Piłkarze Jagielloni Białystok z niewielką zaliczką ruszyli do Portugalii na rewanżowy mecz z Rio Ave. Mimo skromnego handicapu w walce o awans nie uchodzą jednak za faworyta, choć niezła forma z ostatniego meczu ligowego pozwala zachować delikatny optymizm. Co prawda więcej szans na awans daje się rywalom, ale Jaga bez wątpienia jest w stanie sprawić niespodziankę. O szansie, która niewątpliwie otworzyła się przed piłkarzami Ireneusza Mamrota, porozmawialiśmy z Tomaszem Frankowskim, byłym napastnikiem białostockiego klubu, który w swojej bogatej karierze także miał okazję mierzyć się z zespołami z Portugalii.
Wynik z pierwszego meczu z Rio Ave może być dla Jagiellonii złudny?
Nie wiem, czy złudny. Na pewno jest korzystny, bo faworytem tego dwumeczu mimo wszystko był zespół portugalski. A jednak w spotkaniu w Białymstoku, to Jagiellonia strzeliła i zwyciężyła. Jak pokazują występy w europejskich pucharach, zwycięstwo 1:0 nierzadko daje awans.
Dzisiejszym celem będzie zapewne strzelenie kolejnej bramki, ale to raczej nie przyjdzie łatwo. Atak Jagi na początku sezonu pozostawia wiele do życzenia.
To prawda, choć trzeba przyznać, że trener Mamrot dysponuje sporym wachlarzem rozwiązań. Jest Sheridan, Świderski, Bezjak czy Novikovas, którzy potrafią strzelać. Na razie jednak faktycznie poza Świderskim nie odpalili armat. Miejmy nadzieję, że we właściwym momencie Sherdian albo Bezjak znajdą drogę do bramki
Świderski pokazał się ostatnio z dobrej strony, ale to chyba nadal nie jest zawodnik, na którym można bezwzględnie polegać.
To młody piłkarz, który ma wahania formy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że Jagiellonia, mimo kilku ofert, nie chce go sprzedać, więc na pewno jest to zawodnik z potencjałem. Trzeba liczyć na to, że wkrótce stanie się regularny.
Kto w związku z tym powinien wybiec dziś na szpicy?
Uczciwie powiem, że w ogóle nie zastanawiałem się nad składem. W wyjściowym składzie powinni jednak ci, którzy dadzą gwarancję gry na zero z tyłu. W końcu Jagiellonii sukces nawet bezbrakowy remis.
Z drugiej strony, Jaga chyba powinna zaryzykować. Bronienie rezultatu może być opłakane w skutkach, bo Portugalczycy w pierwszym meczu pokazali, że potrafią stworzyć sobie okazję do strzelenia bramki.
Gra do przodu moim zdaniem nie jest żadnym ryzykiem. Tym byłoby na przykład wyjście trójką w ataku. Myślę, że gra w klasycznym schemacie 4-4-2 czy 4-3-2-1 będzie normalnym wyborem. Jednocześnie Jagiellonia nie może myśleć tylko o defensywie. Musi grać w piłkę i tworzyć akcje, żeby przenieść ciężar gry na połowę Rio Ave, a co za tym idzie – dać odpocząć formacji obronnej, która będzie narażona na nieustanne ataki przeciwników. Piłkarze z Portugalii już w Białymstoku stworzyli Jadze trochę problemów.
Przed pierwszym meczem dużo mówiło się o tym, że to Rio Ave będzie faworytem tej rywalizacji, ale w Białymstoku Portugalczycy w gruncie rzeczy nie pokazali nic nadzwyczajnego.
Kilka sytuacji jednak mieli. Rio Ave, jak to zespół portugalski, choć oczywiście nie jest to Porto albo Sporting, lubi grać piłką. Dlatego awans Jagiellonii będzie dla mnie niespodzianką i właśnie tego jej życzę.
Ten styl Rio Ave chyba nie do końca leży piłkarzom trenera Mamrota. Wydaje się, że nieustanne ataki i ciągły nacisk znów może być dla nich niewygodny . Inna sprawa, że Rio Ave – podobnie, jak Jagiellonia – ma problemy ze skutecznością.
Od rozpoczęcia sezonu nie wyrobiłem sobie jeszcze zdania na temat Jagiellonii, ale cały czas się jej przyglądam. Po porażce na inaugurację sezonu zespół Mamrota podniósł się wygrywając z Rio Ave i Arką Gdynia, więc teoretycznie wszystko wraca na właściwe tory. Utarte powiedzenie mówi jednak, że gra się na tyle, na ile przeciwnik pozwala, więc wszystko sprowadza się do tego, czy Jaga zdoła się przeciwstawić rywalowi.
W 2000 roku w barwach Wisły Kraków miła pan okazję mierzyć się z rywalem z Portugalii, choć FC Porto to oczywiście zupełnie inny kaliber niż Rio Ave. Jakie wspomnienia związane z tym meczem towarzyszą panu po latach?
Dużo tych wspomnień nie mam, bo Deco i spółka dosyć gładko rozmontowali wówczas naszą defensywę. Mimo bezbramkowego remisu w pierwszym meczu mogliśmy zapomnieć o dalszej rywalizacji. Przewaga i wyższość Portugalczyków w tym dwumeczu była bezdyskusyjna.
Polskim drużynom ogólnie chyba niezbyt leżą rywale z Portugalii. W czym w takim razie upatrywałby pan szanse Jagielloni przed dzisiejszym spotkaniem?
Przede wszystkim trzeba strzelić bramkę, bo wówczas Rio Ave do awansu będzie potrzebować aż trzech goli. Ważna będzie też uważna gra i to, aby pierwszemu nic nie stracić. Przeciwstawienie się formacji ofensywnej przeciwnika powinno być podstawą.
Ewentualna porażka i pożegnanie z eliminacjami będzie dowodem na to, że Jagiellonia wciąż jest klubem za słabym na grę w europejskich pucharach?
Może nie tyle na samą grę europejskich pucharach, co na fazę grupową Ligi Europy. Pamiętajmy jednak, że Jagiellonia to wicemistrz Polski, który do końca naciskał na Legię i szacunek po prostu jej się należy.
Fot. Newspix.pl