Olivier Giroud to napastnik, który w swojej całkiem długiej już karierze bywał krytykowany przynajmniej tak samo często co chwalony. Kiedy jeszcze w barwach Arsenalu w 253 meczach strzelił 105 goli (i dołożył 41 asyst), zarzucano mu brak skuteczności i musiał przy tym słuchać, że z nim w składzie Kanonierzy nic nie wygrają. Podobnie mieszane uczucia budzą jego występy na mundialu w Rosji. Z jednej strony to podstawowy napastnik drużyny, która dziś w pozycji faworyta przystąpi do meczu o złoto. Z drugiej, francuski snajper jest mocno krytykowany z powodu swoich liczb. Bo nie dość, że nie zdobył jeszcze żadnej bramki, to nawet nie oddał celnego strzału na bramkę rywali. A przecież grał naprawdę sporo.
Tak wygląda rozkład minut i celnych strzałów Francuza na mundialu:
Oliver Giroud at 2018 World Cup –
vs – 0 Shots on target (20′)
vs – 0 Shots on target (90′)
vs – 0 Shots on target (90′)
vs – 0 Shots on target (90′)
vs – 0 Shots on target (90′)
vs – 0 Shots on target (85′)— Football Stats Live® (@SocaStats) 12 lipca 2018
Zanim jednak zaczniemy wieszać psy na Giroud, warto się zastanowić, jaką rolę pełni we francuskiej drużynie. Przede wszystkim ci wszyscy, którzy tak chętnie bronili Roberta Lewandowskiego za występ na Euro 2016 i tłumaczyli, jak to odciągał uwagę obrońców, powinni dziś docenić rolę napastnika Chelsea we francuskiej ofensywie. Różnica jest jednak taka, że u nas to Lewy jest największą gwiazdą i taka rola zwyczajnie mu nie przystoi. Natomiast u Francuzów największe gwiazdy grają tuż za Giroud. Jeżeli więc środkowy napastnik zostaje oddelegowany do fizycznej walki z obrońcami i poświęca się go, by więcej miejsca na boisku mieli piłkarze takiej klasy, jak Griezmann i Mbappe, to – jakkolwiek spojrzeć – jest to taktyka jak najbardziej zrozumiała.
Spójrzmy teraz na wyniki reprezentacji Francji przez inny pryzmat, czyli pod kątem czasu, jaki potrzebowali na skruszenie muru obronnego przeciwników. Innymi słowy, podliczymy czas, w którym Trójkolorowi w poszczególnych meczach potrzebowali strzelić gola, bo na tablicy wyników był wynik remisowy lub prowadzili rywale. I tylko wyłączamy tu mecz z Danią, w którym potrzeby strzelenia gola nie było, bo podopieczni Deschampsa mieli pewny awans, remis dawał im 1. miejsce w grupie, a dodatkowo cała drużyna została mocno przemeblowana, by kilku zawodników oszczędzić. W starciach o prawdziwą stawkę wyglądało to tak:
– Z Australią przez 77 minut utrzymywał się wynik remisowy,
– Z Peru przez 34 minuty utrzymywał się wynik remisowy,
– Z Argentyną przez 36 minut był remis lub prowadzili rywale,
– Z Urugwajem przez 40 minut utrzymywał się wynik remisowy,
– Z Belgią przez 51 minut utrzymywał się wynik remisowy.
