To miał być tekst o wielkich wygranych i wielkich przegranych pierwszego meczu mundialu. Miał być, ale co tu gadać o pozytywach, skoro tylko honorowa bramka uratowała reprezentację Adama Nawałki od powtórzenia blamażu z 2002, czy też 2006 roku? A przecież i tak wyszło co najmniej beznadziejnie. Jeżeli natomiast chodzi o rozczarowania – och, tutaj jest olbrzymie pole do popisu. Zawiodła drużyna jako całość, zawiódł niemal każdy zawodnik z osobna. Przede wszystkim jednak – zawiódł dziś selekcjoner.
No dobra, gwoli ścisłości. Solidnie zaprezentował się Pazdan, przyzwoicie zagrał Rybus, niezłą zmianę dał Kownacki. Starczy. Tak naprawdę w tym meczu wygrali wyłącznie ci, którzy w nim nie zagrali. Bo jeszcze nie wiemy, czy są równie beznadziejnie dysponowani co koledzy, którzy już zdążyli rozwiać wątpliwości.
Kto natomiast zawalił na całej linii?
Adam Nawałka
Naprawdę – wydawało się, że Nawałka nie wpadnie w tę pułapkę. Że nie udzieli mu się mundialowa gorączka. Przecież to jest ten nasz największy futbolowy dyplomata, detalista, człowiek o żelaznych nerwach, z mundialowym doświadczeniem jako piłkarz, z turniejowym przetarciem w roli trenera. Naprawdę – po Nawałce byśmy się spodziewali wszystkiego – przesadnego kunktatorstwa, niechęci do przeprowadzania zmian. Ale nie tego, że biało-czerwoni nie będą mieli pojęcia, co grać.
Nawałka się po prostu zaplątał. Ile meczów reprezentacja Polski zagrała w takim zestawieniu personalnym, jak dziś? Przez rok próbował gry trójką obrońców, ale nie odważył się tego ustawienia zastosować w meczu o najwyższą stawkę. W sparingach odważnie ogrywał Bednarka, lecz, kiedy przyszło co do czego, spanikował i nie wystawił go w wyjściowym składzie. Postawił na Cionka. Zaproponował ultra-ofensywne zestawienie, z Zielińskim w roli partnera Krychowiaka w środku pola. Kadra Nawałki w takim składzie zdołała przeprowadzić jedną, góra dwie składne akcje przez 90 minut meczu. Bagno.
Senegalczycy nie zagrali nie wielkiego. Umiejętnie się przesuwali, wyłączali z gry Lewandowskiego. Zdali egzamin z piłkarskiego abecadła i nic więcej. Gole dostali w podarunku. Kłopot w tym, że jedynym pomysłem biało-czerwonych na rozmontowanie szeregów obronnych rywali był laczek od Krychowiaka, posłany gdzieś na skrzydło. Sądząc po składzie, podopieczni Nawałki mieli w tym meczu grać w ataku pozycyjnym. Na litość boską, lepiej się w tym elemencie zaprezentowała nawet Panama!
Do przerwy byliśmy najgorszą drużyną, jaka zagrała na mistrzostwach świata w Rosji. Po meczu wciąż trzymamy się w mocnym TOP3. Ale u nas nie grają przedstawiciele egzotycznych lig, dla których awans na mundial jest taką samą przygodą, co wygranie wycieczki dookoła świata w zdrapce. Nawałka ma do dyspozycji poważnych zawodników, z poważnych lig i poważnych klubów. Zanim zaczniemy tych piłkarzy bezlitośnie besztać, należy podkreślić winę selekcjonera. Pierwszy mecz jest jego absolutną, osobistą klęską.
Noty dla selekcjonera.
Kowalczyk: nie można 0 to 1.
Iwan: Przed meczem podobał mi się wybór, ale mecz zweryfikował. Nota 2, ale Adam przygotował sobie skład na kolejny mecz.
Szamo: 3. Jesteśmy za bardzo krytyczni. #StanMundialu— Weszło! (@WeszloCom) June 19, 2018
Robert Lewandowski…
… robił miejsce partnerom.
… absorbował uwagę obrońców.
… przepychał się, walcząc cały czas z trójką rywali.
