„Dziady”. „Upadek”. „Cieniasy” Nie takie tytuły chcieliśmy zobaczyć w poniedziałkowej prasie po spotkaniu Polska – Kolumbia.
FAKT
W takich sytuacjach na „Fakt” zawsze można liczyć.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Efektowna okładka, choć powtórzmy to raz jeszcze – nie taką w ten poniedziałek chcieliśmy obejrzeć…
Żenująca reprezentacja.
Selekcjoner wiedział, że zawiódł w takim samym stopniu jak piłkarze – tylu pomyłek dotyczących taktyki oraz personaliów, ile zrobił we wtorek, nie popełnił odkąd prowadzi kadrę. Działał sercem, a nie rozumem. Z Kolumbią, kiedy skład dyktowała wyłącznie głowa, nie było lepiej. Nawałka wstawił czterech graczy, których wkład w awans był minimalny lub żaden. Wyglądało to na odważną i desperacką próbę ratowania mundialu. Przed selekcjonerem pierwszy raz, odkąd pracuje z kadrą, wyrosła ogromna góra. Zarzekał się, że to nie jest jego najtrudniejszy moment z kadrą. Ale ani on, ani drużyna nie podołały wyzwaniu.
Stało się dokładnie to samo, co z reprezentacjami Jerzego Engela (2002 rok) i Pawła Janasa (2006 rok). A przecież wydawało się, że pokolenie Piszczka, Lewandowskiego, Błaszczykowskiego, Grosickiego i Glika jest bardziej utalentowane, świadome i z podchodzi do obowiązków z większym profesjonalizmem od poprzedników.
Oceny za mecz z Kolumbią. Dwójki, trójki, czwórka Bereszyńskiego. I tak mamy poczucie, że za wysoko.
Bartosz Bereszyński 4
Duże chęci do gry, starał się pokazywać w ofensywie. W drugiej połowie jeszcze częściej gościł pod bramką Kolumbijczyków. Zszedł z boiska w 72. minucie. Do tego momentu był jednym z najbardziej aktywnych naszych zawodników.
Robert Lewandowski 2
Otoczony przez kolumbijskich obrońców nie potrafił znaleźć sposobu na to, jak ich przechytrzyć. Pierwszy raz sprawdził Davida Ospinę na początku drugiej połowy, opanował piłkę po kilkudziesięciometrowym podaniu, ale nie udało się pokonać bramkarza Kolumbijczyków. Jego mocny strzał w końcówce spotkania Ospina wybił na rzut rożny.
Waldemar Matysik chce męskiego rozliczenia po mundialu.
Może jednak za wiele oczekiwaliśmy od Polaków? Może swój szczyt mieli na EURO 2016?
Prawda zawsze leży na boisku i dzisiaj ją zobaczyliśmy. Zgadzam się, że wszyscy daliśmy się trochę zaczarować, uwierzyliśmy w piękny sen i zostaliśmy brutalnie przebudzeni. Niestety, ale dochodzę do wniosku, że niektórzy piłkarze – nazwisk nie chcę wymieniać – są już chyba nasyceni. Bardziej liczą się dla nich miliony euro w klubie i dobre kontrakty reklamowe, a nie gra z orzełkiem na piersi. Mówię to z wielkim bólem, ale obawiam się, że taka jest prawda. Dlatego tym bardziej żałuję i wręcz nie rozumiem, dlaczego w kadrze na mundial nie znalazł się taki chłopak jak Szymon Żurkowski, który mistrzostwa w Rosji na pewno potraktowałby jak najważniejsze tygodnie w życiu. A że potrafi grać w piłkę i ma charakter – pokazał w Górniku Zabrze.
Diego Costa – miał być trzecim napastnikiem kadry, rozpycha się z Kanem, Ronaldo i Lukaku o tytuł króla strzelców.
Początkowo w ataku trenera Julena Lopeteguiego, przygotowującego Hiszpanów do mundialu, grać miał Iago Aspas. Napastnik wszechstronny, stworzony do gry kombinacyjnej, lepiej odnajdujący się tyłem do bramki przy założeniu, że rywal zostanie zdominowany i zamknięty we własnym polu karnym. Alternatywą miał być Rodrigo Moreno, który również świetnie radzi sobie przy szybkiej wymianie podań i w grze plecami do bramkarza rywali. Wszystko zmieniła jednak burza, jaka przetoczyła się przez reprezentację Hiszpanii kilkadziesiąt godzin przed pierwszym meczem z Portugalią. Zwolnionego Lopeteguiego zastąpił dyrektor kadry Fernando Hierro, który w składzie nie zamierzał mieszać. Zmienił jedno – uwolnił Bestię, czyli w ataku postawił na Diego Costę, gotowego łokciami i kopniakami walczyć o swoje.
