 srebrnych – 6 brązowych
- Polska 7 – 4 – 1
- Niemcy 6 – 7 – 6
- Francja 3 – 4 – 3
- Belgia 3 – 2 – 1
foto: newspix.pl