Wielki dzień w polskiej piłce? Skoro do życia poza Ekstraklasą budzi się też pierwsza liga to jak najbardziej. I właśnie z tej drugiej okazji postanowiliśmy jeszcze raz rzucić okiem na transfery dokonane przez kluby z zaplecza elity, by wybrać te naszym zdaniem najciekawsze. Ruch w interesie był duży, przez co musieliśmy odrzucić kilka rozpoznawalnych nazwisk, ale czołowa dziesiątka i tak wygląda okazale. Po cichu liczymy, że zwiastuje to pasjonując walkę o awans, choć przesadnie nie chcemy się z tym optymizmem wychylać. Wiadomo bowiem, czym może się to skończyć. Aha, do kolejności, może z wyjątkiem pozycji numer jeden, raczej nie powinniście przywiązywać większej wagi. No ale już nie przedłużamy. Jazda.
1. Jacek Kiełb (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)
W Niecieczy nikt nie ukrywa, że planem na kolejny sezon jest powrót do ekstraklasy, a skoro tak, to klub z pola kukurydzy bardzo mocno wszedł w okienko transferowe. Termalica, jak na warunki pierwszoligowe, dokonała kilku niezłych wzmocnień, ale wisienką na torcie było właśnie sprowadzenie Kiełba. Tym samym w Niecieczy wzmocnili się zawodnikiem, który w najwyższej klasie rozgrywkowej nabił ponad dwieście meczów oraz strzelił czterdzieści cztery bramki. Kiedy jasne stało się, że skrzydłowy nie podpisze nowej umowy w Kielcach, byliśmy niemal przekonani, że na pewno znajdzie sobie jakieś wygodne miejsce w ekstraklasie. W końcu poprzedni sezon, ktry w jakimś stopniu stracił przez kontuzję i przeboje z działaczami Korony, zakończył z sześcioma golami i dwoma asystami, a z naszych not wykręcił średnią 5,13. Skoro jednak zdecydował się wybrać ofertę z Niecieczy, to w ciemno zakładamy, że od pierwszego meczu będzie jednym z liderów zespołu Jacka Zielińskiego. A jeśli Bruk-Bet faktycznie ma wywalczyć awans, to przede wszystkim będzie to zasługa Kiełba.
2. Kamil Sylwestrzak (Chojniczanka Chojnice)
Sylwestrzak, który dość długo był w ekstraklasie dość solidną firmą, obrał podobny kurs, jak Kiełb Zdecydował się – przynajmniej w teorii – na chwilę zjechać niżej, by lada moment powrócić do, szumnie mówiąc, elity. Chojniczka przed startem sezonu uchodzi za jednego z faworytów do awansu, a były piłkarz Korony i Wisły Płock w Chojnicach będzie zapewne w gronie fontomenów. Doświadczenie i wspomniana już solidność wyniesione z ekstraklasy powinny przełożyć się na konkretne występy szczebel niżej.
3. Wojciech Trochim (Chojniczanka)
W Sandecji Trochim wreszcie pokazał, że mimo ewidentnych ograniczeń, potrafi poradzić sobie na najwyższym poziomie. W Zagłębiu Lubin i Podbeskidziu miał z tym spory problem, ale w przaśnym Nowym Sączu odkleił od siebie łatkę zawodnika za dobrego na pierwszą ligę i za słabego na ekstraklasę. Mimo to w poszukiwaniu szczęścia zdecydował się wrócić do dawnego stylu życiu i w najbliższym sezonie znów będziemy oglądać go na zapleczu. Pomocnik zamienił jednak przyjazny do tej pory Nowy Sącz na dość odległe Chojnice, gdzie znów spotka się z Przemysławem Cecherzem, czyli trenerem, do którego filozofii pasuje wręcz idealnie. Nie tylko dlatego, że w Kolejarzu Stróże polewali sobie w szatni.
4. Marek Wasiluk (Chrobry Głogów)
Mistrz Polski ze Śląskiem Wrocław i dwukrotny wicemistrz z Jagiellonią to kolejny zawodnik w naszym zestawieniu, który porzuca ekstraklasę na rzecz pierwszej ligi. O ile jednak w przypadku Kiełba czy Sylwestrzaka taki ruch nadal delikatnie dziwi, to dla Wasiluka jest to po prostu optymalne rozwiązanie. Obrońca po wyleczeniu poważnej kontuzji kolana miał problemy z grą w Białymstoku i raczej nie narzekał na nadmiar ofert z rodzimej bundesligii, więc zejście niżej było jednym sposobem na to, by utrzymać się na powierzchni. W Chrobrym powinien bez problemu wywalczyć sobie miejsce w pierwszym składzie, a jeśli wszystko pójdzie po jego myśli to kto wie – może uda się jeszcze wrócić do ekstraklasy?
5. Simon Kupec (GKS Katowice)
Pierwszy obcokrajowiec w rankingu to całkiem ciekawa postać. Gość ma 22 lata, więc cały czas jest względnie młody, a na koncie uzbierał prawie 80 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej na Słowacji. Jeśli dodamy do tego występy w europejskich pucharach i słowackiej młodzieżówce, to otrzymamy materiał na kogoś więcej niż tylko solidnego pierwszoligowca. Z występującym na lewej obronie Kupcem w Katowicach wiążą duże nadzieje, a Tadeusz Bartin, dyrektor sportowy śląskiego klubu, liczy, że piłkarz pozyskany z Rużomberoka będzie prawdziwym objawieniem nowego sezonu. Warto więc nieco uważniej śledzić jego poczynania.
