Kiedy stawka jest tak wysoka, jak awans lub odpadnięcie Argentyny już po fazie grupowej, mecz musi być elektryzujący. My momentami czuliśmy się jakbyśmy tyłkami zasiedli na trakcji wysokiego napięcia, Brakowało może nieco wirtuozerii, zwłaszcza w drugiej połowie, ale dramaturgia oraz tempo nie pozwoliły nam nawet mrugnąć. Dzisiejszej nocy Argentyńczycy też nie zmrużą oczu, bo właśnie zameldowali się w 1/8 finału mundialu!
A wystarczyło tylko sprawić, by Sampaoli został sprowadzony do roli pacynki od czasu do czasu gestykulującej gdzieś przy linii bocznej.
Wystarczyło, aby decyzje personalne co do wyjściowego składu podjęła starszyzna reprezentacji Albicelestes.
Wystarczyło naprawdę ogromne zaangażowanie każdego Argentyńczyka. Zwykle narzekaliśmy, że tylko czekają aż Messi coś sam wyczaruje, ale napisanie czegoś takiego akurat w kontekście dzisiejszego meczu byłoby dziejową niesprawiedliwością. Nawet gdy nieudolnie, to cały czas próbowali, napierali, szturmowali w nigeryjskie pole karne.
Wystarczyło więc zapieprzanie i ogromna praca wykonana przez poszczególnych zawodników. Nawet Banega zasuwał, chociaż znamy go bardziej jako zawodnika, który momentami bardziej nadaje się do “HBO na stojaka” niż boisko piłkarskie.
Sporo pomógł też VAR, który uratował Marcosa Rojo od kompromitacji, a tym samym narodowego ostracyzmu i banicji. Mniej więcej na kwadrans przed końcowym gwizdkiem główkował, nabił piłkę na własną rękę i wydawało się, że za chwilę Nigeria dostanie jedenastkę, ale…
VAR rules no penalty. As we’ve told you before, if it hits the hand off another part of the body first, then it cannot be considered voluntary handball. #NGAARG #WorldCup https://t.co/TVdLmMsDA5
— footballitalia (@footballitalia) 26 czerwca 2018
Spory wpływ na Albicelestes musiała mieć też przemowa motywacyjna Leo Messiego w przerwie meczu w tunelu. To był historyczny obrazek, bo on nigdy wcześniej nie garnął się do takiej roli. A tu proszę – jednych nakręcał, drugich uspokajał. Wreszcie nie nosił opaski tylko na pokaz.
Jedynie Javier Mascherano początkowo pomylił grupy, do których przemawiał La Pulga. Mało brakowało, a Jefecito zostałby uznany za argentyńskiego dzbana roku. Ma 34 lata, pierdyliard meczów na koncie w barwach Liverpoolu, Barcelony, reprezentacji, a potem we własnej szesnastce, przy rzucie rożnym, bawi się w zapaśnika. Zachowanie godne amatora, tudzież kogoś mającego IQ mniej więcej wysokości temperatury pokojowej. No i bach, Cuynet Cakir gwizdnął co trzeba, a za chwilę Victor Moses pokonał Franco Armaniego.
Było wówczas 1:1, a pewność siebie Albicelestes została bardzo mocno zachwiana. Coś jak konstrukcja zamku z piasku, gdy zbliża się huragan. Gol Messiego z 14. minuty to po prostu za mało. Oczywiście, był piękny. Zwłaszcza podanie Evera Banegi, który pięknie odgryzł się Jorge Sampaolemu, dotychczas trzymającego go na ławce. A tu proszę, nie wiedzieliśmy czy mamy łapać się za głowy, czy może jednak oblizywać palce, takie ciasteczko posłał. Zmarnowanie takiej asysty powinno być traktowane jako grzech ciężki! Taki więc może zapisać na swoje konto Angel Di Maria, który kilkanaście minut później również otrzymał doskonałą prostopadłą piłkę, lecz dał się dogonić przeciwnikowi.
I gdy wydawało się, że Sampaoli według ewangelii Maradony naprawdę nie będzie miał po co wracać do kraju… Gdy niemal pewna była tragedia w wykonaniu całej drużyny, która w drugiej połowie rąbała głową w mur… Gdy argentyńscy kibice popadali w czarną rozpacz… Gabriel Mecardo dośrodkował w pole karne. Nie do Messiego, nie do Higuaina, nie do Aguero, nie do Banegi. Adresatem został Marcos Rojo. Co miał do stracenia? Wjechał w pole karne na pełnej wiadomo czym, idealnie podszedł pod piłkę i prawą nogą – gorszą! – uderzył z powietrza.
GOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL!
Cały stadion eksplodował! Gdyby zmaterializować euforię, zalałaby Zenit Arenę po same brzegi. Dziś Petersburg będzie biało-błękitny, zaś żaden szanujący się argentyński kibic nie zaśnie do rana.
A to przecież początek drogi. Tylko i aż…
Argentyna 2:1 Nigeria (1:0)
1:0 Messi 14′
1:1 Moses 51′
2:1 Rojo 86′
Fot. NewsPix.pl