Od pewnego czasu dosyć cicho u nas o Waldemarze Sobocie. Piłkarzu, który – odkąd wyjechał z Polski w 2013 roku – gra bardzo regularnie, chociaż rzecz jasna nie w otoczeniu piłkarzy o największej klasie. Ale też 2. Bundesliga to miejsce, w którym zawodnicy nie mają prawa czuć kompleksów chociażby wobec porównań z naszą ekstraklasą. A tymczasem Sobota, od dłuższego czasu pomijany przy powołaniach, na niemieckim zapleczu zaliczył właśnie mecz numer 100.
Ogólnie to, co wyróżnia Sobotę spośród wielu innych stranierich, o których słuch u nas zaginął, to właśnie regularna gra. On nawet w sezonie 2014/15, w którym był odpalany z Club Brugge, łącznie wykręcił przeszło 1500 minut na boisku. Natomiast później w Sankt Pauli nie schodził już poniżej progu 2000 minut w sezonie, co właśnie zaowocowało jego małym jubileuszem. Jakkolwiek spojrzeć, 2. Bundesliga nie zweryfikowała go negatywnie i w naszych warunkach stanowi to już jakieś wyróżnienie.
100 meczów, 10 goli, 10 asyst to może niezbyt imponujący bilans, ale też nie stanowi wielkiego powodu do wstydu. A tym bardziej, że Sankt Pauli ostatnimi czasy z pewnością nie należy do zespołów, które słyną z gry ofensywnej. Nawet w sezonie 2015/16, w którym klub Soboty zajął 4. miejsce i był stosunkowo najbliżej awansu do Bundesligi, w całym 34-kolejkowym sezonie strzelił ledwie 45 bramek. A później było już tylko gorzej, skończywszy na dość dalekim, 12. miejscu w ubiegłym sezonie. I tak, jak Sobota swoimi liczbami w klasyfikacji kanadyjskiej ponownie nikogo nie rzucił na kolana, tak jego gra została doceniona chociażby przez dziennikarzy Kickera, którzy ze średnią notą 3,33 usytuowali naszego skrzydłowego na 3. miejscu wśród najlepszych piłkarzy Sankt Pauli.
– To klub, który polecałbym każdemu piłkarzowi w Polsce. Atmosfera kapitalna, klub poukładany, jako drużyna dobrze funkcjonujemy. Jak mówię – jestem szczęśliwy z tego, że tutaj jestem. Jeśli mam być szczery, podczas mojego pobytu tutaj ani razu nie zastanawiałem i nie zastanawiam się, czy mam wracać do Polski. Przychodząc tu wiedziałem, że St. Pauli to w Niemczech kultowy klub – mówił jeszcze w zeszłym roku Waldemar Sobota w rozmowie z Weszło. Na kilka miesięcy przed parafowaniem nowego, 2-letniego kontraktu, który będzie obowiązywał do czerwca 2020 roku. – Jesteśmy zachwyceni, że Waldi zostaje z nami na dwa kolejne lata. Dzięki swojej konsekwentnej pracy i doświadczeniu był ważnym ogniwem naszego zespołu. Jesteśmy przekonani, że tak samo będzie w przyszłości – mówił przy tej okazji Uwe Stoever, dyrektor sportowy FC St. Pauli.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w warunkach 2. Bundesligi Sobota – pomimo niezbyt imponujących statystyk – jednak sobie radzi. Wiadomo, przy jego 31 latach na karku ciężko sobie wyobrażać, by jego kariera miała nabrać jakiegoś większego przyspieszenia, ale już rozważenie go w kontekście kadry – zwłaszcza że ostatnio jeździł na nią Peszko – może być na liście pomysłów nowego selekcjonera. W biało-czerwonych barwach Soboty nie oglądaliśmy od 4 lat, a jego przedostatni występ miał miejsce w końcówce historycznego zwycięstwa z Niemcami. Odkąd Polak przeszedł do Sankt Pauli, w kadrze go już nie sprawdzano. A dziś facet jest “mądrzejszy” o 100 spotkań na poziomie 2. Bundesligi. I kto wie, czy zupełnie niezobowiązujące, próbne zaproszenie go na jakieś zgrupowanie, nie byłoby taką głupią decyzją…
Fot. Newspix.pl