Wyobraźcie sobie czysto hipotetyczną sytuację – w sobotę Leo Messi i Cristiano Ronaldo jednak poprowadziliby swoje zespoły do ćwierćfinału. Argentyńczyk wrzuciłby dwa gole Francji, Ronaldo znów pokarałby rywala fantastycznym rzutem wolnym i – myk! – obaj zameldowaliby się w 1/4 finału. Jednak wystarczyłby jeden nierozważny faul tych geniuszy i w kolejnej fazie już byśmy ich nie oglądali. Pauza po dwóch żółtych kartkach to jeden z głupszych przepisów funkcjonujących na mistrzostwach.
Żółta kartka to integralna część futbolu. Faul taktyczny – napomnienie, nierozważny faul – jaskrawożółty kartonik, niesportowe zachowanie – żółtko. Gracz ukarany w ten sposób stara się grać z większą rozwagą, nie jest już tak agresywny, stara się panować nad emocjami. No, wiecie doskonale o co nam chodzi.
Natomiast kompletnie nie klei nam się zasada, że na mundialu pauzujesz już po drugiej żółtej kartce. Nawet biorąc pod uwagę, że napomnienia zerują się po fazie ćwierćfinałów, to i tak marginesu błędu jest minimalny. Nie chcemy bronić takich dzbanów, jak Nicolas Otamendi, który w 1/8 wcale nie powinien zagrać, ale widzimy tutaj pewną furtkę do wypaczania przebiegów ćwierćfinałów.
No bo sytuacja, w której oglądalibyśmy mecz ćwierćfinałowy Argentyny z Portugalią bez Messiego i Ronaldo nie była kompletną abstrakcją. Portugalczyk zresztą w starciu z Urugwajem został ukarany przez sędziego i gdyby jakimś cudem jego zespołowi udałoby się sforsować ten mur, to w kolejnej fazie oglądalibyśmy atak złożony z Goncalo Guedesa i jakiegoś Andre Silvy albo innego Quaresmy.
Albo weźmy takiego Yussufa Poulsena. Duński skrzydłowy obejrzał żółtą kartkę w meczu z Peru (słuszną), a także w kolejnym starciu z Australią i w ostatnim spotkaniu fazy pucharowej już nie zagrał. Łącznie przewinił na tym mundialu pięć razy (cztery faule w starciu z Peru i jeden przeciwko Australii) i pojedynek z Francją oglądał z trybun. Takim Poulsenem mógł być jednak piłkarz, który decydowałby o sile drużyny – Lukaku, Kane, Salah czy wspomiani Messi lub Ronaldo. Żółtą kartkę można wyłapać nawet za to, że bierze się udział w masowej konfrontacji – tylko za to, że akurat znalazłeś się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie.
Panowie z FIFA – może warto przemyśleć ten przepis? W takiej Ekstraklasie gra się 37 kolejek i natrętne faulowanie kończy się pauzą, dwoma lub nawet trzema. Ale na mundialu rozgrywacie siedem spotkań i eliminowanie piłkarzy po dwóch żółtych kartkach jest niezłym absurdem. To po prostu szkodzi tej imprezie.
I szkodzi też… sędziowaniu. Tak, tak – mamy wrażenie, że arbitrzy często mają w głowie myśl “cholera, Iksiński jest gwiazdą tej kadry, ale ma już jedną żółtą sprzed tygodnia. Przegiął, ale dam mu żółtą i wyeliminuje go z grania w ćwierćfinale…”. Przestańmy się bawić w takie oszukiwanie samych siebie.
fot. 400mm.pl