Reklama

Miedź ma miedź. Beniaminek zaczyna z kopyta

redakcja

Autor:redakcja

20 lipca 2018, 20:46 • 4 min czytania 34 komentarzy

“Kto nie ma miedzi, ten w domu siedzi” – znacie to powiedzenie. Zastanawialiśmy się jak w jego metaforycznym kontekście wypadnie Miedź Legnica. Mają dość by z sukcesami ruszyć na ekstraklasowe boiska? Czy jednak lepiej było siedzieć w I lidze? Debiut to tylko jeden mecz, ale dziś jesteśmy bliżsi opinii, że – co tu kryć – Miedź ma miedź.

Miedź ma miedź. Beniaminek zaczyna z kopyta

Rywalem beniaminka odmieniona Pogoń, w której średnia wieku była mniej więcej równa średniej wieku na połowinkach. Godne pochwały, ale i ryzykowne, co pokazała – po prostu – podwórkowa gra szczecinian. Tak naprawdę Miedź powinna prowadzić już po pierwszej połowie. Legniczanie tylko przez otwierający kwadrans grali zachowawczo – to wtedy też Pogoń mogła napocząć wynik, gdy po świetnej centrze Buksy z bliska uderzył Hołota. Sapela jednak zadbał o to, by debiut Miedzi nie zaczął się od falstartu.

Im dalej w las, tym lepiej wyglądali gospodarze. Łobo przypomniał o sobie kibicom kąśliwym strzałem z czternastej minuty. Santana spróbował centrostrzału w okienko z trzydziestu metrów, pokazując, że ekstraklasowiec z niego pełną gębą. Adu Kwame przytomnie podłączał się do przodu, a z jednej z takich zbójeckich wypraw powrócił ze strzałem w słupek.

Trochę hamował strzeleckie zapędy legniczan Piątkowski, czasem zwalniając akcję, a czasem je marnując. W Pogoni nie było komu przejąć steru od meczu. Ambicja jak zwykle rozsadzała Frączczaka, ale sama ambicja to za mało. Sabotaż uprawiał Drygas, który chyba sam nie wie jak dograł do ostatniej minuty bez żółtej kartki. Zdecydowanie za mało widoczny był Majewski, którego przerastała rola playmakera. Dużo lepiej w porównaniu wypadał hiszpański środek pola Miedzi, gdzie Santana i Marquitos co i rusz uruchamiali skrzydłowych, a czasem próbowali indywidualnych akcji. Mamy wrażenie, że ten duet pokazał dzisiaj i tak tylko przebłyski, stać go na więcej, ale już było obiecująco.

Po zmianie stron Pogoń znowu szarpnęła, ale wystarczyło w zasadzie tylko na sytuację Majewskiego. Arbiter co prawda gwizdnął spalonego, ale VAR pomógłby uniknąć błędu – Majewski wyszedł w tempo, ale fatalnie przestrzelił. Wkrótce mecz, który mimo braku bramek zupełnie przyzwoicie się oglądało, wyraźnie oklapł. Zastanawialiśmy się – Miedź przede wszystkim nie chciała debiutu przegrać? Dzieciaki z Pogoni były zachwycone, że nie dostają lekcji? Dynamiczne akcje i czyste sytuacje przestały się pojawiać aż do ostatnich minut. Znowu najbliżej gola był Majewski, któremu sytuację stworzył Niepsuj przepychając Bozicia, ale piłka po strzale zrykoszetowała i wyszła na róg.

Reklama

Już śmierdziało 0:0, ale na chwilę legnicki stadion zmienił się w arenę godną mundialu. Łobodziński, zamiast tysięcznej wrzutki, spróbował zagrać w pole karne lobem. To się udało, a Forsell huknął z piekielnie trudnej sytuacji, o której 99% ligowych zawodników nawet nie pomyślałoby, że można z niej strzelić gola. Gol – stadiony świata, zapewniające dzisiaj święto Legnicy.

To oczywiście pierwszy mecz, więc nie ma co wyciągać daleko idących wniosków, ale coś nam mówi, że legniczanie nie dadzą z siebie zrobić ligowego popychadła. Są na to zbyt dobrzy, zbyt doświadczeni, a ich obcokrajowcy to nie siódmy sort kubańskich pomarańczy. Forsell nie tylko przy strzale bramkowym pokazał jakość – już wcześniej widać było po nim, że pierwszoligowe pochwały nie brały się z powietrza. Pogoniarze natomiast jak na swoje ambicje – Adam Frączczak na antenie WeszloFM obiecał medal – zagrali bardzo słabo. Być może młodzieży było aż dużo, być może to też nie ten rok, by obarczać Radosława Majewskiego tak wielką odpowiedzialnością za grę i wynik.

***

MIEDŹ LEGNICA – POGOŃ SZCZECIN 1:0 (0:0)

Petteri Forsell 93′ (asysta Łobodziński, kluczowe podanie Piątkowski)

Sapela 6 – Bartczak 4, De Amo 6, Bozić 5, Adu Kwame 6 – Augustyniak 6, Marquitos 5, Santana 5, Łobodziński 6, Ojamaa 3 – Piątkowski 3. ZMIENNICY: Forsell 7 (PIŁKARZ MECZU), Piasecki 5.

Reklama

Bursztyn 5 – Niepsuj 4, Walukiewicz 5, Dvali 4, Nunes 4 – Hołota 5, Drygas 2, Frączczak 4, Majewski 3, Kowalczyk 2 (MINUS MECZU) – Buksa 4. ZMIENNICY: Kozulj 4, Matynia 4, Stec -.

Sędzia: Paweł Raczkowski, nota 6.

Żółte kartki: Łobodziński – Kozulj.

Strzał Forsella: *****

Asysta Łobodzińskiego: *****

Hiszpański środek pola Miedzi: ***

Skrzydła Pogoni: *

NAGRODA R-GOL: Peruka dla Ojamyy (może trener Nowak go nie pozna i wystawi w następnym meczu).

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

34 komentarzy

Loading...