Reklama

Wracamy na salony i tym razem nie zrobimy chlewu, prawda?

redakcja

Autor:redakcja

14 czerwca 2018, 16:18 • 5 min czytania 13 komentarzy

Dawno nas tu nie było, minęło 12 długich lat. Zmieniła się piłka, ale zmieniliśmy się i my, nie wchodzimy już na salony jako zahukani chłopcy w garniturze z bierzmowania, meldujemy się pewniejsi siebie. We wdzianku skrojonym na miarę. Znamy dobre maniery, potrafimy się wysłowić, zaskoczyć ciekawą anegdotą. Ludzie nas lubią i szanują. Jednak czy to wystarczy, by zostać na tej imprezie długo? Rany, jak bardzo wierzymy, że tak!

Wracamy na salony i tym razem nie zrobimy chlewu, prawda?

NAJMOCNIEJSZY PUNKT

Nie odkryjemy Ameryki, musimy wskazać na Roberta Lewandowskiego. Poprzedni turniej napastnik Bayernu miał co najwyżej średni, okej, przepychał się z rywalami, ale jeśli ktoś wymaga tylko tyle od czołowej dziewiątki świata, to… Powodzenia. Nie był wówczas Robert sobą, pudłował w meczu z Ukrainą, za długo czekał ze strzałem w starciu z Niemcami, nie przekonywał ze Szwajcarią, dopiero z Portugalią pokazał błysk. Wiemy, dlaczego tak się sprawy miały: gość był najzwyczajniej w świecie zmęczony, w barwach Bayernu rozegrał aż 4236 minut. Teraz zespół z Monachium poszedł po rozum do głowy i kazał Polakowi biegać przez tylko 3757 minut (we wszystkich rozgrywkach), zapewniając mu odpowiedniego zmiennika. I to widać w postawie Roberta już przed samym turniejem – zarówno z Chile, jak i z Litwą, grał na wysokim poziomie.

Wiadomo, to tylko sparingi, tak słabych Litwinów mógłby odpalić również KTS Weszło, natomiast w kwestii Lewego jesteśmy optymistami. On sobie sam zdaje sprawę: to może być jego pierwszy i ostatni mundial, pierwsza i ostatnia szansa, by wskoczyć na jeszcze wyższą półkę w historii futbolu. A to taki facet, który korzysta z szans.

NAJWIĘKSZA BOLĄCZKA

Reklama

Gra w obronie. Wciąż wygląda to przeciętnie, a kontuzja Glika z pewnością budować mocnej konstrukcji z tyłu nie pomogła. Niby zagraliśmy na zero z Litwą, ale na zero z Litwą mógłby zagrać Michał Milowicz i koledzy. A tak:

– dwa gole od Chile
– dwie bramki od Korei
– gol od Nigerii
– jeden cios od Meksyku
– na zero z Urugwajem
– dwie bramki od Czarnogóry
– gol od Armenii
– na zero z Kazachstanem
– cztery sztuki od Danii
– gol od Rumunii
– gol od Czarnogóry

Zbierając to wszystko do kupy: w 2017 i 2018 roku potrafiliśmy zagrać na zero tylko wtedy, gdy mierzyliśmy się z beznadziejnym zespołem (Kazachstan) albo gdy graliśmy towarzysko (Urugwaj), albo gdy graliśmy towarzysko z beznadziejnym zespołem (Litwa). No, nie wygląda to dobrze, tym bardziej że mamy zakodowane coś głupiego w głowie: prowadzimy, a potem oddajemy pole i pozwalamy rywalowi wyrównać stany meczu, prowadząc nawet 2:0. Tak było z Czarnogórą, Chile i Koreą Południową.

Co pociesza? Fakt, że przed Euro nie broniliśmy znowu dużo lepiej, a na samym turnieju straciliśmy ledwie dwie bramki. Jedna była nieoficjalnym trafieniem mistrzostw, druga wpadła fartownie po rykoszecie.

