Mundial trwa w najlepsze – no, dla nas na razie w najgorsze – ale kiedyś się skończy i będzie trzeba wrócić do szarej rzeczywistości. Choćby do europejskich pucharów, gdzie polskie zespoły będą przemierzać stepy szerokie i walczyć o dobre imię. Wczoraj dowiedzieliśmy się, jaki kurs obierze Legia – na Irandię, by grać z Cork City – natomiast dziś swoich rywali poznały Jagiellonia, Lech i Górnik.
Lech zmierzy się z Gandzasarem Kapan, trzecim zespołem ormiańskiej ekstraklasy w sezonie 17/18. Jeśli Kolejorz chciał uniknąć dalekiej podróży, nic z tego – Kapan znajduje się nieco ponad cztery tysiące kilometrów od Poznania. Google Maps wylicza, że samochodem podróż zajmuje 46 godzin, więc radzimy wziąć jednak pod uwagę samolot. Sportowo trudno ten zespół oceniać, no, ale nie mogą to być mocarze, skoro tamtejsza liga jest 45. w rankingu UEFA, a Gandzasar jej nawet nie wygrał. Choć puchar krajowy już zdobył, w zeszłym sezonie zresztą. Zwraca uwagę też fakt, że w składzie mają dziewięciu obcokrajowców, co stanowi blisko 40% drużyny. Jest Zambijczyk, jest Iworyjczyk, Kolumbijczyk, czy Kameruńczyk. Cóż, obyśmy nie musieli słuchać, że Lubambo Musonda (10 goli w zeszłym sezonie) był w takim sztosie, że obrona Lecha nie dała rady.
Co jeszcze wiemy o tym klubie? Ma ładnego misia w herbie.
Dużo sympatyczniej trafił Górnik Zabrze. Po pierwsze do mołdawskich Bielec ma mniej niż tysiąc kilometrów. Po drugie tamtejsza Zaria, to jakieś leszcze są, Stefan. Owszem, dostali się do Europy, ale tylko dlatego, że za udział podziękowała Dacia Kiszyniów. Dziś Zaria jest na ostatnim miejscu w tabeli po ośmiu kolejkach, wygrała ledwie jeden mecz, pięć przegrała i pięć zremisowała. W bramkach 8:15. No, naprawdę można było trafić gorzej.
Tyle, jeśli chodzi o pierwszą rundę. Co – ewentualnie – dalej, w przypadku Górnika i Lecha? Ci pierwsi mogą zagrać z Buducnostą Podgorica albo słowackim Trencinem. Choć i z Buducnostą polskie zespoły grały w przeszłości (Polonia Warszawa i Śląsk), to lepiej kojarzymy Trencin, za sprawą wcale nie tak dawnych starć z Legią. Wojskowi awansowali, ale pamiętamy: wszystko działo się na styku i wynik mógł pójść w drugą stronę, szczególnie na Słowacji. Natomiast Lech w wypadku powodzenia z Kapanem, zmierzy się z kimś z pary Szachtior Soligorsk (Białoruś) – Connah’s Quay Nomads FC (Walia). Co tu dużo mówić – albo ich golicie, albo lepiej zwijać biznes.
Z kolei Jaga meczów w drugiej rundzie jest pewna, bo od tego etapu zaczyna swoją przygodę. Los był dla niej umiarkowanie łaskawy – z jednej strony ekipa Mamrota unika Lipska, ale z drugiej też nie trafia na kogoś z duetu Pjunik Erewan – Vardar Skopje. Jest za to Rio Ave, a więc piąta drużyna sezonu 17/18 w Portugalii. Warto podkreślić, jak duża przepaść dzieliła ją od czołowej czwórki – aż 24 punkty, więc jest to zupełnie inny poziom niż najlepsi w tamtych rozgrywkach. Co nie znaczy, że Portugalczycy są słabi, szczególnie patrząc w kontekście ekstraklasy. Potrafią wypromować piłkarzy, bo właśnie przez ten klub przewinęli się choćby Fabinho, Coentrao czy Ederson. Będzie ciekawie.
Kiedy gramy? Pierwszą rundę 12 i 19 lipca, drugą 26 lipca i drugiego sierpnia. I oby to nie były ramowe daty końca tej przygody.