6. Mariusz Pawełek (GKS Katowice)
Po latach naprawdę dobrej kariery, której ukoronowaniem były trzy tytuły mistrza kraju z Wisłą Kraków, Mariusz Pawełek wraca w rodzinne strony. Doświadczony bramkarz, który z wiekiem jakby nieco straci skłonność do popełniana przezabawnych błędów, powinien być dużym wzmocnieniem GieKSy, która do rozgrywek już tradycyjnie przystąpi z mottem „ekstraklasa albo śmierć”. Ze trzy sezony temu powiedzielibyśmy, że z Pawełkiem w bramce bliżej jest do tego drugiego, ale dziś jesteśmy trochę bardziej wstrzemięźliwi.
7. Dudu Paraiba (Odra Opole)
Jeśli z Dudu Paraiby, którego pamiętamy z gry dla Widzewa Łódź i Śląska Wrocław, coś jeszcze zostało, to Odra Opole zyskała zawodnika, który w pierwszej lidze powinien poradzić sobie nawet skacząc na jednej nodze. Mamy jednak świadomość, że czas dla przebojowego niegdyś Brazylijczyka mógł być nieubłagany i z tego powodu raczej nie spodziewamy się po nim szalonych rajdów lewą stroną boiska. Z drugiej strony, pewne nawyki i nabyte umiejętności nie ulatniają się ot tak. Stawiamy więc, że Paraiba zanotuje kilka asyst ze stałych fragmentów gry, a jak dobrze pójdzie to może nawet strzeli coś z rzutu wolnego. W końcu lewą nogę zawsze miał nie od parady. Odrze za ten transfer należy się sporych rozmiarów plus.
8. Daniel Bartl (Raków)
Prawie sto spotkań w czeskiej lidze m.in. dla Slovana Liberec i Banika Ostrwa, do tego dziewięć występów w Lidze Europy. Z takim CV Daniel Bartl spokojnie mógłby szukać swojej szansy, w którymś z klubów ekstraklasy, ale tak się złożyło, że w najbliższym sezonie będziemy oglądać go piętro niżej. Raków Częstochowa w osobie Czecha zyskuje niezłego piłkarza, który na boisku może robić… niemal wszystko. Wyjściową pozycją Bartla jest prawe skrzydło, ale bywało i tak, że występował na drugiej flance, po obu bokach obrony, w ataku i tuż za napastnikiem. Trochę dryfi klasycznym zapchajdziurą, ale niewykluczone, że na nieco niższym poziomie trener Marek Papszun znajdzie dla niego odpowiednią rolę. W Częstochowie nie ukrywają, że w nadchodzących rozgrywkach znów celują w awans, a Bartl ma być zawodnikiem, który znacząco ułatwi realizację tego celu.
9. Dawit Manojan (Sandecja)
W Nowym Sączu z oczywistych względów (stadion) nikt nie myśli o powrocie do ekstraklasy, ale ambicje nowych władz Sandecji i tak sięgają czołowych lokat. Celem na nowy sezon jest miejsce w czołowej piątce, a zawodnikiem, który ma w tym pomóc jest reprezentant Armenii, Dawit Manojan. Pomocnik, który dwadzieścia sześć razy zagrał w narodowych barwach, w tym dwukrotnie przeciw Polsce w ramach eliminacji do mistrzostw świata, w Nowym Sączu ma zając miejsce za kierownicą zwolnione przez Wojciecha Trochima. I choć do piłkarzy z tamtej części świata podchodzimy raczej z dystansem, to akurat Sandecję chcemy za ten ruch pochwalić. „Sączersi” wzmocnili się bowiem zawodnikiem, który miał już okazję liznąć europejskiej piłki (Manojan prawie rok spędził na Cyprze), a w dodatku pozyskali go na bardzo atrakcyjnych warunkach. Ormianin w przeciwieństwie do Trochima nie zaśpiewał sobie piętnastu tysięcy netto miesięcznie. Czyżby do Nowego Sącza wreszcie zawitała normalność?
10. Seweryn Kiełpin (Stal Mielec)
Kiełpin przez prawie dwa sezony był podstawowym bramkarzem ekstraklasowej Wisły Płock, w której miał kilka niezłych momentów, ale i tak będzie pamiętany głównie z gaf dużego kalibru. Zjazd do pierwszej ligi w jego przypadku jest więc w pełni uzasadniony, ale jego transfer w Mielcu mogą uważać za sukces. Jeśli Stal faktycznie chce w tym sezonie walczyć o awans, to doświadczony bramkarz na pewno się jej przyda. Grunt, aby Kiełpin ustabilizował formę i pamiętał, że piąstkować należy dwoma rękami.
Suplement: Jakub Wawrzyniak (ewentualnie GKS Katowice)
Transfer odstrzelonego z Lechii Wawrzyniaka, który podobno jest na ostatniej prostej, będzie potwierdzeniem wielkich ambicji działaczy katowickiego klubu. Były reprezentant Polski też nie powinien wybrzydzać, bo w ekstraklasie raczej nie ma na niego chętnych, a z GieKSą walka o elitę jest jak najbardziej realna (przynajmniej do 30. kolejki sezonu). Kciuki za ten transfer trzymamy też z innego powodu. Ot, nie możemy doczekać się powrotu Kuby na stadion, który kiedyś tak brutalnie go podsumował.
Fot. FotoPyK