Reklama

Belgia się bawi!

redakcja

Autor:redakcja

23 czerwca 2018, 16:12 • 4 min czytania 18 komentarzy

Kiedy Harry Potter uznawał, że dość już nabroił z pomocą Mapy Huncwotów, wypowiadał zaklęcie „koniec psot”, które zmieniało ją w czystą kartkę. Belgowie jednak nawet prowadząc już 3:1, a potem 4:1 nie uznali aż do ostatniego gwizdka, że czas również powiedzieć „koniec psot” i dać nieco wytchnienia i sobie, i stłamszonym Tunezyjczykom. Dzięki temu po raz drugi ograli grupowego rywala różnicą trzech goli, a spokojnie mogli nawet osiągnąć po dwóch kolejkach lepszy bilans bramkowy od Rosji.

Belgia się bawi!

Romelu Lukaku czy Eden Hazard mogli się czuć jak na domówce u niezwykle wyrozumiałego kolegi. Takiego, co to pościera zarzygany parkiet, pozbiera puste butelki przed spaniem, a rano obudzi jajecznicą i herbatką z cytryną. I jeszcze zbije piątkę zapraszając na kolejną bibę. Tunezyjscy obrońcy zrobili bowiem wszystko, by ci dwaj czuli się jak najlepiej. Podejmowali kuriozalne decyzje o podaniach, odpuszczali krycie. Słowem – byli dziś większymi piłkarskimi flejami niż Lewandowski po tym, jak sprzedał ojczyznę pokazując się z komunistycznym smartfonem.

Najwięcej dobrego dla Belgów zrobił zdecydowanie Ali Maaloul. Jeśli Romelu Lukaku zostanie królem strzelców turnieju, Tunezyjczyk ma pełne prawo spodziewać się kuriera poczty kwiatowej prosto z Belgii. Pierwszy jego gol to fatalne zagranie lewego obrońcy spod linii bocznej do środka, które zostało przejęte przez rywala. Drugi? Niemal identyczna sytuacja. Ale chyba bardziej kuriozalna, bo Maaloul starał się uratować piłkę przed wyjściem na aut. No i tak uratował, że przejął ją Meunier i dograł do czarnoskórego snajpera Manchesteru United.

Hazard z kolei jakieś dobre czekoladki powinien podrzucić Ben Youssefowi. To on bowiem dał Belgom otworzyć wynik, faulując skrzydłowego Chelsea we własnym polu karnym i pozwalając mu ustawić piłkę na jedenastym metrze od bramki. Przy trafieniu zamykającym wynik z kolei nieszczególnie upierdliwi byli dla niego po długim zagraniu Alderweirelda zmiennicy Nagguez i Benalouane, tak jak wychodzący mu naprzeciw golkiper Ben Mustapha.

Skończyło się na pięciu trafieniach, mogło spokojnie na paru kolejnych. W meczu z Tunezją już ostatnio Anglicy wykazali się skrajną nieskutecznością, ale i Belgowie dali w tym względzie do pieca. Strzelili co prawda dwa razy więcej goli, ale nie pomylimy się szczególnie mówiąc, że zmarnowali tez dwa razy więcej znakomitych okazji do umieszczenia piłki w siatce. Przodował w tym rezerwowy Batshuayi, który co prawda ustalił wynik na 5:1 zamykając dośrodkowanie Youriego Tielemansa, ale wcześniej nie trafił ani z dobitki z piątego metra (władował w poprzeczkę), ani z woleja z podobnej odległości, gdy podawał De Bruyne (ustrzelił golkipera rywali). Swojego gola mógł spokojnie mieć po pięknym, podkręconym strzale Carrasco, z piątki spudłował też w nieco trudniejszej sytuacji niż te „Batsmana” Toby Alderweireld.

Reklama

Co jednak mimo świetnego wyniku trzeba zauważyć, to że o ile Lukaku, Hazard czy Meunier zaprezentowali się z bardzo dobrej strony, o tyle wciąż czekamy na przykład na Kevina De Bruyne znanego nam z Manchesteru City. Dziś nie był tak aktywny jak zawsze, nie brał na siebie gry w tak ogromnej mierze i choć wykreował kilka sytuacji, to trudno piać nad nim z zachwytu tak, jak po wielu spotkaniach The Citizens. Średnio widoczny był też Dries Mertens, który przecież tak często bywał wiodącą postacią Napoli.

A jeśli już sypać dziegciu, to koniecznie trzeba też wspomnieć o grze w obronie. Boki u Belgów funkcjonują w zasadzie tylko w ataku, w defensywie wahadłowi Carrasco i Meunier wyglądają tak poważnie, jak namiot na booking.com wynajmowany w cenie hotelu.

MG0I6M4_-1

To właśnie ze względu na ich „obronowstręt”, Belgowie nie wyglądali w defensywie jak zespół, który ma walczyć o medal mundialu. Przed ofensywą, oglądając starcia z Panamą i Tunezją, drżeć będzie każdy, bo ta gdy łapie luz jest nie do zatrzymania. Patrząc na tyły drżeć może tylko brzuch. Ze śmiechu. No i to też wykorzystali Tunezyjczycy, którzy przeciwko Anglikom oddali jeden celny strzał (z karnego) a tutaj pozwolili sobie na pięć takich uderzeń (i dziesięć niecelnych). Dwa z nich zamieniając na bramki – Bronn po wolnym Khazriego i sam Khazri, najlepszy wśród pokonanych, po płaskim zagraniu na szósty metr przed bramką Courtoisa.

Krytykujemy jednak dlatego, że podświadomie od Belgów wymagamy więcej niż od innych ze względu na moc zebranego przez Roberto Martineza składu, a także na to, że ostatnia ich porażka to towarzyski debiut Martineza z Hiszpanią niemal dwa lata temu. Mimo całego tego świetnego pokolenia zawodników, Czerwone Diabły impreza po imprezie nie dawały radę dźwignąć jarzma miana czarnego konia.

Teraz może im być łatwiej. Nie są już dłużej czarnym koniem, są jednym z głównych faworytów.

Reklama

Belgia – Tunezja 5:2
Hazard 6′ (k.), 51′, Lukaku 16′, 45’+3′, Batshuayi 90′ – Bronn 18′, Khazri 90’+3′

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...