Reklama

Futbolowi bogowie są okrutni

redakcja

Autor:redakcja

16 czerwca 2018, 20:28 • 3 min czytania 31 komentarzy

Kiedy przegrywasz mecz zdecydowanie, odczuwasz głównie złość. Znacznie gorsza jest ta frustracja, gdy w meczu o wielką stawkę grałeś naprawdę dobrze, lepiej niż rywal, a mimo to on może cieszy z trzech punktów. Tak czują się wszyscy Peruwiańczycy po meczu z Danią. Zagrali pięknie, zyskali kibiców na całym świecie, ale co z tego, skoro zamykają tabelę? Nie tak miał wyglądać powrót do elity po 36 latach banicji.

Futbolowi bogowie są okrutni

To niesłychanie banalne, ale prawdziwe – Peru zrobiło dzisiaj wszystko co trzeba żeby wygrać, poza strzeleniem bramki. Ruszyli z pasją od pierwszych minut, bombardując bramkę Schmeichela kąśliwymi uderzeniami z dystansu, a także nacierając flankami. Dodatkowo wydaje się, że Flores w trzeciej minucie był faulowany w polu karnym, ale ani gambijski sędzia nie zareagował, ani VAR. Tak czy inaczej w pierwszym kwadransie Duńczycy nawet nie powąchali piłki, a my zastanawialiśmy się: kiedy to Peru spuchnie? Przecież nie dać się grać długo na takiej intensywności.

Ale Peru nie spuchło. Tak samo wyglądały przecież ostatnie minuty.

Cały ten mecz był w zasadzie jak strzał piętą wprowadzonego w drugiej połowie Paolo Guerrero. Akcja, mimo długich minut w nogach zawodników, na pełnej szybkości. Cueva cuduje przed polem karnym, już zdaje się, że zaraz się pogubi, a on jednak daje radę coś wykombinować – konkretnie nowatorski podaniostrzał. Guerrero sytuacyjną piłkę uderza bajecznie, technicznie, zaskakująco, wspinając się na wyżyny futbolowego kunsztu i ocierając o bramkę mundialu, ale chyba o – dokładnie – trzy centymetry.

Tak daleko, tak blisko.

Reklama

Refren meczu dla Peruwiańczyków.

Przecież dzięki prawidłowej interwencji VAR mieli w tym meczu karnego tuż przed przerwą. Cueva przestrzelił. Uderzyłby odrobinę niżej, a Schmeichel nie miałby szans.

Przecież mieli niezmordowanego Carrillo, który zapewne mógłby tak biegać jeszcze ze trzy dni i noce bez przerwy, a defensorom Danii będzie śnił się po nocach do końca mistrzostw. Carrillo nie biegał jak jeździec bez głowy, nie robił wyłącznie wiatru, tylko mądrze dogrywał. I co? I też nic.

A ta patelnia z 84 minuty, gdzie Farfan miał czystą pozycję na jedenastym metrze, huknął z podwórkowej całej pety, a Schemichel w tylko sobie znany sposób wybronił to nogami?

Tworzyli te sytuacje, jedna za drugą, może mając przestoje, ale na przestrzeni całego meczu będąc wyjątkowo konsekwentnym. Niestety dla siebie samych, również w skuteczności. Królestwo za jednego rasowego napastnika, dobijaka, który po prostu nie kombinowałby, nie szukał kolejnego dryblingu, tylko strzelił z czuba do siatki.

Wiemy, że wygrała Dania, a my ciągle o Peru, ale przecież zawodnicy z Ameryki Południowej nawet wygrywali większość pojedynków główkowych, choć mieli przez różnicę we wzroście dostać trzy bramki z główki w pierwszym kwadransie.

Reklama

Dania jednak udowodniła, że nieprzypadkowo straciła raptem trzy gole w ostatnich dziesięciu meczach. Oczywiście odgryzała się, ale jeśli to miał być duński dynamit, to z namokniętym prochem. Ostatecznie zdecydowało to, że potrafiła wykorzystać moment, w którym Peruwiańczycy odsłonili się za bardzo, a po kontrze trzech na trzech Eriksen wypuścił Poulsena na jeden na jeden, czego ten nie zmarnował. Rzetelność w defensywie – poparta, nie ukrywajmy, szczęściem – dała upragniony wynik.

Mecz wygrało więc wyrachowanie, czego nie zamierzamy deprecjonować, bo mundial to od zawsze turniej, który potrafił takie drużyny docenić (jak nie wierzycie, zapytajcie Brazylii 1982 i tych, którzy widzieli ją w akcji, a potem sprawdźcie kto wygrał). Wątpimy, by Duńczycy stanowili w prostej linii swoich legendarnych poprzedników, ale nie oznacza to, że nie mogą odnieść na turnieju sukcesu.

Absolutnie nie zgodzimy się jednak na przedwczesne wykluczenie Peru z szans na awans. Jeśli tylko Gareca zarządzi strzelecki od rana do wieczora przez wszystkie kolejne dni, a Peruwiańczycy w konsekwencji przypomną sobie, że w eliminacjach byli trzecią najskuteczniejszą drużyną CONMEBOL, mogą być groźni nawet i dla francuskich gwiazdeczek. Jak mało kto łączą ze sobą determinację, rozumianą jako jazdę na tyłku, z polotem. To mieszanka wybuchowa.

A jeśli jednak się nie uda?

Cóż, w piłce zawsze jest więcej przegranych niż wygranych.

Ale przegrać z honorem też można.

Fot. Newspix

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
1
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
15
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

31 komentarzy

Loading...