Reklama

Kurzawa już znalazł klub, a oni nadal są na bezrobociu

redakcja

Autor:redakcja

07 sierpnia 2018, 16:16 • 4 min czytania 22 komentarzy

Kończy się pierwszy tydzień sierpnia, czas leci, już nawet Rafał Kurzawa ma nowy klub. Piłkarze pozostający na bezrobociu znajdują się pod coraz większą presją i zapewne część z nich będzie musiała zejść z oczekiwań, wybrać wariant numer dwa lub trzy, żeby nie stracić kolejnych tygodni i miesięcy. Jacy Polacy mający przynajmniej w miarę przyzwoite ligowe papiery na grę są jeszcze do wzięcia?

Kurzawa już znalazł klub, a oni nadal są na bezrobociu

Chyba najbardziej łakomym kąskiem jest obecnie Janusz Gol. Po pięciu sezonach w Amkarze Perm, gdzie był już nawet kapitanem, musiał odejść. Musiał, bo choć Amkar utrzymał się po barażach w rosyjskiej ekstraklasie, to nie dostał licencji i wszystko się posypało. Były pomocnik Legii Warszawa nie ukrywa, że priorytetem jest pozostanie w Rosji (zainteresowane są dwa-trzy kluby), a jeśli się to nie uda, wróci do Polski. Niedawno łączono go z Wisłą Kraków i Zagłębiem Sosnowiec.

Kariery nie zamierzał kończyć Paweł Brożek, który jednak po odejściu z Wisły nadal nie znalazł nowej przystani. Doszło do tego, że… wrócił temat jego dalszych występów przy Reymonta, ale sam snajper nie palił się do powrotu. W innym przypadku zostaje mu chyba tylko I liga, czyli warto byłoby się zastanowić, czy jeszcze jest sens się męczyć.

Kolejnym weteranem bez zatrudnienia jest Jakub Wawrzyniak. CV ma bogate, ale to już 35 lat na karku i siłą rzeczy coraz mniejsze możliwości. Wiosną w Lechii Gdańsk grał już tylko sporadycznie. Latem w jego kontekście wymieniano GKS Katowice. Temat wypłynął w połowie lipca. Minęły jednak trzy tygodnie i nadal nic, a nowych wieści nie słychać.

Kilka klubów Ekstraklasy ewidentnie potrzebuje jeszcze wzmocnień w ataku. Grzegorz Kuświk mógłby być dla nich interesującym wariantem, mimo że ostatni sezon to dla niego pasmo rozczarowań (13 meczów, bez gola). Nie należy on jednak do najtańszych zawodników, a inwestycją na przyszłość też nie będzie (31 lat), więc jak dotąd nikt się nie skusił. Nie zdziwimy się jednak, gdyby po zejściu z oczekiwań za chwilę wylądował w takiej Arce Gdynia, Miedzi Legnica czy Koronie Kielce.

Reklama

W ataku Korony mógł grać Kacper Przybyłko. Do pewnego momentu wydawało się, że jest w stanie być przyzwoitym napastnikiem na poziomie 2. Bundesligi, ale ostatnie dwa lata to seria kontuzji. W minionym sezonie rozegrał tylko jeden mecz dla Kaiserslautern i musi się odbudować. Kielce wydawały się dobrym kierunkiem. Wszystko było dogadane odnośnie rocznego kontraktu, piłkarza przewidziano już nawet do testów wydolnościowych na starcie przygotowań i nagle poszło w świat, że nic z tego nie będzie. Nieoficjalnie wiemy, że klub w ostatniej chwili chciał dopisać do umowy opcję jednostronnego przedłużenia współpracy o rok, na co Przybyłko nie zamierzał się zgodzić. Pod koniec czerwca testował go drugoligowy Erzgebirge Aue, ale angażu nie otrzymał i od tej pory nie ma nowych informacji na jego temat.

Gdyby ktoś nie kojarzył: tak wygląda Kacper Przybyłko. Fot. FotoPyk

Niedawno na testach w Koronie stawił się Michał Miśkiewicz. On ostatnie dwa lata również ma praktycznie wycięte z piłkarskiego życiorysu. Sezon 2016/17 rozpoczął jako nr 1 między słupkami Wisły Kraków, ale po po 11. kolejce stracił miejsce w składzie i już ani razu nie skorzystano z jego usług. Potem spróbował sił w portugalskim ekstraklasowcu Feirense. Skończyło się na dwóch występach ligowych (jeden to wejście z ławki za kontuzjowanego kolegę) i czterech w krajowych pucharach. Z tego, co słyszymy, Miśkiewicz w Kielcach chyba nie zostanie i będzie musiał szukać dalej.

Wcześniej kandydatem do bramki Korony był Artur Krysiak, którego sprawdzano w czerwcu, ale okazał się zwyczajnie za słaby. Zakończył on pobyt w Yeovil Town (czwarta liga angielska). Większość wiosny stracił na leczeniu kontuzji, na boisko wrócił dopiero na dwie kolejki przed końcem rozgrywek.

Rozchwytywany jest Kamil Biliński, ale chodzi o I ligę. Odchodzący z Wisły Płock napastnik ma stamtąd trzy oferty, na czele z GKS-em Tychy, który mocno o niego zabiega. Porozumienia jednak wciąż nie ma, a piłkarz nadal liczy, że uda mu się znów wyjechać za granicę. Gdyby to nie wypaliło, najprędzej Biliński zakotwiczy właśnie w Tychach, gdzie na gwałt potrzebują kogoś bramkostrzelnego, a na tym poziomie 30-latek wydaje się być ciekawym wariantem.

Kto tam jeszcze? Już w marcu z greckiego AO Platania odszedł Piotr Grzelczak i do teraz nie ma klubu, co mimo wszystko jest pewnym zaskoczeniem, bo w Ekstraklasie również dziś grają gorsi od niego. Zawsze dobrą opinią cieszył się Łukasz Piątek, nawet w sezonie spadkowym Termaliki strzelił sześć goli, ale mijają tygodnie i nic się nie dzieje, zawodnik ma gościnnie trenować z III-ligową Polonią. Wiosną kapitanem Podbeskidzia był Łukasz Hanzel, którego fanami nigdy nie byliśmy, jednak można było założyć, że bez problemu znajdzie inny klub w I lidze. Do wzięcia są jeszcze Dawid Plizga czy Tomasz Mokwa, tyle że oni odchodzili z Katowic jako zawodnicy za słabi na GieKSę. Plizga od dłuższego czasu kursuje w dół, a Mokwa zawsze był do bólu przeciętny, więc nawet dla odrobinę bardziej ambitnych pierwszoligowców nie są oni oczywistymi wyborami.

Reklama

I na tym kończymy poszukiwania, bo zaczynalibyśmy wchodzić w absurdalne rejony, gdzie jest już tylko piłkarskie dziadostwo. Generalnie, jeśli ktoś chce się dziś wzmacniać Polakami bez kontraktów, to dużego wyboru już nie ma.

Fot. Wojciech Figurski/400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
13
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
9
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

22 komentarzy

Loading...