Żeby dobrze zrozumieć rozmiary festiwalu żenady, jaki odbył się wczoraj w Warszawie, przygotowaliśmy dla was 10 faktów o Dudelange i luksemburskiej piłce, które pomogą nam uświadomić sobie, z kim tak naprawdę przegraliśmy. Tak, z totalnymi dziadami.
1. Bramkarz Dudelange, Jonathan Joubert, w ostatnich latach kariery objął posadę na etat, by zapewnić sobie emeryturę.
2. Około sto osób utrzymuje się z całej luksemburskiej ligi. To mniej więcej tyle, ile z Legii Warszawa. Liga wciąż ma status amatorski.
3. Historycznym sukcesem ekipy Dudelange F91 jest dojście do trzeciej rundy eliminacji LM.
4. 10 razy więcej ludzi żyje na samym Mokotowie niż w Dudelange.
5. Rywale Dudelange w lidze zarabiają w klubach po 500 euro na miesiąc, to cztery razy mniej niż pensja minimalna w Luksemburgu. W tamtym sezonie pięć klubów nie miało żadnego piłkarza, który nie dzieliłby piłki z pracą.
6. Tylko trzy kluby w lidze zatrudniają trenerów na profesjonalnych kontraktach.
7. Rezerwowy prawy obrońca Legii zarabia dziesięć razy więcej niż gwiazdy Dudelange, które skuszone zostały głównie finansami. Co więcej, jego zarobki są większe niż budżet dziesięciu klubów ligi luksemburskiej. Gdyby Jędza chciał dziś otworzyć w Luksemburgu jednoosobowy klub, ze swoimi zarobkami plasowałby się w top 5 ligi.
8. Dudelange nie jest klubem opartym na zdrowych strukturach. Z akademii piłkarze się nie przebijają do składu, w siedem ostatnich okienek transferowych do klubu przyszło 77 nowych zawodników.
9. Trener Dino Toppmöller przyszedł do Luksemburga z szóstej ligi niemieckiej. Mimo że był już po zawieszeniu butów na kołku, został grającym trenerem.
10. Na meczu w Warszawie nie pojawili się kibice z Luksemburga. Trudno się dziwić, skoro na ostatnim oficjalnym meczu u siebie było 324 widzów.
Fot. FotoPyK