Reklama

Stadion Lecha otwarty. Wojewoda pogroził paluszkiem, a potem zmiękł

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

28 lipca 2018, 11:51 • 4 min czytania 80 komentarzy

Miało być osiem meczów kary, a skończy się na trzech. Wojewoda Wielkopolski Zbigniew Hoffmann skrócił zamknięcie stadionu Kolejorza i kibice z Poznania wejdą na obiekt już podczas czwartkowego spotkania z Szachtiorem Soligorsk. Skorzystają na tym kibice (ci normalni), skorzysta klub, ale koniec końców Komisja Ligi została przez wojewodę zrobiona w bambuko.

Stadion Lecha otwarty. Wojewoda pogroził paluszkiem, a potem zmiękł

Lech w ostatnich tygodniach dość skutecznie lawirował między kibicami a wojewodą. Najpierw puszczono w świat przekaz, że wyrzuci kibiców ze stadionowych biur i przeniesie ich do podstawionych pod stadion kontenerów. Później Jacek Rutkowski, właściciel klubu, na spotkaniu z kibicami mówił, że co, że gdzie, przecież my tak kochamy kibiców, będzie dobrze, nie martwcie się mordeczki. Kolejorz a to ściskał rękę wojewody, a to posyłał całuski do fanatyków. Wojewodzie deklarował, że z kibicami zrobi porządek, a kibicom mówił, że włos im z głowy nie spadnie.

No i gra na dwa fronty przyniosła skutek. Kibice są już wstępnie ugłaskani (choć i tak w tych relacjach wszystko zależy od formy piłkarzy), a Hoffmann poinformował, że początkowo surowa kara zostanie złagodzona. Za zdemolowanie płotu, wbiegnięcie “kibiców” na boisko i przerwanie spotkania z Legią w ostatniej kolejce zeszłego sezonu stadion miał być zamknięty na osiem meczów (trzy w europejskich pucharach, pięć w lidze). A będzie na ledwie trzy – jeden w europejskich pucharach (ten już odbębniony z Gandzasarem) i dwa w lidze (niedzielny z Cracovią i kolejny z Zagłębiem Sosnowiec).

Z jednej strony to dobrze, bo nie jesteśmy fanami odpowiedzialności zbiorowej i za sprawiedliwie uznalibyśmy sądowe wyroki dla oszołomów, którym zechciało się zbiegać z trybun na murawę i rzucania jakimiś kijami w policjantów. Ta kara była wymierzona w klub, ale dostało się tysiącom kibiców, którzy tak naprawdę nic nie zrobili, a przez wybryki szaleńców w kominiarkach musieli oglądać Lecha w telewizji.

Z drugiej strony to kpina, bo skoro wojewoda najpierw pokazał postawę “urabura mistrz podwóra”, to powinie być w niej konsekwentny. Oczywiście Hoffmann zapiera się, że Lech wyraził skruchę, a prezes Klimczak aktywnie uczestniczył w spotkaniach grupy roboczej, która miała poprawić bezpieczeństwo na stadionie przy Bułgarskiej. Czytamy wydany przez urząd komunikat i oczom nie wierzymy:

Reklama

Zmienią się zasady przemieszczania osób po stadionie i na trybunach przed meczem. Uniemożliwione zostanie wnoszenie bez kontroli wyrobów pirotechnicznych, elementów opraw czy odzieży służącej do maskowania wizerunków osób. Działania grup kibicowskich mają odbywać się przy udziale ochrony stadionu.

Nie wiemy kto to pisał, ale przecież z tego tekstu jasno wynika – Lech wraz z ochroną przyzwalał na wnoszenie na stadion rac. To samo zjawisko sugeruje kolejny fragment:

Lech zobowiązał się również uregulować współpracę ze Stowarzyszeniem Kibiców Lecha Poznań, szczególnie w kwestiach przemieszczania się po obiekcie oraz opraw meczowych.

Zabawne. Raport jasno przyznaje to, o czym każdy średnio rozgarnięty człowiek wie – że race nie są wnoszone w tyłkach ultrasów, ale jest po prostu ciche przyzwolenie klubów, by środki pirotechniczne jakoś przenieść na sektor. Jednocześnie wojewoda zapewnia, że Lech zobowiązał się do ukrócenia tego procederu. Cóż… Coś nam się wydaje, że pan wojewoda dał się zrobić w bambuko ufając Kolejorzowi.

Ale najbardziej w bambuko dała się zrobić Komisja Ligi, która przecież wlepiła Lechowi śmieszną karę (zamknięcie Kotła na jeden mecz po wygaśnięciu kary wojewody + zakaz wejścia na trzy mecze dla osób, które podczas spotkania z Legią siedziały w Kotle + zakaz wyjazdowy do końca roku + 120 tysięcy złotych). KL nie chciała już dobierać się do tyłka Kolejorzowi, bo swoją surową karę wymierzył już wojewoda. Tymczasem Hoffmann tylko pogroził paluszkiem i karę zmniejszył i szanowna Komisja już nic zrobić nie może. Zresztą te obostrzenia KL i tak można sobie o kant dupy rozbić, bo zakaz wyjazdowy i tak nie funkcjonuje (vide obecność kibiców Lecha na stadionie w Płocku).

Generalnie cieszymy się, że normalni kibice będą mogli wejść na stadion, ale decyzja wojewody pokazuje tylko, że zaraz po zamieszaniu pod publiczkę grzmiał na konferencji prasowej i wlepiał surowe kary, a gdy temat ucichł, to ze swojej stanowczości się wycofał. Wystarczyło, że klub posypał głowę popiołem i obiecał, że nie pozwoli na odpalanie rac przy Bułgarskiej. Naprawdę ktokolwiek wierzy w to postanowieni poprawy?

Reklama

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

80 komentarzy

Loading...