– Od momentu, gdy miałem 23 lata i w Niemczech skończyłem pierwszy kurs trenerski, wiedziałem, co chcę robić. Prowadziłem dzieci, jeszcze będą piłkarzem trenowałem TKKF Chorzów. Często miałem swój trening o 11, potem o 17 dzieci, a później jechałem i prowadziłem zajęcia TKKF. Każdy ma jakąś drogę. Selekcjoner to człowiek, który żyje z wyborów. Musi dobrze wybrać zespół, a potem świetnie nim zarządzać. Do tego jest bardzo potrzebne doświadczenie. A przede wszystkim trzeba to lubić. Jeździć na mecze, obserwować, wypić kawę, pogadać. Mnie to na razie nie rajcuje. Wolę wyjść na boisko, zmoknąć, regularnie korygować błędy, sprawiać, że zawodnicy stają się lepsi – mówi Michał Probierz w Przeglądzie Sportowym.
– Rok temu powiedział pan w Lidze Plus Extra, że w najbliższych trzech latach zdobędzie mistrzostwo Polski. Zostały dwa. Z Cracovią to jest możliwe?
– Wierzę, że tak. Z profesorem Filipiakiem często rozmawiamy o budowaniu stabilnych fundamentów pod silny klub. Każdy by chciał, żeby to się skończyło wygraniem ligi. Walczyłem o to z Jagiellonią. Nie udało się. Teraz Jagiellonia też walczyła, bardzo jej kibicowałem, jednak nie zdołała wyprzedzić Legii. Zmian w klubach nie było dużo. Jeśli my ustabilizujemy naszą grę, zastąpimy Krzysztofa Piątka, wierzę, że będziemy bardzo solidnym zespołem. Takim, który zajmie miejsce w górze tabeli. Mnie interesuje mistrzostwo Polski. Na starcie wszyscy mają zer punktów, więc nie ma powodu, byśmy nie walczyli o pierwsze miejsce. Życie to zweryfikuje. W lecie graliśmy cztery sparingi z pucharowiczami. Trzy z nich przegraliśmy. Widać było, że jeszcze nam brakuje do tego poziomu.
Przeczytamy też zapowiedź meczu Lecha z Gandzasarem Kapan w formie wspomnień z dalekich wyjazdów Kolejorza, a także rozmówkę z Darko Jevticiem.
– W kwietniu ówczasny trener Lecha, Nenad Bjelica, powiedział, że przyszła już pora na pana transfer do mocniejszej ligi i po sezonie bez wątpienia do tego dojdzie. Rzeczywiście rozmawialiście o tym? Namawiał pana?
– On mnie doskonale zna i dużo gadaliśmy o mojej sytuacji. W pewnym momencie stwierdził, że jestem już na takim poziomie, że spokojnie mogę iść do lepszej ligi niż polska. Cóż, nie chcę tego komentować. To nie moja rola. Jeśli przyjdzie jakaś konkretna oferta, będą musiał rozważyć czy to dobry krok dla mnie, czy nie. A na razie skupiam się na tym, co jest ważne dla każdego klubu, w którym gram.
– Transfer zaprząta panu głowę?
– W ogóle o tym nie myślę. Mam tu jeszcze dwa lata kontraktu. Najważniejsze dla mnie jest to, by głowa była czysta i znajdowała się tutaj, a nie gdzieś w chmurach.
Kolejne strony obfitują w mniejsze tematy:
– Wojciech Pawłowski trzecim bramkarzem w hierarchii Górnika. Zadecydował fatalny w jego wykonaniu sparing z Hajdukiem Split (0:4).
– Krótka zapowiedź meczu Górnika z Zarią Bielce.
– Zagłębie Sosnowiec bierze sporo zagranicznych piłkarzy. Oby to nie był typowy dla naszej ligi szrot.
– Radović bije kolejne rekordy, zbliża się do legend. W tej chwili ma na koncie 377 występów, przed nim tylko Deyna (389), Zieliński (404) i Brychczy (452).
Martin Pospisil opowiada o trudnej przygodzie z reprezentacją, a także spotkaniu ze swoim idolem.
– Nie zachwycał się grą Milana Barosa ani jednego z najlepszych wówczas piłkarzy świata – Nedveda. Z podziwem patrzył na każdy ruch 24-letniego rozgrywającego, Tomasa Rosickiego. – To od dziecka był mój jedyny idol. W Czechach porównują mnie do niego, bo obaj dużo gramy zewnętrzną częścią stopy. Ale to niejedyny powód. W zbliżony sposób poruszamy się po boisku, tych podobieństw jest naprawdę sporo i wiele osób to dostrzegało. Nie wyobrażam sobie większego zaszczytu niż bycie z nim zestawianym – uśmiecha się Pospisil. Chociaż idol jest o 11 lat starszy od Martina, ich drogi w reprezentacji przecięły się na jednym z nielicznych zgrupowań, na które zawodnik Jagi dostał powołanie. – Usiadłem w szatni, patrzę w bok, koło mnie siedzi Rosicki. To było tak, jakby nagle spełniły się moje sny, marzenia. Serce zaczęło być mocniej, nie wiedziałem, co mam robić. Stresowałem się bardziej niż na boisku – przyznaje.
