Reklama

Rokuszewski z Kazania: 3-4-katastrofa. Boli jak cholera

redakcja

Autor:redakcja

24 czerwca 2018, 22:37 • 3 min czytania 12 komentarzy

W piłce nożnej dwa plus dwa nie zawsze równa się cztery. Chyba w ten sposób laikowi najprościej wytłumaczyć, za co kochamy tę grę. Ale jeśli jedziesz na mundial i liczysz właśnie na to, to nie jesteś piłkarskim romantykiem. Jesteś architektem wielopoziomowej kompromitacji. 

Rokuszewski z Kazania: 3-4-katastrofa. Boli jak cholera

Panie Nawałka, to o panu. Słyszałem co prawda, że szczególarz z pana taki, iż biada nawet kucharzowi, który poda ryż zamiast makaronu, ale cała ta misja Rosja wygląda raczej jak jeden wielki urlop od planowania. Wiem, że zapomnieć się w słonecznym Soczi nietrudno, ale żeby zatracić się bez reszty? W pana wieku i przy pana pozycji – po prostu nie wypada. Wątpiłem, ale też do końca wierzyłem w to, iż to ze mną jest coś nie tak, że tego nie czuję. Że ustawienie, które nigdy nam nie wypaliło, nagle wystrzeli z taką mocną, że w Kazaniu można będzie zgasić jupitery. Że środek wielkiego turnieju to nie najgorszy moment na personalne zmiany, w sumie nawet przekazanie pałeczki w naszej małej pokoleniowej sztafecie. Że za chwilę wyjdzie pan za to ogrodzenie, które w Rosji postawił pan między kadrą a światem, i razem będziemy cieszyć się z wygranej.

Jednak jestem naiwniakiem.

35972498_1687834857937582_2513320041626206208_n

36029255_1687837137937354_2803502252780683264_n

Reklama

Ale nie chcę mi się teraz na gorąco jeszcze raz przechodzić przez gąszcz absurdalnych decyzji podejmowanych przez selekcjonera. Tym bardziej, że inna sprawa boli i zastanawia mnie w niemal równym stopniu. Łapcie kontekst. Kapitalną zabawę w Kazaniu rozkręcili dziś kolumbijscy kibice, nasi przy nich odstawali trochę tak, jak nieloty Nawałki przy ekipie Pekermana. Fajnie było się z nimi symbolicznie napić, jeszcze lepiej poskakać, a pogadać też całkiem przyjemnie. Nie zgadniecie, o kogo pytali, o kim śpiewali i kogo nam zazdrościli.

Nie, nie Dawida Kownackiego. Wiem, że szok, ale pudło.

Lewandowski, Lewandowski, Lewandowski. I strach, i radość z tego, że w końcu zobaczą go na żywo. Domyślam się, że w trakcie meczu musieli dopytywać, czy to na pewno on. A my, niestety, o tym doskonale wiedzieliśmy. Trzeci duży turniej i trzeci, na który Lewy ma problem z tym, by być liderem zarówno na boisku, jak i poza nim. Ciekaw jestem tylko, jaka teraz będzie linia obrony. Bo umówmy się, że życie w kadrze napastnik Bayernu ma klawe. Już przeszedł to historii, bo w eliminacjach wali jak szalony, a jeszcze sporo przed nim. To wystarczy, by użyć argumentu pozornie zamykającego wszystkim japy: “gdyby nie on, to na ten mundial nawet byśmy nie pojechali”.

Może tak, może nie. Nie wiem. Ale słyszę też, że to pokolenie “chce więcej”, więc siłą rzeczy też tego pragnę.

36087214_1687834791270922_1411151899268218880_n36063461_1687838191270582_1343526436601856000_n

Euro 2012 – wiadomo, jeszcze nie rozkwitł piłkarsko, a poza tym ze Smudą na kierownicy, nawet taki Superman nie uchroni nikogo przed wizytą w rowie. Euro 2016 – nie strzelał, ale jak pięknie absorbował rywali! Co teraz? Po prostu chcę wiedzieć. Oczywiście wolałbym już po meczu z Senegalem, ale teraz wytłumaczenie również nie zaszkodzi. Dlaczego jeden z najlepszych piłkarzy na świecie był dziś w Kazaniu jednym z najgorszym? Myślę, że odpowiedź na to pytanie będzie kluczem do zrozumienia całej klęski.

Reklama

Do zobaczenia w Wołgogradzie, uratujmy chociaż honor.

Z Kazania, 
Mateusz Rokuszewski

Najnowsze

Komentarze

12 komentarzy

Loading...