Dzisiaj Legia Warszawa, zespół walczący według tamtejszego działu marketingu o „wszechmistrzostwo”, zaliczył „wszechwpierdol”. Ludzie w koszulkach stołecznego klubu, bo piłkarzami jednak ich nie nazwiemy, pod wodzą osoby prowadzącej obecnie zajęcia, bo jednak trenerem go nie nazwiemy, przyjęli wpierdol na własnym terenie od luksemburskiego mistrza, drużyny Dudelange.
Na Łazienkowską w charakterze buńczucznych szabrowników przyjeżdżali już różni komedianci, wywożąc następnie z Warszawy komplet punktów. Ale rany, tym razem przyjechał mistrz Luksemburga. LUKSEMBURGA. Kurwa, mistrz Luksemburga!
W najbardziej drastycznych koszmarach nie wyobrażaliśmy sobie, że polski futbol dotrze w to miejsce. W miejsce, w którym oklepują nas nie tylko sąsiedzi ze Słowacji, w którym miejsce w szeregu pokazują nam nie tylko Kazachowie czy zawodnicy z Mołdawii, ale nawet wyśmiewany i wyszydzany na każdym kroku Luksemburg. W teorii można się pocieszać, że są jeszcze zespoły z Liechtensteinu, Andory oraz reprezentacja San Marino, które nigdy nie posmakowały wiktorii na polskiej ziemi, ale ustalmy: to już jest nieważne. Dna sięgnęliśmy dawno, dzisiaj je przebiliśmy. Upadliśmy na wszechdno po wszechwpierdolu.
Wynik jest sprawą drugorzędną, Legia nadal może jakimś psim swędem awansować. Ale dzisiaj była drużyną gorszą, słabszą, mniej uporządkowaną taktycznie, posiadającą mniejszy wachlarz zagrań niż mistrzowie Luksemburga. Próbujemy sobie wyobrazić coś jeszcze gorszego i przychodzi nam do głowy jedynie zatrudnienie w tym momencie Romeo Jozaka.
Kurwa, Legia była gorsza. U siebie. Z mistrzem Luksemburga. W końcówce za napastnika wszedł obrońca. Głupota defensorów (nieróbstwo defensorów?) zakończyła się czerwoną kartką. Indolencja napastników – zaledwie jedną zdobytą bramką. W pomocy równie dobrze można było wystawić kilka pachołków, taka tam była płynność gry. Legia została zniszczona. Zezłomowana. Sterta nawarstwiających się błędów prowadziła nad przepaść, w którą dzisiaj dumna ekipa ze stolicy radośnie wskoczyła.
Najgorsza jest zaś świadomość, że to mistrz Polski. Najlepsza drużyna ubiegłego sezonu, w dodatku wzmocniona królem strzelców. Na dziś najbardziej rozsądne wydaje nam się zamknięcie ligi do odwołania. Grecy tak zrobili po wyczynach pseudokibiców, my tak powinniśmy zrobić po wyczynach pseudopiłkarzy.