Reklama

Russia Today: „Sportowe Fakty? Chyba „Sportowi Wyłudzacze i Leniuchy”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

03 lipca 2018, 17:06 • 3 min czytania 11 komentarzy

Wyobraź sobie, drogi czytelniku, że jesteś dziennikarzem sportowym. Marzysz o robieniu reportaży o sportowcach, których jeszcze nikt nie odkrył, ale mają pasjonujący życiorys. Planujesz wywiady z ludźmi, o których mówi się w tramwajach. Pragniesz swoimi felietonami pobudzać do myślenia i bawić się w nich słowem. 

Russia Today: „Sportowe Fakty? Chyba „Sportowi Wyłudzacze i Leniuchy”

A na koniec piszesz tekst o tweecie chłopaka, któremu cholernie podobał się mecz.

Co jakiś czas dziennikarze SportowychFaktów/Wirtualnej Polski chwalą się, że ich portal osiągnął świetne wyniki odsłon. Że w klikach są w ogólnopolskiej czołówce i że wykręcają kosmiczne liczby. – Ooo, zobaczcie, ludzie cenią nasz kontent! – myślą pewnie.

A nam się wydaje, że wy po prostu napierdalacie tyle gówno-tekstów, które przyprawiacie soczystym click-baitem. I na tym bazujecie. Ambitne treści na SF/WP giną w natłoku śmieci – infosków o cyckach dziewczyny piłkarza, plotek transferowych przepisanych z zagranicznych mediów czy wpisów na podstawie jednego tweeta.

Taki gówno-tekst dziennikarz SF/WP wyprodukował we wtorek rano. Składa się on z:

Reklama

– tweeta Marcina Ryszki (naszego dziennikarza, który prowadzi audycję „W Ciemno”, robi świetne wywiady radiowe, a przy tym jest kozakiem w sportach niepełnosprawnych), który napisał tak:

– lakonicznego opisu meczu Belgia – Japonia na zasadzie „ci strzelili, później tamci, ci wygrali, tamci przegrali”

– ZOBACZCIE NASZE WIDEO, WBIJAJCIE NA TYPERA, SPRZEDAM OPLA, TANIO, AAAAA

Szanowny dziennikarzu, który wypuściłeś w świat tego gniota:

Reklama

Po pierwsze – Marcin ma kapitalne poczucie humoru. Serio, jest totalnym kozakiem. Pewnie nigdy nie słuchałeś jego audycji, bo musiałeś pisać o nowych butach Marii Szarapowej albo wysłali cię do przepisywania The Sun. Ale gdybyś posłuchał, to pewnie byś zrozumiał, że ten wpis Marcina ma wyłącznie charakter humorystyczny. Taki z dystansem do siebie, ale i ironią do sytuacji, w której się znalazł. My się przy nim uśmiechnęliśmy, ty zobaczyłeś tanie kliki.

Po drugie – robiąc z tweeta ckliwą historyjkę na zasadzie „patrzcie, chlip, chlip, nie widzi, a chciałby!” mógłbyś zainteresować się tym, jak Marcin „ogląda” mecz. Ale nie – czas, czas, czas, klik, klik, klik. Nawet do niego nie napisałeś. Po prostu wkleiłeś tweeta (z wymazaniem słowa „kurwa”) i interes się kręci. Nabijanie klików na powierzchownym liźnięciu problemu niepełnosprawności – sorry, gościu, ale to jest obrzydliwe.

Po trzecie – naprawdę nie chciało ci się napisać do Marcina i zapytać o komentarz? Miałbyś chociaż tekst ciekawy, w którym od wpisu na Twitterze wyszedłbyś do opisu tego, jak niewidomi żyją meczami. Wystarczyło się wysilić. Ale nie – lepiej było dorzucić kilkaset znaków suchej relacji o tym, co działo się w meczu Belgii z Japonią. No, kurwa, Himalaje kreatywności.

Żenująca postawa dziennikarza, żenująca postawa wydawcy i żenujące podejście portalu. Zmieńcie nazwę portalu, bo „Sportowe Fakty” nijak mają się do treści, które prezentujecie. Sportowi Wyłudzacze Klików Na Ckliwych Historyjkach, Które Znaleźli W Necie I Dorobili Sobie Do Nich Teorię. Rzyg.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...