Obok teksty o “nowej Lechii”, siódmym sezonie Viniciusa w Arce, Mateuszu Cholewiaku, który nadal ma pozostać lewym obrońcą oraz rywalizacji w bramce Pogoni Szczecin.
Na deser jeszcze historia Santiego Cazorli i jego powrotu do zdrowia.
Po zakończeniu ubiegłego sezonu Cazorli wygasł kontrakt z Arsenalem. Rękę od 33-latka wyciągnął klub, w którym się wypromował – Villarreal. Szefowie Żółtej Łodzi Podwodnej zaoferowali pomocnikowi umowę na czas okresu przygotowawczego. – To dla mnie kluczowy test. Do tej pory pracowałem tylko z drużynami młodzieżowymi. Zobaczymy, jak to wytrzymam, ale na razie wszystko jest w porządku – przekonuje zawodnik. – Nie mogłem pozwolić sobie na to, aby przegrać z kontuzją. Kwestia zdrowia nie będzie wyznaczała mi momentu zakończenia kariery. Sam chcę to zrobić. Teraz czuję się naprawdę dobrze. Czasem noga jeszcze mnie boli, ale to normalne. Biorąc pod uwagę to, co przeszedłem, mój obecny stan można nazywać cudem.
SUPER EXPRESS
Kolejne niesnaski pomiędzy Lewym a Bayernem?
W ostatnich miesiącach Lewandowski był obiektem krytyki ze strony niemieckich mediów. Gazety i portale oskarżały piłkarza o to, że myśli tylko o transferze, a do zespołu wprowadza złą atmosferę. Oliwy do ognia dolał słaby występ Polski i jej kapitana na mundialu. Dodatkowo słowa na konferencji prasowej po meczu z Kolumbią odebrano jako krytykę kolegów z kadry. Lewandowski przebywa jeszcze na urlopie, ale… nie wiadomo kiedy z niego wróci. Zdaniem „Sport Bild” Lewandowskiego zdenerwował fakt, iż władze klubu nie zareagowały na krytykę jego osoby. Liczył, że klub stanie w jego obronie. „Piłkarz nie wyobraża sobie powrotu do treningów, znaim nie dojdzie do spotkania z szefami klubu” – szokuje niemiecka gazeta.
Ivan naprawdę Groźny. Jak pracuje Djurdjević w Lechu?
– Powiedziałem piłkarzom, że zajęcia będą tak ciężkie, że mecze będą przy nich jak wypoczynek.
– Nie za ostro?
– Nie chodzi o to, żeby zajechać zespół, ale żeby przejść na inny poziom świadomości. Jeżeli chcemy dokonać rzeczy, których nigdy nie dokonaliśmy musimy postępować inaczej niż do tej pory. Zaangażowanie i ciężka praca wpływają także na charakter, dodają pewności siebie. Chcemy być jednolitą grupą, która sobie ufa i polega na sobie nie tylko kiedy jest dobrze, ale przede wszystkim kiedy pojawiają się kłopoty, bo czasem tak właśnie w życiu bywa.
– Jak reaguje na to drużyna?
– (…) Wiadomo, że wychodzenie ze swojej strefy komfortu to boli, ale wychodząc z niej można wiele osiągnąć i wiele zdobyć. Piłkarze muszą mieć przekonanie, że nasza ciężka praca jest dla nich, żeby stali się lepsi.
Obok tekst o Arkadiuszu Malarzu, który pomimo osobistej tragedii zagrał w meczu z Cork City.
GAZETA WYBORCZA
Czego należy oczekiwać od Lecha w nadchodzącym sezonie?
Nastawienie Djurdjevicia idzie w patrze z tym, czego oczekują kibice i wychodzi naprzeciw temu, czego brakowało w minionym sezonie. Nie daje jednak Kolejorzowi jakichkolwiek gwarancji, że włączy się do walki o mistrzostwo. Efekt nowych porządków jest bowiem taki, że letnie wzmocnienia ograniczają się do Pedro Tiby i Tomasza Cywki z rozpadającej się Wisły Kraków. To zdecydowanie za mało, by podjąć walkę o mistrzostwo z Legią. Mało tego – transfer Carlitosa pokazał, że poznański klub może dać sobie spokój z pomysłami wyciągnięcia czołowych graczy polskiej ekstraklasy. Nie ma na to szans, bo Legia zawsze przebije jego ofertę (…) Mentalna odbudowa Lecha, której dokonuje Djurdjević, może się skończyć tym, że poznaniaków będzie czekał sezon przejściowy.
Fot. 400mm.pl