Cztery lata między jednym mundialem a drugim to tak dużo czasu, że za mecz otwarcia przyjęlibyśmy wszystko – derby gminy Żabno, lato Muminków kontra zimę Muminków, 3A kontra 4C. Przyznajcie szczerze: każdy z was miałby głęboko w tyłku starcie Rosji z Arabią Saudyjską, gdyby to nie był mundial, gdyby to nie był pierwszy mecz tegoż mundialu. A tak wszyscy – jako fanatycy futbolu – odliczaliśmy do tego spotkania miesiące, dni, minuty i sekundy. Teraz po tym meczu już możemy powiedzieć, że jasne, nie stał on na jakimś specjalnie wysokim poziomie, ale bawiliśmy się całkiem dobrze. Natomiast na pewno bardzo dobrze będą bawić się rosyjscy kibice, opijając wysokie zwycięstwo. 5:0, to brzmi dumnie.
Ekipa Czerczesowa jako gospodarz turnieju chce być na imprezie jak najdłużej i – pamiętając o nikłej klasie rywala – potrafilibyśmy po tym spotkaniu wskazać parę argumentów stojących za tym, że to jej się uda. Po pierwsze (a może i po drugie, i po trzecie) tym argumentem byłby Gołowin, który rozegrał dzisiaj fantastyczne zawody. Nie bez powodu mówi się o piłkarzu CSKA w kontekście większych klubów, ma ten gość papiery na granie. Zaliczył dwie asysty: najpierw dorzucił idealnie do Gazińskiego, później równie zajebistą wrzutką wykorzystał centymetry Dziuby. No, był Gołowin dzisiaj wszędzie. Jeśli reprezentacja Rosji zawiązywała dobrą akcję, z dużą dozą prawdopodobieństwa mogliśmy zamknąć oczy i obstawiać, że palce macza w tym pomocnik CSKA.
W samej końcówce chłopak do dwóch asyst dorzucił gola, kiedy strzałem z rzutu wolnego pokonał bramkarz Arabii. Oczywiście, golkiper rywali poszedł na tę piłkę jak niezgrabny i pijany chłop na babę, ale Gołowinowi trzeba oddać, że przymierzył celnie. Jedna uwaga: pamiętamy po naszym Euro, że w rosyjskiej reprezentacji błyszczał na początku turnieju Dzagojew, który strzelił dwie sztuki Czechom, a później ukąsił nas. Oj, nie chciałby dzisiejszy bohater Rosjan podążać drogą starszego kolegi, ten swojego talentu na przestrzeni lat nie wykorzystał.
Jednak a propos Dzagojewa – on wyszedł dzisiaj w pierwszym składzie, ale szybko zszedł z kontuzją, zmienił go Czeryszew i… tu szukamy drugiego atutu po stronie gospodarzy. Były zawodnik Realu dał świetne wejście, najpierw położył dwóch rywali i sieknął po krótkim, natomiast w końcówce spotkania uderzył jeszcze cudowniej. Bok pola karnego, kropnięcie z fałszu i piłka wpada po długim rogu. Poezja.
Nie wspominamy szczególnie Arabii Saudyjskiej, bo… nie bardzo jest co wspominać. Niby mieli piłkę częściej w posiadaniu, natomiast niewiele z tego wynikało. Ze dwie groźniejsze wrzutki, jakiś strzał z dystansu na podwyższenie rodem z rugby i właściwie tyle. Akinfiejew mógł zrobić zaległy przegląd prasy, ani jedno uderzenie nie poleciało w światło bramki. Jeśli podopieczni Pizziego chcieli dziś pokazać, że coś na tym turnieju ugrają, to równie dobrze mogą się pakować. Z taką grą nie dziabną ani Egiptu, ani Urugwaju.
Rosja? Miała nerwowy początek, ale jak już poszło, to poszło, parę akcji drużynie Czerczesowa ładnie się zazębiło. Czy to wystarczy na lepszych rywali? Pożywiom – uwidim. Początek mają obiecujący, a po przeciętnych sparingach, pewnie pozwoli im to mocniej uwierzyć w siebie.
Rosja – Arabia Saudyjska 5:0 (2:0)
1:0 – Gaziński 12
2:0 – Czeryszew 43′
3:0 – Dziuba 71′
4:0 – Czeryszew 90+1′
5:0 – Gołowin 90+4′
Fot. Newspix.pl