Tak, wszystko to wiemy. Stara śpiewka, znamy ją przecież także z mistrzostw Europy we Francji, kiedy Robert nie był jednoznacznym liderem naszych ofensywnych poczynań. To wszystko brzmi jak wyjątkowo wyświechtane slogany, których nie chce już się słuchać. Jest w składzie biało-czerwonych topowy napastnik świata. Wcale nie specjalista od dostawiania szufli, tylko gość mający wystarczająco dużo atutów, żeby przez 90 minut meczu ugrać coś więcej, niż jeden rzut wolny.
Lewandowski przegrywał prawie wszystkie pojedynki. Nie był pod grą. Po prostu się nie wyróżnił. Gdyby w tym meczu zagrał Teodorczyk, byłoby 1:2. Gdyby w tym meczu zagrał Stępiński, byłoby 1:2. Gdyby w tym meczu zagrał Zwoliński, byłoby 1:2.
Teraz warto zadać sobie pytanie, co by było, gdyby w meczu Portugalii z Hiszpanią, zamiast Cristiano Ronaldo, zagrał ktoś inny. Wtedy się okaże, że plebiscyt, w którym przyznawana jest Złota Piłka to wcale nie „Le Cabaret”. Jeżeli Lewandowski skończy ten mundial bez gola i bez wyjścia z grupy, to o odebraniu Zbigniewowi Bońkowi tytułu najlepszego polskiego piłkarza w historii może raz na zawsze zapomnieć.
Kowalczyk: Lewandowski absorbował obrońców? On nawet mnie nie absorbował #StanMundialu
— Weszło! (@WeszloCom) June 19, 2018
Piotr Zieliński
„Zieliński nie gra w kadrze tego, co w Napoli, bo Sarri wystawia go pięć metrów w prawo, a Nawałka pięć metrów w lewo!” – stary argument piewców talentu Ziela, do których zresztą też należymy. Ale, kierowani sympatią do Zielińskiego, nie wkraczamy w opary oszołomstwa, tylko staramy się uczciwie analizować sytuację. I jeżeli od tak grającego Piotrka ma zależeć nasza kreatywność w grze kombinacyjnej, to można od razu pakować manele i wracać do Polski.
To był najgorszy Zieliński z możliwych. Apatyczny, nudny, unikający odpowiedzialności, niechlujny, tracący piłkę, grający nieroztropnie, głównie wszerz boiska. Kiedy podejmował próby grania otwierających podań, prawie zawsze się mylił. Już nie wspominając o tym, że nie stworzył jakiegokolwiek zagrożenia strzałami z dystansu, a przecież z tego także wypada rozliczać środkowego pomocnika. Zwłaszcza w sytuacji, gdy zespołowi nie idzie, zaś napastnik jest odcięty od reszty ekipy.
Póki co wygląda na to, że Zieliński to piłkarz na dobrą pogodę. Kiedy gramy z europejskim średniakiem, jest na boisku sporo miejsca, mecz jest względnie otwarty – wtedy potrafi rozbłysnąć talentem. Dziś senegalska nawałnica zdmuchnęła go z boiska. Nie wytrzymał tempa. On jeszcze analizował, gdzie odegrać piłkę, kiedy dwóch rywali już mu ją odbierało.
Zieliński w takiej formie jest po prostu zbędny.
Iwan: Zieliński stwarzał tylko pozory. Grał jak oldboj, na alibi #StanMundialu
— Weszło! (@WeszloCom) June 19, 2018
Arkadiusz Milik
Jeżeli mielibyśmy przywoływać kultową okładkę Faktu z 2006 roku, to głównie pod jego adresem. Nawet szkoda się nad Milikiem pastwić, bo widać było po jego własnych reakcjach, że jest swoją niemocą po prostu głęboko sfrustrowany. Biorąc pod uwagę piłkarzy z szeroko pojętego europejskiego topu, grających w najlepszych klubach na Starym Kontynencie, mecz Milika z Senegalem to będzie indywidualnie najgorszy występ na tych mistrzostwach.
Piłka do Arka równała się w tym meczu piłce straconej. Bardziej opłacało się wykopać futbolówkę w aut, niż odegrać do byłego piłkarza Górnika, przynajmniej byłoby więcej czasu, żeby ustawić się w obronie. Aczkolwiek znamienne jest to, że kiedy już mieliśmy jakąś bramkową sytuację, to doszedł do niej właśnie ten, będący kompletnie bez formy, Milik. On, a nie Lewandowski.
Niemniej – występ napastnika Napoli był po prostu ohydny. Nawałka musi go naprawdę uwielbiać, skoro dał mu aż pięć kwadransów na boisku. Pytanie, czy w kolejnym meczu również da mu szansę? Ktoś z dwójki Zieliński – Milik musi beknąć za tę klęskę. Nie dość, że nie bronią, to jeszcze nic nie dają z przodu. Już fajniej było, gdy Arek partaczył na potęgę dwa lata temu.