W takim ujęciu widać jak na dłoni, w którym spotkaniu Francja męczyła się najbardziej. Było to oczywiście w otwierającym turniej w ich wykonaniu starciu z Australią – jednym bez Giroud w wyjściowym składzie, gdzie ofensywną trójkę tworzył tercet piłkarzy o najwyższej wartości rynkowej, czyli Dembele, Griezmann i Mbappe. Napastnik Atletico był tym najbardziej wysuniętym graczem i przez to długimi momentami znikał. Francuzom brakowało utrzymania piłki pod bramką przeciwnika, brakowało też Griezmanna na rozegraniu, głęboko cofającego się do środkowej linii i tam konstruującego ataki. Przy defensywnej taktyce Australii Dembele i Mabappe nie mieli miejsca, żeby się rozpędzić, a większość ataków Francuzów przypominało walenie głową w mur. Aż do wejścia Giroud…
Żeby sprawiedliwie oceniać napastnika Chelsea, do zerowego bilansu celnych strzałów należy dodać udział przy golach. Po 11 minutach jego obecności na boisku Francja strzeliła zwycięskiego gola z Australią, a do Pogby podawał właśnie Giroud. To zagranie nie zostało sklasyfikowane jako asysta, bo ostatecznie mieliśmy tam trafienie samobójcze, co jednak nie zmienia faktu, że ogromny udział przy bramce miał właśnie rosły napastnik. Dalej w starciu z Peru to strzał Giroud został dobity przez Mbappe i z tego wziął się jedyny gol w meczu. I kto wie, być może piłka wpadłaby do siatki także bez pomocy 19-latka z PSG. Z kolei w meczu z Argentyną mieliśmy już oficjalnie zapisaną asystę Giroud – cudownym podaniem do Mbappe dopełnił fantastyczną kontrę Trójkolorowych przy czwartym golu.
Wiadomo, nie ma co już zwracać uwagi na takie detale, jak fakt, że przed decydującym golu z Belgią rzut rożny był pochodną zablokowanego strzału Giroud. Fakty są jednak takie, że na 10 strzelonych przez Francję goli na turnieju przy 3 bezpośredni udział miał właśnie napastnik Chelsea. Dla porównania – dla wielu postrzegany jako kandydat na MVP turnieju, Kylian Mbappe miał swój udział przy 4 golach drużyny, w tym przy 3 w meczu z Argentyną. Czy to naprawdę aż taka różnica, by jednego krytykować, a drugiego chwalić?
Rola Giroud w sukcesach reprezentacji Francji jest tak samo zasadnicza co nieoczywista. Widać to chociażby po obserwacji gry Antoine’a Grizmanna, który z Giroud w kadrze czuje się podobnie, jak przy Diego Coscie w Atletico – potrafi odcisnąć większe piętno na grze całego zespołu, jak i notować naprawdę wymierne liczby w klasyfikacji goli i asyst. Analizując chociażby półfinał z Belgią, Giroud najczęściej wiązał dwóch obrońców rywala, próbował przyjmować piłkę z nimi na plecach lub odgrywać „na ścianę”. Często bywał osamotniony w przodzie i dał się zapamiętać między innymi z oddania dwóch bardzo trudnych strzałów tuż obok słupka – jednego na wślizgu, po długim podaniu z głębi pola i jednego bo ekwilibrystycznym strzale głową. Co uważniejsi zapamiętali go też z pracy w defensywie – jak blokował uderzenie z 30. metra Witsela, jak w polu karnym odebrał piłkę szarżującemu Alderweireldowi czy chociażby z tego, jak sfaulował tuż przed polem karnym Hazarda, czego nie dostrzegł arbiter. Rzecz jasna to jednak nie pomyłka sędziego jest tu najważniejsza, ale praca Giroud oraz sektor boiska, w którym starał się pomagać drużynie.
Jakkolwiek spojrzeć, nieliczne apele, by przed finałem posadzić napastnika Chelsea na ławce wydają się co najmniej niepoważne. Okej, można go na tym turnieju nazwać defensywnym napastnikiem, ale przy Girezmannie czy Mbappe taka rola nie stanowi żadnej ujmy. Kibice mogą na niego kręcić nosem, ale nie mamy wątpliwości, że Deschamps jest bardzo zadowolony z realizacji założeń taktycznych przez swoją dziewiątkę. A że nie strzela goli? Cóż, został przecież jeszcze jeden mecz, w którym Giroud ma szansę odwrócić złą passę. Co więcej, jeżeli trafi właśnie z Chorwacją – co stanowiłoby kapitalne zwieńczenie pracy, jaką wykonał w Rosji – będzie można mówić o jakiejś formie sprawiedliwości w futbolu.
Fot. Newspix.pl