Przemysław Rudzki emocjonalnie w swoim felietonie. „Zniszczyliście swoje i nasze marzenia”.
Kompromitacja reprezentacji Polski boli. Jej ślad długo jeszcze zostanie wypalony w naszych sercach, ponieważ naprawdę w nią wierzyliśmy. Rozczarowanie jest tak wielkie, że trudno je opisać jakimikolwiek sensownymi słowami. Mamy bowiem piłkarzy dobrych, naprawdę. Ani wybitnych, ani beznadziejnych, po prostu dobrych. W którym momencie nawigacja wskazała im złą drogę? Dlaczego nagle z autostrady po marzenia znaleźli się w gęstwinie nieudolności? Obawiam się, że na te pytania nigdy nie poznamy odpowiedzi. W Polsce kibice lubią się śpiewać: „nic się nie stało, Polacy nic się nie stało”. Stało się. Świat wyrzucił nas za drzwi, pokazując środkowy palec.
Z info ligowych – Adam Ryczkowski trafi do Górnika Zabrze, Śląsk ma pozyskać Marcela Ziemanna, koniec czystki w Lechu – klub ma za to zacząć pozyskiwać nowych graczy.
GAZETA WYBORCZA
Coś w reprezentacji się kończy.
Ta porażka oznacza koniec pewnego etapu dla reprezentacji. Nie wiadomo, czy nadal będą w niej grali 33-letni Łukasz Piszczek i Jakub Błaszczykowski. Nie wiadomo, co będzie dalej z 30-letnim Kamilem Glikiem. Nie wiadomo w końcu, co się stanie z trenerem Nawałką. Prezes PZPN Zbigniew Boniek postawił mu za cel doprowadzenie Polski do pierwszej od 1986 r. 1/8 finału mundialu. Selekcjoner nie tylko zadania nie wykonał, ale jeszcze zawiózł do Rosji drużynę, która grała zdecydowanie poniżej możliwości występujących w niej zawodników. I która zwyczajnie do piłkarskich igrzysk nie pasowała.
Klęska tylko trochę nietypowa. Pomeczowy tekst Rafała Steca.
Lewandowski szarpał, okazje strzeleckie uzbierał dwie. Dlatego na turniejach reprezentacyjnych pozostaje niespełniony. Trzy imprezy, 10 meczów, 960 minut gry – i ledwie dwa gole, oba na marne, żaden nie przesądził o zwycięstwie. Dorobek szary, o wymiarze wyłącznie statystycznym. Jak w każdym życiorysie polskiego uczestnika mundialu w XXI w. Drobna różnica między tym występem Polski a poprzednimi polega jedynie na tym, że piłkarze trochę sugestywniej zademonstrowali w walce, iż cholernie im zależy. Esencja bez zmian: nie pasujemy do mundialu.
SUPER EXPRESS
Na tyle było nas stać. Czy aby na pewno?
Podobnie jak w meczu z Senegalem Lewandowski nie miał zbyt wielu szans do zdobycia gola. Gdy tylko dochodził do piłki, natychmiast było przy nim dwóch czy trzech Kolumbijczyków. W pierwszej połowie był cieniem samego siebie, w drugiej – miał kapitalną okazję do zdobycia gola, ale w ostatniej chwili przeszkodził mu kolumbijski bramkarz David Ospina. W pewnym momencie, najwyraźniej sfrustrowany tym, że nie dostawał podań, cofnął się na środek boiska i sam próbował rozgrywać. Najczęściej bezskutecznie. – Byłem osamotniony, ciężko było cokolwiek zrobić. Cała drużyna walczyła, ale samą walką meczu się nie wygra. Do tego trzeba dołożyć jakość, a tej było za mało – nie krył rozczarowania „Lewy”.
Poniżej oceny dla reprezentantów. 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1, 1. A także 1 i 1 dla zmienników.
Kolumbia wciągnęła nas nosem.
Koniec marzeń, koniec snów! Reprezentacja Polski już po dwóch pierwszych meczach mistrzostw świata w Rosji nie ma szans na wyjście z grupy H MŚ. Wszelkich złudzeń pozbawili Biało-Czerwonych Kolumbijczycy, którzy z łatwością zwyciężyli 3:0. To był żenujący, katastrofalny, beznadziejny występ piłkarzy Adama Nawałki (61 l.), który powinien pożegnać się z posadą selekcjonera. Hasłem polskiej reprezentacji podczas mundialu jest „Polska Dawaj!”. My proponujemy zmienić ją na „Polska, wracaj!”.
fot. FotoPyK