Kowal: Milik był jak rumuński piłkarz – Ilie Dramatescu #StanMundialu
— Weszło! (@WeszloCom) June 19, 2018
Łukasz Piszczek
Gra w obronie to nigdy nie była u Piszczka specjalność zakładu. Ale żeby zrobił mu dziecko ktoś taki jak M’Baye Niang? Nasza prawa strona wyglądała jak wiatrołom. Jak Dolna Tunguzka po inwazji ufoludków w 1908 roku. Jak Theon Greyjoy po spotkaniu z Ramsay’em Boltonem. Piszczek był tego głównym winowajcą.
To znany sympatyk NBA, ale pewnie nie spodziewał się, że na boisku piłkarskim przyjdzie mu się mierzyć z silnym skrzydłowym. Niang stłamsił go jak Karl Malone, Tim Duncan i Kevin Garnett razem wzięci. Na domiar wszystkiego, trzeba było poświęcić na niego zmianę w końcówce, bo nie miał już siły biegać. Wydaje się, że akcje Bartosza Bereszyńskiego znacznie wzrosły. Poniższa statystyka jest dla Piszcza porażająca.
Statystyki:
– Lewandowski przegrał dwanaście bezpośrednich pojedynków.
– Nieudane zagrania: Piszczek 23, Zieliński 20. #StanMundialu— Weszło! (@WeszloCom) June 19, 2018
Thiago Cionek
Ostatni raz tylu Polaków jednocześnie emocjonowało się występem elektryka podczas orędzia prezydenckiego Lecha Wałęsy. Zresztą – Wałęsa artykułuje swoje przedziwne opinie mniej więcej z taką samą gracją, z jaką Cionek kopie futbolówkę. Przede wszystkim – obrońca SPAL od początku meczu sprawiał wrażenie, jakby zupełnie nie potrafił grać w piłkę nożną. Od czasu do czasu wygrywał pojedynki, ale gdy tylko piłka lądowała pod jego nogą, głupiał jak inny prezydent, Bronisław Komorowski, w starciu z japońskim krzesłem. Totalna panika.
Na domiar wszystkiego – samobój. Co Cionek w zasadzie wyprawiał? Zachowywał się jak zawodnik w zawieszonej grze komputerowej, biegnący gdzieś bez celu, żeby zaraz wypaść poza tekstury i zniknąć z ekranu. Ostatecznie piłka odbiła się od jego koślawego kopyta i Senegalczycy ustawili sobie mecz dzięki strzałowi, który bez pomocy „wiernego żołnierza” Adama Nawałki powędrowałby prosto w maliny.
Iwan: to nie wina Cionka, że jego przodkami w Brazylii byli akurat polscy drwale sprowadzeni do wycięcia Puszczy Amazonki. #StanMundialu
— Weszło! (@WeszloCom) June 19, 2018
Kuba Błaszczykowski
Wy też chcieliście zobaczyć Kubę z Euro 2016, który na ambicji zaprzecza metryce i kolejnymi bramkami wymazuje z naszej pamięci wszystkie informacje o niekończących się kontuzjach? Niestety. To se ne vrati. Błaszczykowski na tle Senegalu wyglądał jak piłkarz wyciągnięty z emerytury. Bez szybkości, bez dryblingu. Przykro to powiedzieć, ale po prostu bez wartości dla zespołu. Pierwszy do odstrzału przed kolejnym meczem.
*
Ta lista może się kręcić jeszcze długo. Grzegorz Krychowiak był co prawda jednym z niewielu, który podjął realną, fizyczną walkę z rywalami w środku pola, ale szybko złapał żółtą kartkę, a potem był głównym winowajcą przy drugiej bramce rywali. Wojciech Szczęsny również nie popisał się przy golu na 0:2, Bednarek też ma swoje za uszami. Turbo-Grosik? W tym meczu częściej znikał, niż się pojawiał, choć ratuje go asysta, podobnie jak Krychowiaka ratuje bramka.
Wróciły najczarniejsze wspomnienia i drugi mecz znowu gramy “o wszystko”. Zmiany personalne wydają się być niezbędne. Reprezentacja musi się podnieść i zaliczyć progres o jakieś 300%. Od Adama Nawałki począwszy.
Fot. 400mm.pl