KADRA

kadrapol

Reklama

KLUCZOWY ZAWODNIK

Poza Robertem Lewandowskim powinien nim być i mamy nadzieję, że będzie, Piotrek Zieliński. Jeśli wierzyć, że w najbliższej przyszłości któryś z Polaków wskoczy do ligi Roberta i będzie można go tytułować mianem gracza o klasie światowej, najłatwiej wskazać właśnie Zielińskiego. Technika, zmysł do gry kombinacyjnej, dobry przegląd pola, dobry strzał z dystansu, przyzwoite warunki fizyczne. Ma ten chłopak dużo argumentów w ręce, by błyszczeć, dlatego wkurzały głosy, że nie może rozwinąć skrzydeł w kadrze, bo gra inaczej niż w Napoli. Bla, bla, bla, tania wymówka, Piotrek cieniował w kadrze, ponieważ stał metr wyżej niż we Włoszech. Rany, pewnie samemu zawodnikowi było głupio, słysząc takie gadanie. Na szczęście wygląda na to, że Zielu czuje się w reprezentacji coraz mocniejszy, bo podejmuje odważne decyzje i jedna-dwie wpadki na początku meczu nie psują jego optymizmu. Chyba dużo dał mu gol z Koreą, wtedy mocno uwierzył, że może być w tym zespole nawet postacią numer dwa, zaraz po Lewandowskim.

Potrzebujemy jego zmysłu do kreacji, by zaskoczyć przeciwnika, potrzebujemy jego dryblingu, by mieć choć trochę więcej miejsca na boisku. Jeśli trafi z formą, zyskamy ogromny atut.

TURNIEJOWY SCENARIUSZ

Marzy nam się coś wielkiego, ale odłóżmy na chwilę kibicowskie sympatie (ba, sympatie – miłości!) na bok. Sprawdźmy, jak nas widzi Totolotek.

Polska – Senegal 2,45 3,20 3,25
Polska – Kolumbia 3,35 3,25 2,25
Polska – Japonia 1,85 3,55 4,35

Cóż, według tych kursów bukmacher przed mundialem obsadza nas w roli drużyny numer dwa w grupie G. Później wpadlibyśmy na Belgów lub Anglików i chyba nie do końca można byłoby nas skreślać, szczególnie, jeśli rywalem byliby Wyspiarze. A mecz w ćwierćfinale? Zostawmy to… Przynajmniej na razie.

KOMU BĘDZIEMY KIBICOWAĆ

Jasne, że wszystkim, ale pewnie jeszcze mocniej serce zabije, gdy – oby, oby! – gola strzeli Błaszczykowski. Niebywałą przeszedł przemianę: od biletera, do gościa, dla którego włącza się mecze reprezentacji. Ambicja, upór, poświęcenie. Jakbyście nas zapytali, to tak na szybko te trzy słowa kojarzą nam się z Kubą w kadrze. Życzymy mu kolejnego dobrego turnieju i… gola z karnego. Dla symboliki.

OPINIA EKSPERTA

Nasza grupa jest z jednej strony tajemnicza, a z drugiej mocna. Do przeciwników podchodzimy z dużym szacunkiem, ale wierzymy też w nasze możliwości. Nie będę wskazywał faworyta do wygrania grupy. Na mundialu zagrają same świetne zespoły, wystarczy zresztą spojrzeć, kogo w Rosji zabraknie. Losowanie było dobre, ale byliśmy też przygotowani na grę z największymi potęgami. Stało się inaczej. Drużyny, które wylosowaliśmy, czyli Senegal, Japonia i Kolumbia są zespołami świetnie spisującymi się na swoich kontynentach. Prawdziwe emocje dopiero się zaczęły, czas rozpocząć naszą pracę – jeśli nie usnęliście, to dodamy, że tak mówił Adam Nawałka po losowaniu.

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Według oficjalnych doniesień, Sławomir Peszko nie jest w kadrze dla atmosfery.

FILMOWY ODPOWIEDNIK

Orzeł wylądował.

No, chociażby w ćwierćfinale!

NAJLEPSZA JEDENASTKA GRUPY H

11polska

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

13 komentarzy

Loading...